Wsłuchałem się w wypowiedź opierzonego badyla, zadając sobie te same pytania. Kłamać? Powiedzieć prawdę? Nie chciałem, aby ktoś nie potrzeby dowiadywał się, dlaczego tu przybyłem, jednakże z drugiej strony nie chciałem być postrzegany, jako ktoś nieproszony. Westchnąłem, uśmiechając się przy tym ironicznie. Zwiesiłem delikatnie łeb.
- Nazywam się Ymir, pochodzę z daleka. Po przejściu wielkich dolin górzystych znajduje się las, za którym znajduje się moja rodzinna wataha -Powiedziałem na jednym wdechu.
Po tej wypowiedzi spojrzałem na obydwóch, którzy nadal bacznie mnie obserwowali. Oczekiwali czegoś więcej? Zapewne. Co było następnym pytaniem? -lecz zanim sobie to przypomniałem, ptaszysko wyprzedziło mnie, mówiąc wyniosłym tonem.
- A po co tu przybyłeś? Jeżeli jesteś z tak daleka, to chyba nie tylko na polowanie.
Myśl. Myśl. Myśl! -wciąż sobie to powtarzałem. Mimo iż byłem zaniepokojony, rozejrzałem się dookoła spokojnie, by nie wzbudzać w nich wyższości. Spoglądając na dróżkę prowadzącą w głąb lasu, odpowiedziałem zniechęcony.
- W mojej poprzedniej watasze nie czułem się zbyt dobrze, więc z niej odszedłem, poszukując rzecz jasna innej -zakańczając swoją wypowiedź, wstałem i powolnym krokiem ruszyłem w stronę tamtej ścieżki -A teraz przepraszam was, lecz pójdę odszukać Alfy.
- I tak po prostu tutaj przybyłeś? Zapewne po drodze napotkałeś inne watahy, równie godne dołączenia, więc dlaczego... -ptak znów rozpoczął, lecz mu w tym przeszkodziłem.
- Ponieważ one były zbyt blisko mojej watahy -warknąłem, widocznie zirytowany pytaniami.
Nienawidziłem takich przesłuchań. Jeżeli coś komuś się nie podoba, to niech to pokaże, a nie mówi o tym. Prychnąłem wściekle, odwracając się do nich ponownie. Napiąłem mięśnie, wyprostowując przy tym całą swoją sylwetkę. Patrzyłem na tamtego wilka z góry, co innego było z ptakiem, który był podobnej wielkości do mnie. Poruszyłem mimowolnie wargami, uważając na to, aby nie wyłonić kłów. Nie chciałem, aby naprawdę myśleli o mnie jak o jakimś barbarzyńskim pomiocie. Przekładałem niezauważenie swoje spojrzenie, to z wilka na ptaka i na odwrót. Szybko zauważyłem, że ciemny samiec odrobinę się przeraził, lecz szybko napiął swoje ciało, gotów do oddania ataku. Chrząknąłem, unosząc jeden kącik pyska.
-Jestem tu tylko i wyłącznie dlatego, że chcę dołączyć do watahy, a nie żeby z nią walczyć -powiedziałem, powoli rozluźniając sytuację.
< Jaskier? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz