poniedziałek, 6 maja 2019

Od Rutena CD Azaira Ethala - "Motyl Nocny"

- Wstawaj, Aza, pora na lekcję - zawołałem do ucznia. Siedziałem nad jednym z poharatanych ciał, wycierając swoje zakrwawione łapy o resztki czystej sierści jednego z nich. Postanowiłem wykorzystać ostatnie chwile działania białego proszku, którego pozostałości przypuszczalnie z żył przeniosły się już gdzieś dalej, do mózgu, mięśni i nie wiadomo czego jeszcze. Cały czas, kiedy Azair spał, a Mundus siedział w wejściu do jaskini i tępo wpatrywał się w dal, poświęciłem na użyteczne zajęcie, szlifując swoje wyobrażenie wnętrza wilczych organizmów. Rozcinałem skórę, potem powoli przedzierałem się głębiej, każdy narząd w brzuchu i klatce piersiowej uważnie oglądając i analizując. U jednego z wilków wykryłem nawet jakieś drobne zmiany w płucach, pewnie pozostałość po ciężkim zapaleniu.
- Co będziemy dzisiaj robić? - odpowiedział pytaniem szczeniak, kiedy zdążył już wstać i rozciągnąć rozlatane przez sen mięśnie. Popatrzyłem na niego z zamyśleniem.
- Dzisiaj - zacząłem - skończę opowiadać ci o więzadłach kręgosłupa na przykładach kośćca należącego do któregoś z naszych przyjaciół, u których gościmy. To ciekawy temat, a nie wiem dlaczego, mało kto w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, że takie zagadnienie istnieje. A potem wrócimy do domu. Tam postaram się pokazać ci... coś równie ciekawego.
Wbiłem wzrok z Azaira, z całej siły starając się odruchowo nie spojrzeć na Mundurka, by podczas wypowiadania ostatnich słów nie zdradzić zbyt wiele przed czasem. Szczeniak widząc mój skupiony na sobie wzrok rozbudził się zadziwiająco szybko i już po chwili by gotowy do lekcji. Ponieważ trupy były porozwalane po całej jaskini, usiadłem nad dwoma leżącymi obok siebie, aby pokazać mojemu uczniowi przedmiot lekcji na dwóch przykładach. Postanowiłem też, ze będzie to na razie ostatnia lekcja anatomii. Nadchodziła pora na przejście na wyższy poziom.
- Widzisz, Aza - zacząłem, odłożywszy na bok marzenia i powróciwszy na ziemię - kręgosłup stabilizowany jest przez więzadła.  To wbrew pozorom bardzo skomplikowane narzędzie, te wyrostki i dyski to nie jedyne tajemnice, które skrywa. Otóż, wracając do naszego tematu, przednie i tylne, to tak zwane więzadła podłużne. Więzadła międzykolcowe umiejscowione są pomiędzy przylegającymi wyrostkami kolczystymi kręgu, dokładnie tu - obiema łapami naraz wskazałem ma jasne fragmenty odchodzące od kości w obu leżących przed nami ciałach. Żałosne, bezwładne trupy - więzadła żółte są tu, dokładnie pośrodku. Więzadła nadkolcowe łączą końce wyrostków kolczystych, a to co widzisz na szyi, przypominające nieco te poprzednie to więzadła karkowe, docierające aż do głowy. Widzisz, u nas wilków są rozwinięte wyjątkowo dobrze, muszą bowiem przytrzymywać tę część kręgosłupa, która nie ma oparcia w kończynach ani usztywnienia w żebrach, a musi cały czas dumnie sterczeć wyżej od reszty ciała. To nasze cenne głowy.
Azair zdawał się słuchać z przejęciem. Postanowiłem więc w ramach bonusu zwrócić uwagę na kolejny z niemal niewyczerpalnej bazy pomysłów na "unieszkodliwianie przeciwnika".
- Widzisz, kark to bardzo wrażliwe miejsce na ciele wilka. Jak już się przekonałeś, nietrudno je skręcić, ale można również pobawić się trochę w przecinanie sznureczków. Co prawda najpierw trzeba posiłować się z jednym z moich ulubionych mięśni, widzisz, tym bardzo długim, który już poznaliśmy. Ramienno-głowowym. Ale popatrz na to - tu chwyciłem za gardło jedno z ciał, by podnieść je do góry - niemal nieruchoma prawda? - zapytałem, machając w powietrzu jego głową.
Szczeniak przytaknął pośpiesznie, szeroko otwierając oczy. Ja natomiast położyłem ciało z powrotem i zaciskając zęby wbiłem nożyk w miejsce tuż za głową. Zrobiłem nim kilkucentymetrowe rozcięcie, starając nie dać po sobie poznać wysiłku, jaki włożyłem w cały ten ruch. Ofiara leżała już trochę czasu, zaczęła sztywnieć. Powtórzyłem tą czynność z drugiej strony potylicy, po czym ponownie złapałem za gardło i uniosłem, demonstracyjnie machnąwszy czaszką. Główka podskoczyła jak na sprężynie, a następnie opadła do nieco nienaturalnej pozycji. Popatrzyłem na Azaira i uśmiechnąłem się.
- Oczywiście z żywym jest łatwiej, pod warunkiem, że nie stawia oporu - zakończyłem - no, wydaje mi się, że pora na nas.

< Azairku? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz