wtorek, 21 maja 2019

Od Serenity - "Strażniczka Marzeń", cz. 4


Serenity wpatrywała się w swoje moce, których sens miała pojąć później z czasem. Nie odezwała się słowem na ten widok. Była zaskoczona i trochę smutna- otrzymała jedynie dwa własne dary mocy, podczas gdy inni po minimum 3. Odrzuciła zazdrosne myśli i podeszła do Alyss, która wołała dzieci.

*

Wielki dzień nastał. Zaraz miała być ich chwila - Ceremonia. Strażnicy przybyli dla pokrzepienia ducha młodych i stanęli spoglądając w ludzkich formach w górę. Na większej wysokości stały dzieci, niespokojnie drobiąc w miejscu i poruszając skrzydłami. Nie powiedziano im jak dokładnie wygląda ten proces...
Nagle wszyscy usłyszeli rżenie, niby weselne dzwonki. To skrzydlaty jednorożec Helios, ojciec wszystkich, przybył by móc być świadkiem kolejnej Ceremonii. Nie opuściłby swoich "dzieci" w tak ważny i rzadki dzień. Zawisł dostojnie wysoko, po czym zwrócił się do młodych.
-Moje dzieci, to wasza chwila. Nie bójcie się, zaufajcie sobie- powiedział i zarżał.
Jego złoty róg zalśnił, odblokowując ogromny właz. Ledwie się przesunął a spod włazu zaczęły wylatywać pod dużym ciśnieniem kolorowe bańki, przeźroczyste i niekoniecznie, leciały szybko ku górze w ogromnej ilości. Nie przestawały, jakby na bieżąco się tworzyły. Dorośli Strażnicy radośnie zapraszali ich do siebie.
-Hm, chyba mamy wskoczyć w te bańki- powiedział głośno Hebi spoglądając w dół.
-No to... Na co czekamy?- Spytała mała kotka Minnie.
-Będzie dobrze!- Zawołał do tej pory nieznany Serkowi rudy wilczek, który z radosnym okrzykiem zeskoczył w dół i po nakierowaniu skrzydłami, wleciał w bańki. Natychmiast wyrzuciły go ku górze.
Pozostali poszli w jego ślady. Serenity, gdzieś w połowie wszystkich, ruszyła. Nie bała się, chciała uspokoić myśli. Spadając, myślała tylko o jednym: zaufanie. Wysunęła skrzydła, jedno uderzenie i nakierowała się w ten gejzer. Ledwie wleciała w przyjemnie ciepłe bańki, tak zaraz poderwało ją ku górze do innych. Czuła się jakby była otoczona dosłownie radością. Z szeroko rozpostartymi skrzydłami unosiło ją coraz wyżej i szybciej. Roześmiała się czując to cudowne ciepło, machnęła skrzydłami, mimo, że nie musiała. Nagle zaczęła czuć, jak łagodnie jej ciało się wydłuża i rośnie. Spojrzała kątem oka na skrzydła, które zrobiły się znacznie większe, w jej oczy lekko smyrały jej nowe i stanowczo dłuższe kosmyki włosów.
W końcu łagodnie bańki ją zniosły na grunt, do innych. Stojąc na kryształowej posadzce, spojrzała w dół na swoje odbicie. O rany! Ona była... Śliczna? naprawdę, nie mogła uwierzyć, że tak wygląda jej dorosła forma.
Gdy ostatni wylądowali i spojrzeli na swoje odbicia, Helios uniósł swoje ręce ku górze.
-Ceremonia dobiegła końca! Ukażcie się w swoich formach Strażników!
Po tych słowach, nowi poczuli ciepło, które zdawało się rozlewać po ich ciele. Kiedy inni z Serkiem otworzyli oczy, wydali z siebie odgłosy zaskoczenia. Ledwie co poznali swoje dorosłe wyglądy a teraz jeszcze ich nowe, drugie formy, te ludzkie.
Serek ponownie chciała spojrzeć w posadzkę ale tym razem Alyss wzięła ją pod rękę.
-Chodź, moje dziecko- szepnęła.
Zaprowadziła ją do wielkiego lustra, oniemiała z wrażenia. Serenity nie mogła uwierzyć, że otrzymała taki wygląd! Uniosła dłoń ku swej twarzy, zaczęła nią lekko wodzić. Kolor oczu się nie zgadzał: czyżby tak bardzo bliska była jej ciocia, że dostała po niej kolor oczu? Dopiero po tym uświadomiła sobie na zadrżenie skrzydeł, jakie ma ubranie. Ludzie nazwaliby to suknią ślubną?
-I jak ci się podoba twoje nowe ja?- Zapytała ciepło i cicho Alyss.
-Ja... Jestem ładna- wymamrotała Serek. Alyss się zaśmiała cicho.
-Jesteś śliczna moja droga... Będę twoim opiekunem. Twoimi terenami do opieki są- zaczęła mówić nazwy miejsc i nagle oświeciło ją.
-To też moja rodzinna wataha!
-Zgadza się... Zatem, Serenity. Witaj już oficjalnie jako Strażniczka Marzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz