niedziela, 12 maja 2019

Od Luciusa - "Raj utracony"

<Poprzednia część>

"Kto kontroluje przeszłość, ten ma władzę nad przyszłością."

— To niemożliwe — Haruhiko potrząsnął łbem i zaczął krążyć wokół ruin marmurowej fontanny, już od dawna nie posiadającej tego samego blasku, jaki miała na początku, gdy przy wspólnych siłach stworzenia wcześniej zamieszkujące ten teren wzniosły ją oraz inne zabudowania, teraz pochłonięte przez wszechobecny las. Nie mógł uwierzyć w słowa Luciusa, to basior mógł dostrzec z bezpiecznej, powalonej kolumny, na jakiej postanowił zasiąść, aby w razie nagłego wybuchu furii wilka, nie ucierpieć, a także mieć możliwość ucieczki. Jeszcze raz obejrzał się przez ramię na widniejące za nim wyjście z zawalonej groty, jaka wciągnęła w swe trzewia resztki tego, co zostało z jego domu. Ich domu. Wokół panowała cisza, przerywana tylko oddechami samców, cichym szumem drzew ponad nimi, a także dzwonieniem błękitnych ogników, jakie zawisły po ich przebyciu w ciemnej pustce, rzucając blade światło na ruiny.
— Też nie mogłem w to na początku uwierzyć, myślałem, że musiało mi się to przyśnić — Lucius zawiesił głos na chwilę gdy dojrzał, że po ciele równie ciemnego jak noc basiora przechodzi dreszcz — Jednak kiedy tu przybyłem... Moja pamięć powróciła. Przypomniałem sobie to wszystko. Przypomniałem, jak kiedyś wyglądało życie w tej watasze, przypomniałem sobie o rodzinie.. Naszej rodzinie.
— Zamknij się! Nie jestem z tobą spokrewniony, nigdy nie byłem i nigdy nie będę! Jesteś tym, którym sprawił, że jestem, jaki jestem! — Haruhiko spojrzał z furią w oczach na wilka, który podawał się za jego brata. Wcześniejsze wyjaśnienia, jakie otrzymał od Luciusa, zdawały się go nie przekonywać. Ante mógłby nawet śmiało powiedzieć, że jedynie rozzłościły basiora, co definitywnie nie było jego planem. Skoro jednak już powiedział A, musi powiedzieć B. Nawet jeśli konsekwencje tego będą nieprzyjemne. Musiał skorzystać z okazji, że on, Liivei, pozostaje w dziwny sposób uśpiony, zupełnie jakby aura tego miejsca wyciszyła jego mordercze zapędy.
— Jakie jest twoje najwcześniejsze wspomnienie? — Po długiej ciszy, jaka pomiędzy nimi zapadła, starszy z basiorów zeskoczył z gracją na ziemię, po czym sam także zaczął krążyć wokół fontanny. Starał się nie zwracać uwagi na spojrzenie Haru po drugiej stronie, które sprawiało, że wzdłuż kręgosłupa samca przechodziły fale dreszczy. Wiedział, że decyzja, jaką podjął, była nierozważna, ale musiał jakoś przekonać brata, aby go wysłuchał i otworzył swój umysł, zniszczył istniejącą w nim barierę. Nie widział innej opcji niż ukorzenie się i pokazanie, że są na równi. Byleby tylko zdobyć jego zaufanie.
— Co to ma do rzeczy? — Haruhiko podniósł uszy i przechylił delikatnie łeb, na co Lucius poczuł w sercu iskierkę nadziei. Zainteresował się. To dobrze.
— Odpowiedz mi na pytanie, jeśli możesz.
— Pamiętam... Jak zamordowałem moją młodszą siostrę — Wilk obniżył ton głosu, jakby sama myśl o tym potwornym czynie, jaki ciążył mu na duszy, sprawiła, iż stracił cały wigor podsycany adrenaliną.
— Jesteś pewien, że to zrobiłeś?
Cisza ponownie zaległa między nimi. Haruhiko spojrzał najpierw na Luciusa, a następnie wbił wzrok w swe łapy. Jego krok z każdą chwilą zwalniał, aż ostatecznie wilk usiadł na ubitej ziemi, wpatrując się rozbieganym spojrzeniem w przestrzeń. Ante najpierw się zawahał, upatrując w tak nagłej zmianie zachowania podstępu, lecz pchany na nowo obudzonymi odczuciami podszedł ostrożnie do brata i szturchnął go nosem w ucho, unosząc kąciki pyska w słabej próbie uśmiechnięcia się.
— Więc — zaczął Haru, zmuszając się do zerknięcia na Luciusa — To wszystko to nieprawda? To nie była moja rodzina? Nikogo nie zabiłem? Jestem... normalny?
— Normalność to pojęcie względne — Lucius nakrył łapą tę Haruhiko. Młodszy basior podniósł pysk i zaczął wpatrywać się w brata, szukając na jego obliczu jakiegoś wyjaśnienia. Czegokolwiek, co by zdołało odpowiedzieć na dziesiątki pytań, jakie się nagle pojawiły w jego głowie.
— Od początku, a tak mi się zdawało, moje ciało zamieszkiwała inna istota, która przedstawiła mi się jako Liivei, tak więc będę ją nazywać. To było tuż po moim przebudzeniu, kiedy znalazłem się na pustkowiu, z fałszywymi wspomnieniami w głowie i ideami, które nie należały do mnie. Byłem słaby. Nie byłem w stanie się bronić, gdy Liivei niszczył mnie od środka, zamknął w najciemniejszym zakamarku mojego umysłu... I wiesz co było najgorsze? Byłem świadomy. Byłem ciągle obecny, kiedy Liivei używał mego ciała do kierowania swą małą rewolucją. Te wilki były szalone. To on je doprowadzał do takiego stanu, że były ślepo posłusznymi marionetkami w jego łapach..
— Ale.. Ale co to ma do nas, Lucius? Dlaczego sugerujesz, że nie jestem normalny? Że my nie jesteśmy?
— Ponieważ on jest także w tobie, Haruhiko. Jego dwie części są w nas samych, dlatego nasza matka musiała nas rozdzielić. Aby chronić nas i watahę — Lucius z bólem w spojrzeniu powiódł wzrokiem po ruinach — Ale widocznie.. Jej się nie udało.
— Więc.. To przez Liiveia.. Nie czuję? — Basior, jakby odruchowo, naparł na ciało Ante, aby poczuć przy sobie ciepło drugiego stworzenia. Starszy z braci skinął delikatnie łbem, nie mogąc zdobyć się na sensowną, słowną odpowiedź. Kilka kolejnych cichych minut później, Haruhiko zadrżał na całym ciele. Lucius przygarnął go łapą bliżej siebie.
— Już, już.. Poradzimy sobie z tym. Na pewno uda się nam go wyciągnąć, to przecież nie może być takie trudne..
Nie zdążył dokończyć zdania. Ból szarpnął jego bokiem, a gdy na niego spojrzał, ujrzał głęboko zatopione w nim zęby brata. Lucius instynktownie obnażył kły, jakby miało to sprawić, że Haruhiko puści jego ciało. Ku jego zdziwieniu, niewiele mniejszemu niż to spowodowane zachowaniem wilka, basior puścił go, co Ante wykorzystał do odskoczenia na bezpieczną odległość. Haru przeciągnął pazurami po ubitej ziemi i zlizał z pyska pozostałą na nim krew. Jego usta wykrzywiły się w złowieszczym uśmiechu, uśmiechu szaleńca, godnego Liivei.
— Jesteś głupcem, Lucius — Wilk opuścił łeb i zjeżył futro na swym grzbiecie. Po nawiązaniu kontaktu wzrokowego z przeciwnikiem, zaczął się skradać w jego stronę, co ze względu na świetliki, mijało się z celem — Naprawdę myślałeś, że uda ci się mnie pokonać? Byliśmy przecież przyjaciółmi.. A przyjaciele tego nie robią. Łamiesz mi serce.
Ante warknął ostrzegawczo, jednak cofnął się. Był w pełni świadomy tego, że nie da sobie rady z wyszkolonym Haruhiko, nie mówiąc o ranie w jego boku, która skutecznie uniemożliwiała mu szybką ucieczkę. Zostało mu jedynie umrzeć z honorem. 
Liivei ugiął tylne łapy i skoczył w kierunku oponenta. Lucius za późno zorientował się, co się dzieje, więc jedyne, co mógł zrobić, to machnąć pazurami na oślep. Gdy został przyszpilony przez drugie ciało do ziemi, ujrzał, że jedno z dziwnie lśniących oczu Haruhiko jest przymknięte. Czyżby go trafił?
— Niezła próba, jednak potrzeba więcej, aby mnie powstrzymać — Niczym atakujący wąż basior zacisnął zęby na krtani brata. Ciemne futro splamione zostało krwią, wypływającą wraz z szybkimi uderzeniami serca z rany na szyi. Ante czuł, jak traci siły, ale mimo to, nadal był świadomy. Miał za to wrażenie, jakby opuszczał swe ciało... Akurat w momencie, gdy trzask łamanego karku rozszedł się po wnętrzu groty.


Odnalezienie Haruhiko było trudne i nawet pomoc tych szaleńców z Uroborosa, do których Lucius nagle zaczął czuć niesamowity wstręt, nie zdała się na wiele. Dopiero po kilku tygodniach natrafił na ślady mordercy watahy, który udał się z sobie tylko znanych powodów na dobrowolną tułaczkę, z dala od kogokolwiek innego. Być może szukał odkupienia, może chciał ukoić ducha po utracie przyjaciela. Nie wiadomo. Zaskoczeniem dla Ante był na pewno fakt, że zauważono basiora w towarzystwie psychologa, znanego pod mianem Vitale. Nikt nie wiedział, co tam robili, o czym rozmawiali, jakie były ich relacje. Przywódcy ugrupowania wystarczyło tylko to, że Haru pozostawał tam przez jakiś czas, co wystarczyło, aby wieści dotarli do uszu wilka, który musiał pilnie porozmawiać z Haru o sprawie niecierpiącej zwłoki.
Gdy Lucius przybył do groty, samce akurat rozmawiały na zewnątrz. Morderca jako pierwszy usłyszał, że ktoś się zbliża, przez co nastroszył się na całym wychudzonym ciele. Vitale dopiero gdy Ante znalazł się w polu jego widzenia, spojrzał na przybysza. Na jego widok przez głowę Luciusa przeszła myśl, że gdyby nie wiedział, że to Haruhiko jest drugim nośnikiem Liiveia, mógłby przysiąc, że ten młodzik także posiada w sobie cząstkę szalonego ducha. Sam nie był pewien, dlaczego. Po prostu coś było w jego oczach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz