wtorek, 26 maja 2015

Od Eclipse CD Lenka

Byłam zdezorientowana i zdziwiona tym wszystkim. Kiedy się otrząsnęłam spojrzałam się na Beryla
- Berylu...
Jednakże on nie reagował
- Berylu! Mówię do ciebie, Berylu! - Krzyczałam do niego
W końcu nie wytrzymałam i skoczyłam w kierunku niego. Przeturlaliśmy się trochę a zakończyliśmy w pozycji w której byłam wygrana. Przygniotłam Beryla do ziemi
- Uspokoisz się w końcu?! - Warknęłam z powagą
Beryl zaprzestał warczeć i spojrzał się na mnie
- Co ty robisz?
- Ratuję go - Powiedziałam spokojniej lecz wciąż groźnie
- Niby dlaczego? Czy nie uważasz, że za dużo powiedział?! - Warknął po czym ciągnął dalej - Czy nie uważasz, że powinien ponieść karę? Przecież sam przyznał, mogę z nim zrobić co tylko chcę!
- Nie Berylu! - Powiedziałam stanowczo po czym zeszłam z niego
Beryl podniósł się. Wymieniliśmy się spojrzeniami po czym podeszłam do Lenka
- Co ty robisz, kobieto?
- Nie jesteś sobą, Berylu! - Powiedziałam nawet nie odwracając się do niego
Podeszłam do Lenka po czym przykucnęłam przy nim
- Jest słaby lecz stabilny.. jeszcze damy radę go wyleczyć - Powiedziałam z nadzieją patrząc na Beryla
Ten nawet nie odpowiedział a wręcz przeciwnie, milczał z tym swoim spojrzeniem kiedy rzucił się na Lenka. Wzdychnął ciężko i podszedł do mnie
- Posłuchaj, nie chcę go tutaj a to będzie jego kara. Jeżeli się ocknie doskonale, niech się wynosi lecz gdy się już nie obudzi pochowamy go z godnością. Tak więc zostaw go i chodź ze mną! - Powiedział równie stanowczo jak jego cierpliwość do zdarzenia się skończyła
Cofnęłam się o krok
- Muszę go uratować... Chcesz czy nie, ja go uratuje
Beryl wyprostował się i wzdychnął
- Dobrze lecz gdzie znajdziesz lekarza?
- Już ja mam znajomości - Powiedziałam po czym wzięłam nieprzytomnego Lenka na plecy
Beryl nawet się nie odezwał, wręcz przeciwnie, odwrócił się w drugą stronę i zaczął odchodzić. Wzdychnęłam głęboko po czym zaczęłam kierować się na tereny WWN
*Około pół godziny później*
Odnalazłam jaskinię mojej niedawno napotkanej koleżanki. Zapukałam o skały i weszłam do środka
- Jest tu kto?... - Pytałam raz po raz
Po którymś tam razie jakiś głos odpowiedział
- Proszę, proszę... - Powiedziała wadera wychodząc zza skały w jaskini
- O, Toph! Witaj
- Po cóż tu przychodzisz? - Zapytała podchodząc do mnie
- Proszę cię o pomoc - Odłożyłam Lenka na ziemię - Czy dasz radę go uleczyć?
Wadera w zamyśleniu podeszła do niego
- Hmm... - Wciąż pomrukiwała aż w końcu wyskoczyła - Ma ciężkie i poważne rany lecz co to dla mnie - Machnęła łapą - Chwila moment i wstanie na własnych siłach - Zaśmiała się chytrze
*Około dwóch godzin później*
Weszłam z powrotem do jaskini z nadzieją, że Lenkowi się polepszyło. Jak się okazało Toph już skończyła swoją pracę. Podeszłam do wątłego ciała Lenka
- I co z nim? - Zapytałam pełna zmartwień
- Wszystko w porządku... Za niedługo pewnie się zbudzi - Uśmiechnęła się - Jeżeli chcesz, to zaczekaj tu z nim lecz tuż po jego polepszeniu musisz z nim odejść
- Rozumiem i... dziękuje - Uśmiechnęłam się
Wadera wyszła z jaskini podśpiewując. Po około pół godziny Lenek zaczął odzyskiwać świadomość
<Lenku?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz