- Hm... Nisan... - zacząłem. Nie wiedziałem, jak "ugryźć" temat. Popatrzyłem na waderę.
- Co? - zdawała się być mało zainteresowana tym, co mówię.
- Nic - przełknąłem ślinę. Jeszcze nie teraz.
Tymczasem, znaleźliśmy się na dawnej granicy watahy - między lasem a borami - dużo od niego większymi, ciemniejszymi i dzikszymi. Nie lubiłem wchodzić na te wschodnie tereny. Był tam jedynie dziki i nieprzebyty las. Ale co to dla wilka?!
- Chodźmy - wskazałem głową bór. Przez chwilę panowała cisza. Nie mogłem już dłużej tego wytrzymać, więc zapytałem wprost:
- Co tam widzisz? - chciałem zażartować - ducha?
- Nie... - Wilczyca pokręciła głową, mierząc pierwsze drzewa boru groźnym wzrokiem.
- Chodźmy - powtórzyłem. Zacząłem się niecierpliwić.
- Chyba się nie boisz?
- Oczywiście, że nie, ale... - Nisan otworzyła szeroko oczy, jakby nagle sobie coś przypomniała. Stanęła jak wryta, nic nie mówiąc. Nie wiedziałem, o co jej chodzi. Po chwili powiedziała, przekrzywiając łeb:
< Nisan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz