Zamyśliłam się. Sprawa z Mundusem plus te inne... co się tu dzieje?! Z rozmyśleń wyrwał mnie Beryl szturchając mnie w bok
- Hej Eclipse, wszystko gra?
- Tak... Tak jest w porządku
Basior uśmiechnął się lekko po czym skierował wzrok na roztrzęsioną Murkę i próbującego ją uspokoić, Andreia
- Możemy tylko zaczekać... - Stwierdził Beryl
- Jak to tylko czekać?! - Zapytał zirytowany Andrei - Wpierw ma córka a teraz.. on!
- Przykro mi Andrei, Murko... nic nie możemy zrobić. Mundus musi zdać się na łaskę ludzi
- A jeżeli go ta łaska nie dosięgnie?! - Warknął Andrei
- To wtedy zareagujemy jednakże teraz tylko ludzie mogą mu pomóc. A jak na tą chwilę musimy was przeprosić - Ukłonił się lekko - Do zobaczenia później
Również się ukłoniłam po czym odeszliśmy. Nagle podbiegła do nas Murka
- Proszę, zróbcie coś. Martwię się o Mundka... - Wzdychnęła
- Oczywiście - Uśmiechnęłam się - Zajrzymy do osady ludzi, dzisiaj
Murka w odpowiedzi uśmiechnęła się i odbiegła
- Naprawdę chcemy tam iść? - Zapytał Beryl
- Ehh, może i nie lecz musimy sprawdzić co tam u naszego przyjaciela
- Przyjaciela...
- Och już nie marudź! - Zaśmiałam się po czym ucałowałam Beryla
Ten od razu stał się weselszy. Po godzinie ruszyliśmy w drogę. Szliśmy spokojnie polną drogą wsłuchując się w naturę. W międzyczasie dużo rozmawialiśmy o przyszłości. Nagle, gwałtownie się zatrzymałam. Beryl szedł jeszcze kilka kroków
- Co się stało? - Zapytał odwracając się w moją stronę
- Nie-nie wiem... - Pokręciłam głową
Kiedy zrobiłam krok usłyszałam coś w krzakach. Zastrzygłam uszami po czym wytężyłam wzrok
- Psy... - Wyszeptałam
Nagle pośród krzaków przeleciała znajoma sylwetka
- Eclipse uważaj! - Krzyknął Beryl skacząc w moją stronę
Wiedziałam, że pies jest za mną więc się schyliłam. Beryl wpadł wprost na psa wgniatając go w ziemię. Zaczął warczeć natomiast pies zaczął walczyć. Podeszłam do Beryla
- Dziękuje...
- Niema za co... A ty, mów gdzie jest najbliższa wieś z niebieskim ptakiem!
Pies zaśmiał się
- Ha! I wy, brudne wilki myślicie, że coś powiem? Ha-haha! - Wyśmiał nas
- Zaraz nie będzie ci tak do śmiechu! - Beryl ugryzł ucho psu po czym zaczął je szarpać
Pies zaczął piszczeć. W końcu Beryl zaprzestał
- Zaczniesz mówić? - Warknął
Pies skulił ogon i położył uszy po sobie po czym skiną głowę
- Dziękuje! - Prychnął Beryl i zszedł z psa
Pies wstał nadal patrząc na Beryla po czym drgającym głosem wykrztusił
- Niedaleko znajduje się wieś a tam znajduje się dziwna, niebieska czapla...
- Mundus...! - Syknęłam razem z Berylem
- Prowadź! - Powiedziałam zbliżając się do psa
- O-oczywiście. lecz nie sądzicie, że ludzie was zauważą?
- To nic... musimy zobaczyć się z ptakiem! - Wzdychnęłam
- O-oczywiście, chodźcie... - Szepnął pies i zaczął iść
My posłusznie poszliśmy za nim. Podróż trwała dość krótko (ok. 10-15 min) a kiedy już doszliśmy podziękowaliśmy psu oraz przeprosiliśmy go za... tamto. Pies wyrozumiały, odszedł w las
- Myślisz, że nie kłamie? - Zapytał Beryl
- Pies jest naszym dalekim kuzynem tak więc... chyba jest szlachetny - Stwierdziłam
Beryl wzruszył ramionami. Ruszyliśmy dalej. Szliśmy pomiędzy chatami niezauważalni aż do pewnego czasu. Nagle z jednej z uliczek wybiegły trzy psy. Zaczęły na nas warczeć
- Czego wy tu... dzikusy?!
- Nie chcemy walczyć! - Wzdychnął Beryl - Poszukujemy niebieskiej czaply, przybyła tu dziś
- No i? Co nas to obchodzi? - Odpowiedział jeden z nich
- Wy wtargnęliście na nasz teren a więc poniesiecie konsekwencje! - Warknął ich przywódca po czym ruszył na nas
Nagle pies oberwał kamieniem i padł na ziemię. Pozostałe podzieliły jego los. Psy uciekły lecz my byliśmy pod pewnym ostrzałem. Jak jednak nas zdziwiło nas nie atakowano. Odwróciliśmy się a tam stała jakaś mała dziewczynka. Przykucnęła przy nas mówiąc
- A więc wy jesteście wilki... nigdy was nie widziałam - Powiedziała i podeszła do mnie po czym zaczęła mnie... głaskać
Było to dziwne ale i przyjemne. Niestety jak to natura nakazuje odsunęłam się od niej. Spojrzałąm się na Beryla
- Nie jesteście tutaj jedyni dziwni - Zaśmiała się - Dzisiaj przybyła niebieska czapla! - Wykrzyknęła
- Mundus! - Zawołaliśmy zachwyceni zapominając o tym, że koło nas znajduje się dziecko człeka
Dziewczynka była zszokowana ale i podekscytowana. Zaczęła wokół nas skakać. Zasiadliśmy na ziemi
- Dziewczynko, przyrzekaj, żę nikomu o tym nie powiesz
Dziewczynka uspokoiła się
- Przyrzekam! A więc szukacie czaply...
Skinęliśmy głowami
- Czapla znajduje się tam - Wskazała drewniany dom
Skinęliśmy głowami w ramach podziękowania. Wemknęliśmy się przez otwarte drzwi i zaczęliśmy się rozglądać. Nagle usłyszeliśmy znajome chrząkanie. Weszliśmy do jednego z pokoi a tam siedział...
- Mundusie! - Krzyknęliśmy radośnie podbiegając do ptaka
- Berylu... Eclipse? Wy, tutaj?
- Oczywiście! - Uśmiechnął się Beryl - Co- co się stało? Jaki werdykt?
- Ech... mam tak zwane wstrząśnienie mózgu, złamane prawe skrzydło oraz zwichniętą nogę
- Uuu, to czyli, że nie możesz wrócić do domu - Wzdychnęłam
- Jak na razie... nie - Pokręcił głową
- No cóż, powiemy to Murce - Oznajmił Beryl
- A tam, co się dzieje? - Zapytał Mundus
- Noo, może to, że Andrei zabrał Lerkę do WWN - Uśmiechnęłam się sztucznie
Ptakowi opadła szczęka
- Ze co?! - Wykrzyknął - A-ale... jak to?!
- Od tak... była zawarta umowa - Powiedział Beryl
- Ach rozumiem... a jak to przyjęli Murka i Andrei
- Jak znasz Murkę - przyjęła to spokojniej niż Andrei który chciał walczyć o Lerkę
- Naprawdę?
- Tak - Przytaknęłam
<Beryl, trooochu się rozpisałam, sorka :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz