Kotka patrzyła z lekką pogardą na Mundusa, skulonego pod ścianą. Ptak zaczął kluczyć między krzesłami, szafkami i innymi dziwnymi meblami. Przedostał się do drzwi. Rzucił jeszcze tylko wyzywające spojrzenie zwycięzcy kotce, po czym wskoczył na klamkę u drzwi, by zwinnie wysunąć się na zewnątrz.
Wyskoczyłem z krzaków.
- Mundek! - krzyknąłem. Ptak odwrócił się błyskawicznie, po czym wzbił się w powietrze a wylądował dopiero po drugiej stronie szosy, obok której stał gabinet weterynarza.
- Już tu mnie ta jędza nie dopadnie - wydyszał ptak, gdy znalazłem się obok niego.
- Musisz tam wrócić! - powiedziałem stanowczo.
- O nie! Wczoraj przynieśli mój wypis. Myślała, że o tym nie wiem. Im dłużej będę tam jeszcze siedział, tym większe prawdopodobieństwo, że zawloką mnie do ogrodu zoologicznego albo wypchają i postawią na półce wśród książek.
Wróciliśmy do WSC. do domu. Zdziwiło mnie, że w jaskini nie Było Eclipse. Pomyślałem, że pewnie poluje, lub wyszła na spacer. Postanowiłem jej poszukać. Mundus, towarzyszył mi, gdyż chciał odwiedzić różne miejsca, których dawno nie widział.
W końcu, odnaleźliśmy Eclipse. Szła, wraz z nieznaną mi waderą w kierunku terenów WWN...
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz