piątek, 29 maja 2015

Od Eclipse CD Beryla

Beryl wyleciał z jaskini a kiedy już go nie było widać na horyzoncie wzdychnęłam głęboko. Rozejrzałam się po jaskini. Dziś sobie po odpoczywam... - Stwierdziłam po czym położyłam głowę na moich łapach. Zasnęłam. Obudził mnie dziwny dźwięk. Otworzyłam jedno oko i zaczęłam się rozglądać. Nikogo niema więc co to?.. - Zastanawiałam się zamykając oczy. Po krótkiej chwili dźwięk powtórzył się. Otworzyłam obydwoje oczu i rozejrzałam się. Po krótkiej chwili zorientowałam się, że był to mój brzuch. Uśmiechnęłam się do siebie po czym wstałam i wyszłam na zewnątrz
- Czas zapolować... - Powiedziałam po czym zaczęłam iść
Po drodze wsłuchiwałam się w śpiew ptaków oraz dźwięki natury. Nagle usłyszałam czyjeś stado. Zastrzygłam uszami oraz zaczęłam się rozglądać. Po kilku minutach ujrzałam stado Jelenia wirginijskiego. Uśmiechnęłam się sama do siebie po czym zaczaiłam się w trawie. Zaczęłam wypatrywać słabego, młodego bądź starego osobnika. Po około siedmiu minutach wybrałam swoją zdobycz. Był nim stary samiec z ranami na ciele. Przyczajona zbliżyłam się do niego. Po około piętnastu minutach wyskoczyłam z trawy i wskoczyłam na jelenia. Ten po moim ciężarem padł. Kilka minut potem leżał już martwy. Zabrałam go w bezpieczne miejsce gdzie zaczęłam go konsumować. Kiedy wyrwałam pierwszy płat mięsa ujrzałam jakiś cień pomiędzy drzewami. Przyglądałam się okolicy jedząc. Kiedy jednak przestałam się tym przejmować i zaczęłam jeść mięso usłyszałam warkot, cichy jednak warkot. Położyłam uszy po sobie odsuwając się od jedzenia. Spojrzałam przed siebie. Nagle z krzaków wyskoczyła wadera. Stanęła na padlinie i spojrzała się na mnie z góry
- Co robisz na terenach WWN?!
Nic jednak nie odpowiedziałam
- Odpowiadaj! - Warknęła przeskakując jelenia
- Nie mam na co... - Wstałam i stanęłam przed nią - A teraz odejdź
- Tsaa już idę - Prychnęła po czym dodała wściekle - A teraz odejdź z tych terenów!
- Jeżeli dasz mi choć jeden powód... - Wadera przerwała mi wskakując na mnie i przygniatając mnie do ziemi
- Jeżeli nie odejdziesz to zginiesz! - Warknęła po czym dodała ironicznie - Tyle wystarczy?
Położyłam uszy po sobie, nastroszyłam sierść oraz wyszczerzyłam zęby
- Zejdź ze mnie! - Warknęłam i odepchnęłam waderę
Wstałam. Stanęłyśmy naprzeciwko siebie. Wadera była wyprostowana, zrównoważona oraz gotowa do ataku ja zaś byłam zgięta, obolała i niegotowa na atak
- Odejdź... - Powiedziała spokojniej niż wcześniej
- Będziesz musiała mnie chyba zmusić! - Warknęłam po czym  się wyprostowałam - Poza tym, to są moje tereny! Tereny WSC!
- I co jeszcze?!
- To, że właśnie ty wtargnęłaś na MOJE tereny! - Podeszłam do niej
Stanęłyśmy oko w oko. Byłyśmy równe sobie. Po kilku chwilach wadera wycofała się o kilka kroków podkulając ogon
- Czy te tereny są faktycznie twoje?
- Są
- To... przykro mi, że cię napadłam - Skuliła się odwracając głowę
- Nic nie szkodzi, nie każdy musi przecież to wiedzieć... - Powiedziałam spokojniej po czym ciągnęłam dalej - A więc mówisz, że pochodzisz z WWN?
- Tak! - Stanęła dumnie - To ma wataha od narodzin! - Zaśmiała się
Zdziwiłam się zachowaniem wadery. Ta po chwili uspokoiła się i powiedziała z uśmiechem
- Jestem Opal
- Eclipse, jestem alfą tej watahy
- Dobrze słyszeć właśnie szukałam alfy - Powiedziała po czym podeszła do mnie - Alfa mojej watahy prosi o przyjście choć jednej alfy z waszej watahy a ty jak widzę nie masz nic do roboty
- No... nie - Przyznałam
- Cudownie, a więc chodź! - Ruszyła
Chwilę jeszcze stałam w miejscu po czym ruszyłam za waderą. Zastanawiałam się tylko o co chodzi
<Beryl?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz