niedziela, 22 lipca 2018

Od Raisy CD Zawilca

Biały basior nie za dużo powiedział. Jego pyszczek natomiast wyglądał na zamyślonego, a ja przez cały czas baczne go obserwowałam. Było coś w nim co mnie interesowało. Może i chciałam unikać kontaktów z innymi, ale skoro ktoś przykuł trochę mojej uwagi to to było już nie byle kto. Przyglądałam się już przez dłuższy czas, ale on jak gdyby nigdy nic. Zupełnie tak jakby bił się ze swoimi myślami. Jego pyszczek może i nie wyrażał dużo emocji, ale po jego ogonie było można zobaczyć wszystkie jego emocje. W duszy zaśmiałam się sama do siebie. Mając już trochę dość czekania przerwałam panującą ciszę. Słysząc temat ziół od razu się zainteresowałam. On był zmieszany i w dodatku wyglądał jakby się denerwował. Spojrzałam się na niego uważnie. 
Po przedstawieniu się, czekałam, aż usłyszę jego imię. Gdyby tego nie zrobił to bym z pewnością odeszła. Jednak on się przedstawił. I tu już miał punkt u mnie.
- Idziesz? - zapytałam się patrząc za siebie na białego basiora. 
- T-tak... - nie wiedział chyba za bardzo co ma zrobić i ostatecznie poszedł za mną. 
Przez całą drogę panowała cisza. - Zawilec, ciekawe to imię - pomyślałam sobie w głowie. Co jakiś czas przyglądałam się białemu osobnikowi. Wyglądał zupełnie tak jak przed chwilą. Chyba ponownie staczał walkę ze swoimi myślami w głowie. Na swój sposób wyglądało to zabawnie. 
- Ja już należę do tej watahy - chciałam go uprzedzić przed tym jakby chciał mnie jeszcze nakłonić do niej i się jeszcze skompromitować czy coś. Nie chciałam również, aby czuł się zagrożony w mojej obecności. 
- Już jesteśmy na miejscu - powiedziałam gdy tylko doszliśmy na miejsce. - Twoje imię to Zawile, a obecny kwiat pod tym drzewem to zawilec chiński, natomiast ten to zawilec gajowy - zaczęłam, a on zbliżył się do mnie bliżej. - To jest babka lancetowata, dzięki wytwarzanemu z niej lekarstwa pomaga w przeziębieniu oraz pomaga w odkrztuszaniu - jego ogon zaczął coraz to szybciej merdać. Chyba się mu podobało. - Jeżeli masz jakieś pytania związanymi z roślinami jakie tutaj rosną to śmiało możesz się mnie zapytać - nie uśmiechnęłam się w jego stronę czy coś. Najzwyczajniej w świecie miałam swoją ponurą twarz. Usiadłam pod jednym z drzew. Może i byliśmy w lesie, ale promienie słońca które przedostawały się przez korony drzew i padały na mnie oddawały z siebie i tak ciepła. Za dużo ciepła. Nie lubiłam lata, gdyż była to jedna z pór roku w których jak dla mnie było za ciepło.

< Zawilec? > ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz