Wypowiedź wilka mnie odrobinę zaimponowała, ale też i zmartwiła. Ja sama wreszcie z optymizmu przeszłam w obecny stan. Jak ktoś nie skrzywdził mnie to ja skrzywdziłam ta druga osobę. Koło które często w moim życiu się powtarzało w pewnym momencie zaczęło irytować.
Miałam nadzieję, że jemu nie stanie się przez to jeszcze większa krzywda. Często spotykam takie osoby. Może i nie widać po mnie, ale takimi właśnie osobami martwiłam się najbardziej.
Doszliśmy na miejsce. Przynajmniej teraz wiedziałam, a raczej domyślałam się skąd ta nazwa wodospadu.
- Oto jesteśmy - powiedział wilk ze szerokim uśmiechem.
Róże wyglądały pięknie, zaskakiwały nie tylko swoim pięknym kolorem, ale też i przepięknym, słodkim zapachem. W dodatku woda jaka płynęła z wodospadu dźwięcznie spadała w dół. Była przejrzysta, a wiatr, który wiał z kierunku wodospadu niósł nie tylko zapach słodkich róż, ale też i świeżą bryzę. Miejsce to już mnie urzekło.
- Usiądźmy sobie tam - wskazał łapą w pewne miejsce. - Tam powinien być lepszy widok na wszystko no i przy okazji będziemy w cieniu - dodał, a ja skierowałam się tuż za nim. Jak już usiedliśmy ja spojrzałam się w taflę wody.
- Pięknie tu - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Mówiłaś coś? - spojrzał się w moją stronę Conquest.
- Nie, nic - odpowiedziałam trochę zmieszana. - Jesteś już długo we watasze? - zapytałam się cicho. Jakoś nie potrafiłam zaczynać rozmowy.
< Conquest? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz