Niebo zaczęło przybierać barwę szarości, a chmury coraz to bardziej się kłębić.
- Niechaj będzie - odparłem. Schronienie odnaleźliśmy wewnątrz pobliskiej jaskini. Nie była zamieszkana, a dość spora i przytulna.
- Proponuję zostać tutaj na noc.. już ciemno, oraz jak zaraz nie zacznie padać to będzie cud. - spojrzałem w niebo. W zasadzie to było tak gorąco i duszno, że liczyłem na burzę z ulewą. Westchnąłem ciężko, po czym usiadłem przy wejściu do jaskini. Sam nie wiem, czy to zmęczenie, czy jakikolwiek inny czynnik sprawiał, że odczuwałem niezwykły spokój. Przymknąłem oczy. Zdecydowanie idzie burza. Odwróciłem łeb w stronę głębi gawry, gdzie Raisa sadowiła się.
- Boisz się burzy? - zapytałem kładąc się pod ścianą naprzeciw wadery.
- Hm? - podniosła głowę. - Nie, a dlaczego?
- Zanosi się. - spojrzałem ponownie na wyjście, po czym ziewnąłem. - A deszcz?
- Słucham? - nie kryła zdziwienia. No tak, zapomniałem, że nie słychać moich myśli.
- Przepraszam.. czy lubisz deszcz? - uśmiechnąłem się. Prawda jest taka, że kocham deszcz i jak tylko zacznie padać, wadera na minimum pół godziny zostanie tutaj całkiem sama. Uwielbiam biegać i skakać w deszczu, łapać lecące krople do pyska i ogólnie... bawić się.. na deszczu.
< Raisa? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz