Jeden z wilków odszedł, a ten co pozostał był najwidoczniej moim przeciwieństwem. Był bardzo aktywny w stosunku do innych w dodatku uśmiechał się co mnie lekko peszyło. Miałam nadzieję, że nie sprawię mu przykrości swoim zachowaniem. Jaskier, bo tak miał na imię wilk, który odszedł od nas pozostawił mnie wraz z Conquest'em. Najwidoczniej pokazał tereny Conquest'owi co oznaczało, że ma zamiar mi pokazać te najciekawsze i te które się mu spodobały. Przeważnie tak było. Pierwsze podejście odnośnie ucieczki nie udało mi się, gdyż wesoły wilk nie chciał dać za wygraną. Wiedziałam, że takie osoby, jest łatwo skrzywdzić, a ja nie chciałam za bardzo ryzykować.
Niby szłam pierwsza, ale trzymałam się tępa wilka. Co jak co, ale ja kompletnie nie wiedziałam co to jest ten cały Różany wodospad. No, a moja orientacja w terenie nie należała jakoś do tych mocniejszych punktów. Zawsze się gubiłam co przyprawiało mnie o irytację.
Conquest przyglądał się mi uważnie. Wyglądał tak jakby chciał się o coś zapytać, ale nie wiedział czy może. Skoro chciał się dowiedzieć o mnie czegoś to mogę mu wreszcie pozwolić na to. Jednak nie miałam zamiaru mu o sobie mówić tylko pokazać. To chyba była jedyna metoda dzięki, której wilk mógł się o mnie czegoś dowiedzieć. Moją uwagę przykuł biedny mały kwiatek, który rósł samotnie. Jak dla mnie wyglądał z tego powodu na bardzo smutnego. Czując, że tuż obok niego znajduje się ziarnko innego kwiatu, podeszłam bliżej i używając swojej mocy, ziarnko wykiełkowało, a biały kwiatek nie był już samotny. Koło białego kwiatka wyrósł piękny fioletowy. Na widok dwóch kwitków, które to już nie były samotne, uśmiechnęłam się delikatnie. Ruszyłam dalej przed siebie.
- Wybacz, że jestem mało rozmowna - wymruczałam cicho pod nosem. Zobaczyłam tylko uśmiech i jego oczy w których mogłam dostrzec małe iskierki, które wesoło płonęły.
< Conquest? > ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz