wtorek, 11 kwietnia 2017

Od Oleandra CD Maxa

Wstałem wyjątkowo późno. Od dawna nie miałem takiego nawału obowiązków, jak przez ostatnie dni. Słońce było już stosunkowo wysoko na niebie, a dokumenciska nadal nie ułożone. Ileż oni tego naprodukowali przez te wszystkie lata. Jedyną pociechą było to, że Max jeszcze nie przyszedł. Może tak jak ja musiał odespać wczorajszą pracę.
Powoli wstałem, nadal czując pod lekko opuchniętymi powiekami wszystko to, co robiliśmy wczoraj.
Musiałem jeszcze pójść po Mundurka. To dosyć daleko, a czasu coraz mniej. Poza tym nie chciałem, aby Max, gdy już przyjdzie, zastał pustkę w jaskini.
- Oleander?
Wzdrygnąłem się, słysząc głos sprzed jaskini.
- Mundus - westchnąłem machinalnie, widząc błękitnego ptaka wchodzącego do jaskini.
- Nie wiem dlaczego... - rozejrzał się przybysz - ale poczułem potrzebę odwiedzenia cię. Czegoś może potrzebujesz? - popatrzył na mnie pytającym głosem.
- A wiesz, że właśnie potrzebuję? - z radością skinąłem głową - mógłbyś pomóc nam z dokumentami, prawda?
- Tak, pewnie, jeśli chcesz...
Udałem, że nie zauważyłem, że mój gość jest dziś bardzo niepewny i chyba smutny. Obawiałem się rozpocząć ten temat, gdyż przypuszczałem, że ma to wiele wspólnego ze śmiercią Beryla. I sam odruchowo zacząłem o niej myśleć. Znów nadeszło to, o czym nie chciałem rozważać. Czym prędzej więc zabrałem się do porządkowania papierów. Mundus zrobił to samo. Po kilku czy kilkunastu minutach do jaskini weszli Max i Ami.
- Witajcie - przeciągnął się Max, patrząc z jakimś nieopisanym uczuciem na stertę kartek - zaczynamy od tego, na czym wczoraj skończyliśmy? - zapytał.
- Prawie. Kilka już ułożyliśmy - odpowiedziałem. Popatrzyłem na miejsce, w którym przed chwilą był Mundur, jednak ten już rozchmurzył się nieco i w dwie sekundy znalazł się przy Ami.

< Max? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz