- To pięknie - uśmiechnęłam się - zawsze jest przyjaźniej, gdy więcej wilków przebywa w jednym miejscu.
- Taaak - przytaknął Adolfik z pewną dozą zniechęcenia - i zawsze, gdy się pojawiacie, jest weselej.
- Co masz na myśli? - nieufnie zapytała Manti, marszcząc jedną brew - ile wilków przed nami już spotkałeś? I dlaczego nie bałeś się nas, gdy przyszliśmy odwiedzić Andreia?
- Bo nie jesteście groźne. Spotkałem już wiele wilków. Kiedy razem z Miłomirem chodziliśmy po lesie i szukaliśmy kłusowników. Pamiętam, że byli tam Eclipse i Beryl. Przyjaciele Andreia.
- Tak, znamy ich... znaliśmy ich - kiwnęła głową Manti.
Zapadłą chwila ciszy, której nikt nie śmiał przerwać. Wszyscy chyba przypomnieli sobie o starych wilkach, które na zawsze odeszły. Eclipse, która zniknęła bez wieści wraz z Alekei'em krótko przed śmiercią Beryla, też zapewne już nie żyje. To bardzo smutne.
- O! - krzyknął Adolf, radośnie machnąwszy ogonem, widząc ciemnoszarą Skodę przejeżdżającą opustoszałą ulicą - Miłomir wrócił!
- Znaczy, możemy wracać - westchnęłam, wyrwana z przemyśleń.
Dosyć szybko ponownie znaleźliśmy się na podwórzu Adolfa, teraz już we czworo. Samochód stał zaparkowany gdzieś obok domu, a jego właściciel najpewniej był w środku.
- Teraz chodźcie - mruknął Irys, dosyć tajemniczo kiwnąwszy głową.
Weszliśmy do domu, po czym szybko przemknęliśmy na piętro drewnianymi schodami, za podekscytowanym Adolfem. Usłyszałam tylko słowa mężczyzny, przebywającego na dole:
- Muszę nauczyć was zamykać za sobą drzwi... już nie pierwszy raz przyjeżdżam i zastaję otwartą bramę... Adolf? Jesteś na górze?
Pies zaszczekał, nadal jednak idąc przed siebie.
- Tam jest - wskazał na drzwi do pokoju - możecie wejść na chwilę.
Manti, Apar i ja, cicho wsunęliśmy się do środka. Andrei leżał na starej wersalce, odwrócony do ściany.
- Andrei? - szepnęłam. Wilk zastrzygł uszami i podniósł głowę.
- Murka? Czy to ty?
< Manti? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz