- Tak. Już idziemy - odpowiedziałam po czym razem z Aparem zeszliśmy po schodach w dół, a następnie potruchtaliśmy do sadu, gdzie czekali już na nas Adolf i Irysek.
- Bawimy się w berka? - spytał mniejszy z psów kładąc przednie łapy i merdając ogonem
- Pewnie! - odkrzyknęłam radośnie i zaczęłam go gonić
Po chwili do gonitwy dołączyli również Apar i Irysek. W czwórkę zwinnie lawirowaliśmy między drzewami, w większości jabłoniami. Czasami miło było oderwać się od rzeczywistości i pobawić się jak za dawnych szczenięcych lat. Po niedługim czasie przyszła tutaj również Murka.
- O, jesteś! - powiedział Adolf - Właśnie się zastanawiałem kiedy przyjdziesz
Wadera rozejrzała się, przyglądając się naszym wywalonym językom i dyszeniu.
- Czemu wy wszyscy tacy zmęczeni ? - spytała zdziwiona
- Trochę pobiegaliśmy - odpowiedziałam
- Właśnie mi się coś przypomniało! - wykrzyknął niespodziewanie Adolf - Czekajcie zaraz będę !
- Gdzie on pobiegł ? - spytał Apar
- Nie wiem - odpowiedziałam wzruszając ramionami
- Pewnie poleciał po swoją nową... - zaczął Irysek, ale przerwał mu...
... Adolf, który przytruchtał niosąc z dumą niewielki, okrągły przedmiot w pysku. Po chwili postawił go przed sobą na ziemi.
- Co to? - spytałam przyglądając się owemu przedmiotowi
- Piłka - odparł piesek siedząc wyprostowany - Samemu ostatnio udało mi się ją znaleźć
< Apar? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz