- Więc mówisz, że dużo podróżowałaś? Nie wyglądasz chyba na kogoś, kto marzy o wiecznych podróżach i nie jesteś chyba wilkiem wędrownym, jak na przykład Manti i Apar z naszej watahy?
- Właśnie dlatego teraz jestem tutaj. Już na stałe.
- To bardzo dobrze - uśmiechnęłam się szeroko - uwierz mi, tutaj możesz być spokojna. Nikt nie opuści cię w razie potrzeby i możesz tu mieć wielu prawdziwych przyjaciół. Nasza wataha chyba od początku była przyjazna i szczęśliwa.
W tamtej chwili przypomniałam sobie o trojgu nieszczęśliwych siedzących przed jaskinią. Na chwilę ucichłam, nasłuchując. Wydawało mi się, że Amber zrobiła to samo. Nie dało się słyszeć jednak żadnych dźwięków, rozmowy ani nawet szeptów. Było to zastanawiające jednak postanowiłam kontynuować rozmowę nie zwracając uwagi na niepokojącą ciszę na zewnątrz.
- Wiesz, Amber - położyłam jedno ucho po sobie na znak głębokiego zamyślenia - uważam, że nie powinnaś mieszkać sama. Z resztą, uważam, że mało który wilk powinien mieszkać sam. W naszej watasze chyba tylko Strzyga, ale ona w ogóle rzadko zachowuje się jak stuprocentowy wilk. To nienaturalne i na pewno na dłuższą metę niezdrowe dla naszej psychiki. Pustelnictwo nie jest dla nas - powiedziałam stanowczo i przez chwilę naprawdę miałam ochotę zaproponować Amber wprowadzenie się do naszej jaskini, miejsca nigdy nie zabraknie, jednak powstrzymałam się. Nie wiem, czy byłoby to właściwe.
- Możemy spotykać się częściej - radośnie zamachałam ogonem - i wiesz co? Myślę, że powinnaś poznać jeszcze kogoś należącego do naszej watahy, albo znaleźć towarzysza. Co ty na to, Amber?
< Amber? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz