Na chwilę pogrążyłam się we własnych myślach. Właściwie nie byłam pewna czy mam cokolwiek ciekawego do powiedzenia. Spędziłam w podróży jakieś półtora roku. Przez ten czas nie działo się jednak zbyt wiele.
- Nie jestem pewna czy miałam jakieś ciekawe przygody. - Stwierdziłam z lekkim wahaniem.
- Ależ na pewno coś się znajdzie. - Odparła z uśmiechem Lerka. - Może w tym czasie udało ci się spotkać kogoś interesującego.
- Właściwie był taki ktoś. - Powiedziałam, dostając jakby nagłego przebłysku.
- Więc?
- Nie wiem, jak miał na imię. Powiedział mi, że jego imię jest nieistotne i kazał mi nazywać się zbieraczem.
- Faktycznie, to dość specyficzne. - Przyznała Lerka.
- Prawda? No ale był całkiem miły. Nawet mieszkałam z nim przez jakiś czas. Chodź... właściwie widywaliśmy się jedynie wieczorami. Zbieracz wychodził bardzo wcześnie rano i nie widywałam go praktycznie przez cały dzień.
Westchnęłam lekko. To był dla mnie trochę trudny czas. W końcu napotkałam kogoś, kto mógł mi dotrzymać towarzystwa, jednocześnie jednak wciąż miałam wrażenie, jakbym była sama.
- Musiałaś czuć się samotna. - Powiedziała z troską w głosie Lerka.
- Trochę tak. - Przyznałam zgodnie z prawdą.
- Co się stało później? Nie chciałaś już dłużej mieszkać u zbieracza?
- To nie tak, że nie chciałam. Pewnego dnia zbieracz zwyczajnie zniknął. Gdy się obudziłam, nie było już ani jednej z jego rzeczy. Czekałam co prawda jeszcze kilka dni, licząc na to, że może jednak wróci, ale tak się nie stało. Musiałam więc iść dalej.
Nastała chwila ciszy. Po chwili jednak już znacznie ciszej dodałam:
- Nie lubię być sama.
< Lerka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz