- Iii... co teraz? - wypaliła Jenny
- Nie wiem - mimowolnie odpowiedziałam mało przyjemnie - uciekł, drań.
- On chyba jednak mnie nie lubi - zwiesiła głowę Jenny
- O nie. Na pewno cię lubi. Może chodziło o to, że ostatnio nasze więzi rodzinne bie były zbyt dobre. Niedawno wygarnęłam mu kilka rzeczy i odnoszę wrażenie że trochę się mnie boi.
- Mam nadzieję że zaraz wróci - Mundus pokręcił głową i gdzieś poleciał. Po chwili jednak, przyleciał znowu i zatrzymał się w powietrzu, krzycząc:
- Jest! Siedzi nad rzeką i myśli!
- No, idę - powiedziałam krótko. Po chwili skierowałam się przed siebie, a Jenny szła obok mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz