- Kto tam? - zapytała wilczyca, wyraźnie przestraszona moją obecnością.
- Ja - odpowiedziałem cicho - Lenek. Czy pani również należy do WSC?
- WSC? Watachy... Srebrnego Chabra?
- Tak. WSC.
- Tak... od niedawna należę - wyszeptała wadera - jestem Amy.
Nagle przerwaliśmy rozmowę. Coś zaszeleściło w krzakach. Usłyszeliśmy to oboje.
- Kto tam, niech wyjdzie! - wydusiłem.
- Co? Kto? - odpowiedział aż za dobrze znany mi głos. Zachichotał. Widać było, że bawi go ta sytuacja.
- Mundusie! - zamknąłem oczy, starając się nie wybuchnąć - wiem że to ty. Możesz wyjść!
- Wychodzę, przyjacielu.
Ów osobnik, z postury podobny był do bociana, jednak cały modry, to znaczy błękitny. Na głowie miał czubek złożony z wielu błękitnych piór. Posiadał też ogon, podobny nieco do kociego, jednak pokryty piórami. Z końca tegoż ogona wyrastały dwa rzędy, równie modrych jak on cały, piór.
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
- Mundusie! Co ty tu robisz? - zapytałem podniesionym głosem.
- Nie wspomnę o tym, że mógłbym zapytać was o to samo - ptak wyglądał na urażonego.
- Przepraszam że się uniosłem. Amy... - teraz z kolei, Amy chyba zniknęła. Po chwili jednak, usłyszałem z oddali jej głos:
- Chodźcie! Znalazłam jaskinię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz