Wbrew pozorom, widok lasu wzbudził we mnie bardziej niepokój, niż ulgę. Nauczyłam się już, że to, co tutaj wygląda na bezpieczne, w rzeczywistości chce cię zabić.
Etain z kolei wyglądała na pozytywnie zaskoczoną znajomym widokiem. Rozglądała się dookoła i z pewnością rzuciłaby się biegiem na rozeznanie terenu. Jednak nie zostawiła za sobą wadery, która, kulejąc, powoli posuwała się za nią i nadawała tempo, za co w głębi duszy byłam jej wdzięczna.
— Czujesz to? — zapytała nagle moja towarzyszka, zatrzymując się.
Również stanęłam i powąchałam powietrze. Wyczuwałam dziwny zapach, który jednak kiedyś na pewno poznałam, bo nie wydawał się obcy.
— Mam nadzieję, że to nie kolejny stwór łaknący naszej krwi — wychrypiałam, a wadera zachichotała cicho.
Wtem, z naszej lewej strony, zaszeleściły krzaki i wypuściły z siebie nietypowe stworzenie.
Było one o wiele wyższe od nas, dałabym mu na oko sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu. Istota posiadała cztery kończyny, z czego poruszała się na dwóch tylnych. Nie miała sierści, pomijając tylko górę głowy, która podchodziła pod bardzo jasny żółty, jakby wyblakłą słomę. Oczy, wlepione w nas, były błękitne jak niebo.
Stworzenie ubrane było w skóry i materiał oraz całe obwieszone było różnego rodzaju bronią.
— To człowiek — wymamrotała Etain, potwierdzając jednocześnie moje przypuszcznia. Spotkałam te zwierzęta już wcześniej. Co prawda nie miałam bezpośredniego kontaktu, ale doświadczyłam wątpliwą przyjemność obserwacji ich. Okropne istoty.
— Ty mówisz — odezwała się istota niskim, męskim głosem. Wyglądała na zdziwioną tym faktem.
— No tak... Ty też — skomentowałam cicho.
— Czym jesteście? — zapytało zwierzę i odgarnęło włosy opadające mu na czoło.
— Wilkami — odparła Etain. — A ty jesteś człowiekiem.
— Wilki nie mówią...
— Chyba jesteś tu nowy, co? — prychnęła.
— Znalazłem się tu jakiś czas temu, poluję na czarownice — wyjaśnił człowiek.
Zerknęłam na waderę. Ciekawe, po jakim czasie ten "łowca" nabierze ochoty na wyprucie z nas flaków, jak wszytko inne tutaj?
— Czarownice? — upewniła się Etain, a człowiek kiwnął głową.
Nie miałam pojęcia, czym owe czarownice są.
— Wy chyba nie jesteście wiedźmami? W sensie... Nie zmieniacie się w nic innego? — spytał mężczyzna, przyglądając się nam badawczo.
— Zależy, co przez to rozumiesz — rzekłam.
< Etain? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz