Parsknęłam śmiechem.
- Oczywiście, że nie. W tej historii brakuje sensu.
Nie czekając na odpowiedź, odwróciłam się i, na tyle głośno, by zostać dobrze usłyszaną z tej pewnej odległości, zwróciłam się do basiora:
- Słuchaj, Wezyr, wiem, że ciężko przeżywasz chorobę córki, ale musisz przestać żyć w świecie fantazji. Jak chcesz, pokaż mi ją, zobaczę, co da się zrobić.
Basior zamrugał, po czym spuścił wzrok, wpatrując się w zabandażowaną łapę.
- Ale... tamta wadera powiedziała, że tylko źródło...
- Wezyr - powiedziałam stanowczo, zmuszając go, by na mnie spojrzał - Naprawdę w to wierzysz?
Przegryzł wargę, zwlekając z odpowiedzią. Wzruszyłam głową.
- Ja ciebie na siłę powstrzymywać nie będę, chcesz, to idź. Ostrzegam tylko, że patrzysz w złym kierunku. Uważaj po drodze na łapę - rzuciłam, odwracając się na pięcie - Aisu, wracamy? Rysiek?
Biało-brązowa podniosła się z miejsca, lecz nim zdążyłyśmy postawić kilka kroków, basior gwałtownie zatrzymał nas głosem.
- Ja... - westchnął - Dobrze, pokażę wam ją. Spróbujcie jej pomóc.
Niemal widziałam łzy w jego oczach, ale i bez tego zgodziłabym się pójść. Basior wstał i ruszył się niezgrabnie, jęcząc, kiedy opatrzona przeze mnie kończyna dotknęła podłoża.
- Ostrożnie. Dasz radę iść na trzech? Usztywniając twoją łapę, wybrałam trochę dłuższe patyki, możesz spróbować się na nich oprzeć. O, dobrze - instruowałam, obserwując jego ruchy.
Kiedy samiec wreszcie opanował nowy sposób poruszania, cała nasza czwórka ruszyła niespiesznie przez las. Pokonaliśmy całkiem spory odcinek drogi, z tego, co zaobserwowałam, wydawało mi się, że dotarliśmy nawet gdzieś w okolice granicy. Minęło jeszcze trochę czasu, zanim zdyszany basior zatrzymał się przy niewysokiej jaskini.
- Jest w środku.
- Naprawdę? - uniosłam brwi, zaglądając w mrok - W porządku.
Weszłam do środka, mając Aisu i karakala kilka kroków za sobą. Pokonaliśmy odległość do ściany jaskini, jednak nie zastaliśmy tam żywej duszy. Zaskoczona, chciałam odwrócić się i pytać o wyjaśnienie, lecz nim to zrobiłam, zatrzymał mnie niepokojący dźwięk. Warczenie, i to nie z gardła jednego wilka. Głosów było więcej.
<Aisu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz