- Z północy, tak? - Mundus znów zmrużył oczy, przez chwilę wpatrując się w drzewa, rosnące kilka metrów dalej - zatem na razie chyba niczego to nie zmieni, ale warto mieć świadomość. Zapamiętamy to - tym razem popatrzył uważnie i jakby trochę w zamyśleniu na basiora. W tamtej chwili na pierwszy rzut oka byłem w stanie dojrzeć całą siłę analizy, którą przeprowadza teraz mój przyjaciel, tak przenikliwie patrząc na Haruhiko. Nie wiedziałem, nad czym myśli i co próbuje wyczytać z wyrazu jego pyska, ale nie zamierzałem też o to pytać. Byłem zmęczony i jedyne, o czym marzyłem, to szczęśliwe zakończenie tej smutnej historii.
- Już pewnie dość wiecie? - wilk niepewnie odwrócił wzrok, nie nawiązując kontaktu wzrokowego z ptakiem, który opierając się o drzewo nadal przyglądał mu się trochę spode łba.
- Tyle w zupełności wystarczy - odrzekł Mundus - pewnie nie wiesz nic więcej.
- Nie należałem do tego zgrupowania.
- Tak, już mówiłeś.
Westchnąłem głośno, poprawiając swoją pozycję.
- A więc? Ustaliliśmy coś konkretnego? - zapytałem, chcąc przerwać w moim mniemaniu przedłużający się dialog, z którego przestawałem cokolwiek rozumieć.
- Dowiedzieliśmy się o istnieniu pewnego rodzaju nici, łączącej nas z Uroborosem - odpowiedział spokojnie ptak, przenosząc wzrok na mnie i uśmiechając się nieznacznie.
- Mówisz? - rzuciłem od niechcenia - co z tego wynika?
- Nadal niewiele, nie wyjaśniliśmy jeszcze, jak wytrzymała jest ta nić, mam jednak wrażenie, że niestety nie da się nią szyć ni cerować.
- Skąd to przypuszczenie? - zawarczał Haruhiko, wstając pozornie gwałtownie, jednak z pewną dozą opanowania.
- Spokojnie, nasz nowy towarzyszu. Zrozum, że do nici, którą uprzędli obcy, nie możemy mieć stuprocentowego zaufania, to byłoby nierozsądne. Takie nici lubią pękać.
- Mogą być mocne... - mruknął spokojniej wilk, starając się utrzymać emocje na wodzy.
- Lub tylko sprawiać takie wrażenie. W rzeczywistości najczęściej są cienkie i wątłe.
- Życie opiera się na zaufaniu - przerwał głucho basior, zniżając głowę.
- Próbujesz wmówić nam, że to twoje prawdziwe zdanie? - w głosie przyjaciela usłyszałem cień złości. W tym dopiero momencie ich słowa zaczęły mnie interesować. Usłyszałem bowiem namiastkę tego, czego chciałem się dowiedzieć od początku mojej znajomości z Haruhiko. Wygląda na to, że teraz to wszystko usłyszę, tak jak lubię, prosto i bez wystawnych, napuszonych słów. Nawet nie zauważyłem, jak Ligrek nie chcąc mieszać się w tak niepewną sytuację oddalił się, zostawiając w tym miejscu nas trzech. Wymieniłem z moim przyjacielem krótkie spojrzenia.
- Nie wmawiam wam niczego - Haruhiko odsłonił rząd białych kłów - jak i nie zamierzam niczego ukrywać. O tym kim jestem i co tu robię, mogę opowiedzieć nawet teraz, nie potrzebuję skrywać przed wami żadnej prawdy.
- Nie przesadzaj, Mundurku - wtrąciłem niechętnie - gdybyśmy nie mieli zaufania do nikogo, kto do nas przybywa, ani liga, ani żadna z pobliskich watah nie przetrwałaby długo. Ale powiedz o co chodzi, proszę.
- Możesz nam opisać swoją historię? - ptak zlekceważył to, co przed chwilą powiedziałem i nadal uważnie przyglądał się wilkowi - wydaje mi się, że bezpieczniej będzie, jeśli uprzedzę twoje słowa i zwrócę uwagę na jeden szczegół, gdyż nie mam pewności, czy sam już go zauważyłeś. Wrotycz, wiesz, kim są psychopaci? - tu zwrócił się do mnie.
Zdębiałem, słysząc to słowo, nie miałem pojęcia czym jest i co oznacza. Popatrzyłem na ciemnego basiora, mierzącego nas zimnym wzrokiem.
- Widzisz tego wilka? Nie umie współodczuwać - zaczął Mundurek - gdybyś chciał, zauważyłbyś to pewnie, chociażby wtedy, gdy staliśmy nad ciałem tamtego zabitego. Haruhiko, kiedy patrzyłeś na te zwłoki, w twoich oczach nie było nic, najwyżej odrobina obrzydzenia. Żadnych uczuć, które w takich momentach towarzyszą zazwyczaj zdrowemu umysłowi.
- Dlaczego...? - moje spojrzenie napotkało wzrok Haruhiko. Ptak tymczasem skierował do mnie następne swoje słowa.
- Nie wiem, czy taki się urodził, czy na kształtowanie jego psychiki miało wpływ również życie, ale Wrotycz, zastanów się zanim postanowisz mu zaufać, jako że nie wiemy skąd tak dobrze zna śmierć. Bo jeśli nawet nie z grupy, o której tak wiele nam mówił, na pewno również nie z opowieści.
- Zamilcz... - usłyszałem cichy głos Haruhiko.
- Chłodna osobowość, agresja, znikomy poziom współczucia, jeśli w ogóle jest ono obecne - Mundus zmrużył oczy, jak miał w zwyczaju robić w podobnych sytuacjach - i bagatelizowanie norm społecznych. Jedno mnie tylko zastanawia - znów przerwał na chwilę - związki społeczne kogoś takiego jak ty, Haruhiko, raczej nie należą do silnych. Tu coś się nie zgadza - popatrzył teraz z kolei na mnie. Położyłem uszy po sobie.
- Jeszcze jedno słowo - warknął basior wyzywająco. Mundus nie powiedział niczego więcej, ale znowu wbił we mnie wyczekujące spojrzenie. westchnąłem i bezsilnie opuściłem głowę, nie wiedząc, co mogę od siebie dodać.
- Tyle chciałeś wiedzieć, czyż nie? - zapytał wreszcie. Pokiwałem głową, nie patrząc nawet na siedzącego przede mną wilka.
< Haruhiko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz