Podniosłam się z ziemi.-Znasz jakieś dobre miejsca do polowań?
-O tak, i to dużo.
-To świetnie. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli odwiedzić tych wszystkich miejsc. Prowadź-kiwnęłam głową.
Wrotycz odwrócił się, po czym potruchtał w wybraną przez siebie stronę. Pobiegłam za nim. Początkowo myślałam, że będziemy polować na jakiejś polanie. Jednak basior zaprowadził mnie do nieco mniejszego lasku.
-To tu-odparł, zatrzymując się. Rozejrzałam się, po czym przyciągnęłam nos do ziemi. Wrotycz zrobił to samo. Udało nam się złapać jakiś trop. Na nasze szczęście był on dosyć mocny, jakby ofiara znajdowała się kilka metrów od nas.
-Tam...-wilk wskazał ogonem miejsce, w którym zapach był najintensywniejszy. Powoli zaczęliśmy skradać się w tamtą stronę. Chwilę później udało się nam dostrzec króliczą norę. Wokół niej kicało kilka królików, ale podejrzewałam, że jeszcze trochę było w środku. Wymieniłam z basiorem porozumiewawcze spojrzenie. Rozeszliśmy się na dwie strony. Udało nam się zgonić króliki w jedną grupę. Najpierw powoli, spokojnie... a potem skok! Gdy tylko poczułam ciało ofiary, od razu zacisnęłam zęby. Wrotycz biegł już za kolejnym. Odstawiłam swoją pierwszą porcję na bok, po czym zaczęłam rozglądać się za kolejną. Niestety przez nasze wtargnięcie, króliki rozbiegły się. Niektóre nawet zdążyły uciec do nory. Wrotycz zniknął za drzewami, w pogoni za królikiem, a ja ruszyłam w kierunku najbliższego.
Łącznie, złapaliśmy 15 królików. Położyliśmy je wszystkie obok siebie. Patrzyłam na ten stosik z zamyśleniem.
-Trochę tego dużo...-basior odłożył jednego królika, aby go zjeść. Do głowy przeszedł mi pewien pomysł.
-Może podzielimy się z innymi?
< Wrotycz? Aaaah, wiem że to opo jest takie" proste", no ale pisałam to już prawie 5 miesięcy, więc niech będzie tyle ile jest... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz