Nie byłam pewna, czym obecnie byłam. Bytem siebie, jestestwo lub jego fragment? Czułam się strasznie słaba, niczym w pełni odsłonięty noworodek w samym środku wojny. Dopiero w pewnej chwili poczułam, że jestem skuta łańcuchami, których nie rozumiałam, ponieważ różniły się od tych znanych. Nie wiedziałam ile ich jest, na pewno trzymały po kilka moje części ciała. Próba poruszenia głową, czy coś w ten deseń, pozwoliła mi wyczuć najgrubszy łańcuch na szyi, obejmujący mocno kark. Towarzysząca energia wydawała się poruszona.
-Kim jesteś? Odpowiedz mi- szepnęłam prosząco przymykając oczy. Poczułam wydobywające się ciepło od tego.
-Gdybyś poznała odpowiedź, nie uwierzyłabyś.
-Czemu?
-Wiesz... Demon, który cię tu zamknął sam wcześniej przez wiele wieków był więźniem. Był zapieczętowany nie bez powodu. Kiedyś znalazł się głupiec, który w ramach testowania swoich granic magii, złamał te pieczęcie i uwolnił go. Demon przejął jego tożsamość i jedną z form, po czym pochłonął basiora.
-Czekaj... Nie mów mi, że jesteś...
Byt zabłysnął i powiększył się. Po krótkiej chwili w pewien sposób stał przede mną dorosły basior, który wyglądał jak ta pierwsza forma mojego narzeczonego, w której mi się ukazał. Mimo żalu z poczucia winy, słabo się uśmiechnął.
-Tak. Jestem Goth. Ten oryginalny. Winny wiele złego przez uwolnienie demona.
Przez chwilę milczałam będąc w szoku. Więc tamten Goth to nie jest naprawdę Goth a przede mną stał ten realny? Westchnął, jego głos zaczął drżeć.
-Po tym jak... jak uwolniłem demona, zaczęły się złe czasy. Miałem młodszą siostrę, Rainbow- tu pokazał wizję uroczej wadery, która swoje imię zawdzięczała kolorowym włosom,- ale demon po jej ujrzeniu... Zniszczył ją. W pewnym sensie zeżarł jej moce i dusze, przez co zabił ją... Przez lata kolejne były Pastel, Mina, Ilia, Beathe, Fate, Sakura, Elie, Emi, Nirvana, Trixie, Camilla, Shira, Shadow, Petra i Pina- przy każdym imieniu pokazywał wygląd każdej nieszczęśnicy.- Każda zginęła podobnie. Tym razem jesteś jednak ty. Jesteś jednak inna.
-Czemu?
-Do tej pory zabierał esencje życia każdej wadery bo miały jeden z jego ogromnego wachlarza żywiołów. Ty masz jedyny, którym on nie posiada. Na dodatek czuje coś do ciebie...- Mówiłby dalej ale mu przerwałam. Zapytałam się go jakim cudem on tu jest. Prawdziwy Goth wyjawił, że po zostaniu fizycznie pochłoniętym, jego świadomość nie znikła ale przeniosła się w tą pustkę, w której przebywaliśmy. Czyniło go to niejako nieśmiertelnego.
-Jednak co z tobą?
-Jak, co ze mną?- Zapytałam słaba do granic wytrzymałości.
-Chcesz wygrać?
-Chcę głównie chronić bliskich.
-Kogoś szczególnego?
-Watahę. Przyjaciół oraz rodzinę- mówiąc to miałam przed oczyma roześmiane znane mi wilki, bijące ciepło od rodziców, brata co znowu chciał sięgać po trunki...
-Chyba o kimś nie mówisz, moja droga- uśmiechnął się ciepło mimo goryczy.
-To znaczy?
-Może niczego stąd nie widzę, ale słyszę wiele, głównie myśli i rozmowy demona. Jedno imię, poza twoim, często się pojawiało. Kuraha. Co z nim?
Przez sekundę stężałam ale odwróciłam wzrok na tyle, ile mogłam.
-To wspaniały przyjaciel od małego. Jest mi bardzo bliski... Domyślam się co chcesz powiedzieć i nie. Jest dla mnie bardzo ważny i nie zamierzałam pozwolić, by coś mu się stało.
-Dlatego go odpychałaś- podsumował.- Ale dalej nie dałaś mi całej odpowiedzi.
-Chcesz znać prawdę?- Gdy kiwnął głową, uśmiechnęłam się lekko na samo to wspomnienie.- Jakkolwiek głupio to nie zabrzmi, za szczeniaka podkochiwałam się w nim. Nawet jeśli był to krótki epizod.
-Poprzestałaś? Kiedy i czemu?
-Po wciągnięciu w narzeczeństwo. Nie chciałam tez zepsuć tej przyjaźni. Poza tym jest dobrym wilkiem, więc nie zdziwię się jak będzie miał własny harem- przymknęłam oczy. Wizja trochę bolała ale myślałam o innym życiu. Czy gdybym nie poznała demona, w sensie Goth'a, to byłabym inna? Bardziej pogodna? Może zamiast bać się o losy wielu, plotkowałabym z przyjaciółkami i przeżywała miłosne przygody? Heh...
< Kuraś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz