wtorek, 21 marca 2023

Od Aidena CD. Oxide - "Początek" - cz. 8

~ Jak mucha w smole...

~ Co tu robisz, już Cię gdzieś widziałem... nie jesteś stąd.

~ Nie, ale podoba mi się tutaj, chętnie przedstawię Ci mój świat.

~ Nie potrzebuję cię. Idź stąd. Wyjdź.

~ Chyba żartujesz...

~ WYJDŹ.


Głosy w głowie. Szmery, niezrozumiałe szepty. Ciemność, smród stęchlizny i gnijącego mięsa unoszący się w powietrzu. Czuł wzrok stworzeń, zwierząt, potworów, ludzi, ale wokół nie było niczego. Był całkowicie sam. Czuł jak się dusi, by chwilę potem spadać w nieznaną mu otchłań. Czuł się mały. Bardzo mały, jak nigdy. Nie rozumiał dlaczego znalazł się w tym miejscu.

~ Jesteś bezużyteczny.

~ Zamknij się. 


Mrok przeszywający jego ciało. Miał wrażenie, że w jego łapy wbijają się odłamki szkła, a gwoździe były wbijane prosto w gardło. Jednocześnie pomijając ten okropny ból, odczuwał w sercu pustkę jakiej nigdy nie doznał osobiście. Wiedział, że śnił, ale nie mógł tego kontrolować. Nie mógł się wybudzić. Znowu wszystko się nawarstwiło, znowu te zasrane skutki uboczne. Poczuł jak krew podchodzi mu z... z żołądka? Metaliczny smak wymieszany z kwasem sprawiał, że chciało mu się zwrócić całą jego zawartość. Zaczęły się zawroty głowy i niesamowity ból. Próbował uciekać.

~ Jesteś zbyt wolny Aiden.

Ten głos znał. Pamiętał go jak przez mgłę. To był głos jego ojca. Chociaż sam nie chciał go nazywać w ten sposób. Nigdy nie potraktuje tego wilka jako kogoś z kim jest spokrewniony.

~ Jesteś do niczego... mogliśmy cię zabić.

Tym razem była to jego matka. 

~ Przestańcie. ~ usłyszał nienaturalne piszczenie w uszach. 


Czuł się słaby. Do niczego. Może wylewają się z niego emocje które ukrywa na codzień? W końcu już od dawna był zmęczony ciągłym noszeniem maski odważnego, pewnego siebie basiora. Może to dlatego, że nie czuł się bezpiecznie? Nie wszystkie te wizje należały do niego, nie były to jego koszmary. Widział je u innych wilków, ale jego rodzice... to znaczy, przeklęte omegi, które się tutaj pojawiły? Co one tu robią? Przecież zazwyczaj nie śnią mu się jego własne koszmary. Może dlatego czuł się tak bardzo przerażony tym co się działo? Zapewne tak. Nie chciał tu być. Ale nie było tu ucieczki. Żadnej.

~ Hej... ~ nagle piski, szmery, szepty, niezrozumiałe gadki wokół niego ucichły.

Ten głos... słyszał go już na pewno. Może nie w tym tonie ale teraz, w jego głowie brzmiał tak spokojnie. Zrobiło się tak cicho, że mógł słyszeć łomotanie własnego serca, a nawet i powietrze wydmuchiwane z nozdrzy. Uczucie przebijanych łap, smak także kwasu ustąpiły.

Poczuł przyjemne ciepło na karku. Serce powoli zwolniło. Nie widział żadnej postaci blisko siebie, ale poczuł się ciut lepiej niż parę chwil przedtem.

~ Mów do mnie, błagam. ~ szepnął, zaciskając powieki, skupiając się na tym cieple. Aiden... rzadko prosił o cokolwiek. Rzadko błagał o pomoc. 

Zamiast słów, usłyszał za sobą tylko ciche "Ćśśś", gdzie obrócił łeb. Otworzył oczy a ostatnim co zobaczył był fioletowy błysk jakby obojga obcych oczu. A przynajmniej tak pierw pomyślał.

Potem... potem świat wokół niego zaczął przybierać konkretnych kształtów i kolorów. Wydostał się. Albo raczej ta istota wyciągnęła go z tego. 


---


Obudził się jakiś czas potem. Nie wiedział ile spał, ani nie pamiętał tego co śniło mu się po tamtych wizjach. Był tym trochę zmieszany, a przede wszystkim zmęczony. Nie wyspał się, i gdy myślał o tych snach, miał wrażenie, że krew z kwasem znowu podchodzą mu do gardła, mimo, że tak naprawdę nic się nie działo. Zaklął cicho pod nosem i podniósł powieki, a gdy dostrzegł, że obok niego leży, a właściwie śpi szara wilczyca, otworzył oczy nieco szerzej. Dlaczego ona jest tak blisko i co ją do tego skłoniło? Był zaskoczony, nie przeszkadzało mu to oczywiście, ale rodziły się w jego głowie pewne pytania. Nie ruszył się jednak z miejsca, po prostu położył łeb z powrotem na ziemi, zerkając na nią kątem oka. Westchnął cicho. Mógł wykorzystać moment, że ta śpi i spróbować znowu wejść do jej głowy, ale.. ale w sumie to po co? 

Poczuł, że dalej ma zaschniętą krew na swoim pysku. Nie lubił tego uczucia i mimo, że próbował je ignorować to nie potrafił  tak długo. Wstał z ziemi, a ogon Oxide osunął się z jego karku. Nie skojarzył faktów, ani nie powiązał tego ze swoimi snami.

Podszedł do wiadra z wodą, z którego przedtem piła wilczyca i oczyścił swój pysk, lekko się przy tym trudząc. Świat byłby piękniejszy, gdyby wilki miały kciuki. 

Usiadł w końcu, a gdy chciał zerknąć na waderę, ta już nie spała. Siedziała i obserwowała Aidena tymi fioletowymi oczyskami... I dopiero teraz zaczął się domyślać, kto tak właściwie wyciągnął go z koszmaru. Pewnie nieświadomie, ale wciąż, to właśnie ona to zrobiła. Poczuł znowu to dziwne ciepło na karku. 

— Co ci się śniło? —  zapytała nagle. Nie spodziewał się tego pytania.

Basior zmarszczył brwi i obrócił łeb, zerkając w wiadro.

—  Nieistotne. —  napił się resztek wody w międzyczasie zastanawiając się nad jedną, dość ważną rzeczą, a potem podszedł do niej. — Chodź, oprowadzę Cię. — mruknął, zachowując ten swój neutralny, chłodny ton głosu. — Ale nie rób numerów, wystarczy mi ran na pysku. — i teraz lekko się uśmiechnął, było to widoczne, ale bardzo krótko, bo Aiden niemalże od razu skierował się w stronę korytarza, który prowadzić do zewsząd. 

Oxide patrzyła na niego chwilę, nie ruszając się z miejsca. Sama nie do końca wiedziała, czy może mu zaufać, a poza tym, było to trochę dla niej dziwne, jako, że - zdaje się - wczoraj, oboje by się pozabijali przy odrobinie chęci. W końcu wstała, niepewnie i dość wolno, a potem poszła za nim. 

Miał nadzieję, że nie będzie kombinować, a przy okazji chyba chciał chociaż trochę odwdzięczyć się za tamten gest. Aiden sny przeżywa dużo mocniej niż przeciętny wilk i widzi oraz czuje w nich wiele rzeczy, które na zwykłych istotach może nie zrobiłyby wrażenia, albo nawet by tego nie odczuły. To coś jak świadome sny, tylko, że dużo bardziej... świadome. Tak, jakby jakiś człowiek próbował podgłośnić muzykę bardziej niż pozwala na to system telewizora czy komputera. 

— Chcesz coś zjeść? —  zapytał, obracając łeb tak, aby móc na nią zerknąć, jako, że wciąż szła za nim. 

Oxide wyglądała na lekko zamyśloną i przez chwile basiorowi wydawało się, że nawet nie usłyszała jego pytania.




<Oxide?>
MYSLALAM ZE DAM RADE DLUZSZE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz