— Taki potencjał, a za razem tyle głupoty... — mruknął, przechylając łeb w bok. Przez chwilę przyglądał się jej, nie zabierając łapy z jej ogona.
Rana nad okiem zabolała. Serio. Mimo, że jego pysk przyozdabiały już podobne zadrapania, ta wydawała się jakoś głębsza, plus drasnęła go w takim miejscu, że o mały włos nie stracił oka. Poczuł, jak ciepło powoli rozlewa się po jego prawej stronie pyska. Mimo to, nie oddał jej tym samym, ba, pewnie i tak za jakiś czas puści w niepamięć to, że ponownie został okaleczony. Nigdy nie uważał się za cud natury, więc też dodatkowe blizny nie wpływały na jego opinię o samym sobie, co za tym idzie - niezbyt przejął się tym, że ucierpiał, a bardziej poświęcił swoją uwagę temu, że o mały włos wadera mu nie uciekła. Chociaż, gdyby spróbowała biec tym korytarzem, prędzej czy później trafiłaby na kogoś, kto nie byłby w stosunku do niej tak delikatny jak on sam. Bo tak, basior traktował ją delikatnie jak na zasady tego miejsca.
Oxide nie zdawała sobie w ogóle sprawy z sytuacji, ani z tego, że słowa Aidena w ogóle nie miały w sobie ani krzty ironii czy nawet prób sztucznego koloryzowania tak, aby tylko ją nastraszyć. To co mówił było całkowicie szczere i prawdziwe. Bardzo dobrze znał możliwości tego środowiska.
Powoli ją puścił, mając głupią nadzieję, że ta nie będzie próbowała dalej swoich sił w ucieczce, jednak o losie, mylił się. Wadera przez chwilę leżała nieruchomo ma ziemi i nagle, zupełnie nieoczekiwanie podniosła się i wykorzystała moment nieuwagi zielonookiego. Z całą siłą swojego ciała wparowała w niego, tak, że ten zachwiał się na swoich nogach, robiąc parę kroków w bok i zaszła go od tyłu. Przybrała pozycję raczej defensywną i mimo, że wyraźnie nie była pewna tego co robi, starała się udawać, że doskonale wszystko pójdzie po jej myśli. Zawarczała na basiora, jednocześnie patrząc na niego spod byka.
Aiden nie pozostawał próżny przez ten czas. Niemalże od razu obrócił się przodem w jej stronę i słysząc jej warczenie, odpowiedział tym samym. Szczerze nie chciał toczyć z nią walki, z resztą miał jej po prostu pilnować i wolał uniknąć zrobienia jej krzywdy. Oxide nie zastanawiając się wiele, spróbowała go zaatakować, jednak reakcja ciemnoszarego wilka była równie szybka jak ta jej. Przygwoździł ją do ziemi swoim ciężkim cielskiem, wisiał nad nią i uniemożliwiał jej ucieczkę z tej pozycji jak tylko mógł. W międzyczasie, gdy spojrzenia obu wilków się przecięły, pijąc do siebie nawzajem czymś w rodzaju nienawiści, czy po prostu złości, oczy Aidena zaiskrzyły bardziej niż zwykle. Aby ją uspokoić, chciał wejść w jej głowę i wykorzystać swoje umiejętności. Potrzebował tylko wykraść jej fobie, aby móc wykorzystać je przeciwko niej, jednak... nie potrafił się przebić. Pierwszy raz spotkał się z sytuacją, kiedy poczuł tak mocną barierę pomiędzy jego umysłem a czyimś i nieważne jak bardzo by nie próbował - nie dało się. Jak się okazało, wilczyca w praktycznie tym samym momencie próbowała swoich sił, również chciała wykorzystać swoją moc i wbić się w umysł basiora, aby przywołać mu flashback z jego życiowej traumy, aby go nieco tym oszołomić, jednak zarówno ona, tak samo jak jej oponent, nie mogła totalnie nic zrobić. Oboje warczeli na siebie, Oxide niespokojnie i bardzo gwałtownie próbowała się wyrwać i odpychać go kończynami, oczywiście na daremno. Zwolniła nieco, widząc, że nie daje to żadnych skutków.
Z nowej rany jej rywala leciała krew, wolno spływając obok jego oka i tym razem to nie woda, a właśnie ta ciemnoczerwona, gęsta ciecz kapała jej prosto na nos.
Kap... kap...
— Co zrobiłeś... — syknęła przez zęby, marszcząc przy tym nos. Brzmiała agresywnie, a wilk po tym zdaniu zamilknął z warczeniem, a jego jedna brew lekko zawędrowała do góry.
Aiden widząc jej reakcję i słysząc te słowa zorientował się, że nie tylko on próbował zdziałać coś swoimi umiejętnościami. Ona zablokowała jego, a więc, czyżby i on nieświadomie zrobił jej to samo...?
Parsknął krótko śmiechem. O ironio losu, z kim on ma do czynienia i dlaczego ich tak podobne charaktery muszą się gryźć, a na dodatek do końca nie rozumiał czemu ich moce się zblokowały. Sam nie zagłębiał się w to jak te jakże cudowne skrzywienia w genach działają w stosunku do innych i nie wiedział, że może się zdarzyć taka sytuacja jak ta. Albo Oxide ma jakąś moc która działą defensywnie na jego, albo... mają je z tego samego gatunku i się niwelują. Warto zapamiętać, że w razie jakby przyszło im walczyć ze sobą, nie warto marnować czasu na te magiczne sztuczki. Chociaż czy zadziała to w momencie w którym jego oponentka by się nie spodziewała takiego ataku? Czy jest w ogóle tutaj jakaś zależność? W jego głowie zrobił się przez to mały nieporządek.
— Mógłbym zapytać Cię o to samo. — warknął. a kropla krwi spłynęła mu do pyska.
Nie wiedział, czy może ją już puścić, czy po raz kolejny będzie próbowała uciec, więc tkwił w tej pozycji jego wyraz twarzy wymownie dawał do zrozumienia Oxide, że oczekuje jakiegokolwiek wyjaśnienia, chociaż czuł, że i tak odpowiedzi nie uzyska...
Z resztą, domyślał się, że oboje byli tak samo zmieszani przez tą sytuację.
<Oxide?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz