Szłam powoli przez las, przysłuchując się odgłosom jego nocnego życia. Ptasie trele zastąpiło miękkie pohukiwanie sów, poza tym przemieszczających się bezszelestnie. Co jakiś czas w koronach drzew przede mną śmignęła sylwetka nietoperza. Od czasu do czasu dało się również usłyszeć chrząkania, piski i prychnięcia wydawane przez naziemną zwierzynę. Noc była porą aktywności dla niemal równie wielu mieszkańców puszczy, jak dzień. Aczkolwiek ogólnie rzecz biorąc poza tym panowała błoga cisza i ciemność.
Zerwałam się z legowiska po jednym z koszmarów, względnie już wyspana, więc postanowiłam zrobić coś pożyteczniejszego niż siedzenie w jaskini do rana. Głód jeszcze mi nie doskwierał. Dotarłam w ten sposób na jedną z szerszych dróg, użytkowanych z rzadka przez ludzi. Podziwiałam zalaną księżycowym światłem aleję, kiedy usłyszałam hałas zupełnie innego rodzaju niż dotychczas. Niby mruczenie pod nosem połączone z trzaskiem gałązki. Przypadłam nieco do ziemi i zaczęłam jak najciszej podążać w kierunku dźwięku.
Zamierzałam już zrezygnować z kluczenia, kiedy wreszcie ujrzałam ciemną sylwetkę wilka, o brązowym odcieniu, idącego na przełaj. Ruszyłam w pewnej odległości obok niego, z dużą dozą ostrożności, by pozostać niezauważoną. Pachniał równocześnie obcą watahą i WSC, ciężko stwierdzić, która woń dominowała. Najprawdopodobniej szpieg. Osobnik zdawał się nie zauważać czegokolwiek, nawet gdy w krytycznym momencie obrócił trochę głowę. Wciąż szedł zdecydowanym krokiem przed siebie. Uśmiechnęłam się lekko, zbliżając się coraz bardziej. Przebiegł mnie przyjemny dreszcz. Spojrzałam w jego żółte oczy, po czym przebiegłam wzrokiem całą posturę. Czerwona krew na tle takiej sierści nie wygląda imponująco, ale zwijanie się basiora w agonii będzie całkiem zabawne. A poderżnięte gardło jeszcze lepsze...Teraz! TERAZ!
Wciągnęłam gwałtownie powietrze i zamrugałam parę razy, otrząsając się. Wilk rzecz jasna od razu odwrócił łeb w moją stronę. Mrok przestał mnie maskować. Przełącznik drżał przez ułamek sekundy między "skok" i "odwrót". Szala przechyliła się na korzyść tego pierwszego. Przy tak małej odległości nieznajomy nie miał szans zareagować. Na wszelki wypadek przygniotłam go łapą do ziemi.
— Nieśmieszny żart. - mruknął basior, wstając bez specjalnego oporu.
— Nocne włóczęgi też. Jak się nazywasz?
<Ruten? Nudzi mi się, a to była jedyna sensowna opcjaXD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz