Drodzy członkowie watahy,
Jak zapewne wiecie, przed każdą moją nieobecnością zawieszam naszą watahę na jakiś czas - nie lubię nagłych zniknięć alf i zastojów, bo wpływają niekorzystnie na atmosferę pisania. Ponieważ wyjeżdżam, a nie ma kto zastąpić mnie w dodawaniu opowiadań i nowych wilków, z ubolewaniem zawieszam WSC na około tydzień. Oczywiście możecie (a osoby, które dawno nie pisały nawet powinny) wysyłać opowiadania tak samo jak wcześniej, nie sugerując się zawieszeniem, jednak musicie liczyć się z tym, że być może nie zostaną dodane przed końcem przyszłego tygodnia. Mam nadzieję, że nasza wataha zostanie odwieszona jak najszybciej. Do zobaczenia!
Wasz samiec alfa,
Oleander
czwartek, 27 lipca 2017
środa, 26 lipca 2017
Od Oleandra CD Maxa
Mnóstwo zapachów docierało do mojego nosa. Wśród nich wyczułem także piękną woń zająca, który najwidoczniej przechodził tędy jakieś kilkanaście minut temu.
- Czujesz? - zapytał Max, spoglądając na mnie, równocześnie śledząc każdy ruch w lesie.
- Czuję - odpowiedziałem kiwnąwszy głową. Ruszyliśmy do przodu, cicho stąpając po wilgotnej ściółce.
Kilka kroków, po czym zatrzymaliśmy się. Jeszcze kilka kroków, i pognaliśmy za zającem, który wyskoczył nagle spośród drzew. Pogoń była długa, trochę więc się zmęczyliśmy, zanim udało nam się dogonić małą ofiarę zwinnie pokonującą krzewy, zarośla i powalone drzewa. Kiedy w końcu zjedliśmy cokolwiek sami i donieśliśmy do jaskini resztę dla Ami, było już po południu. Mundus najadł się już wcześniej trawą i kończyną rosnącą przed jaskinią (będąc uniwersalnym, wszystkożernym stworzeniem) i czekał tylko na nasze przybycie, aby nie zostawiać Ami samej. Planował znów przejść się i polatać trochę w pobliżu jaskini i dalej, po naszych terenach, w nadziei zobaczenia na nich potencjalnego wroga, którego okrojony rysopis już znaliśmy.
Usiedliśmy przy wyjściu, Ami, Max i ja. Zjedzony zając nie zaspokoił w pełni mojego głodu i już teraz zaczynałem czuć niedosyt. Nie wspominałem jednak o tym, gdyż przyzwyczajony byłem do jedzenia dosyć sporych porcji, nie spodziewałem się więc tego po Ami i Maksie. Nie wyglądali z resztą na głodnych. Słońce powoli zbliżało się do horyzontu, a cienie stawały się coraz mniej wyraźne rozciągając się w pomarańczowym świetle.
Gdy Mundus wyszedł, od razu skierował się na otwartą przestrzeń, szybkim krokiem, przez cały czas z naprężonymi mięśniami, pozostając w gotowości do obrony i odparcia ataku z którejkolwiek strony. Szybko znaleźć się poza lasem. Ale nie iść za szybko, by nie powodować hałasu, ani, by opór powietrza nie zagłuszał obcych kroków i nieznanych głosów. I w końcu, by widzieć wszystko, co dzieje się wokoło. Po dłuższej chwili znalazł się na łące. Zwolnił i odetchnął cicho, z wyrazem ulgi. Nadchodzącej nocy spodziewał się wszystkiego.
Większość z nas wolałaby być może iść lasem, pozostając niezauważonym, przedzierać się przez gałęzie. Jak najdłużej pozostać w ukryciu. Jednak Mundus ufał swoim możliwościom, ufał swoim skrzydłom i oczom. Bał się tylko zaskoczenia. A w lesie mógł zostać zaatakowany nagle, nie mając żadnej szansy na obronę. Miał świadomość, że nie łatwo było go zaskoczyć, jednak nie było to z pewnością niemożliwe. W szczerym polu nie spodziewał się niezauważonego wroga. Zdąży go zobaczyć. Zwierzęta nie zakładają sideł, nie strzelają z ukrycia, jak ludzie. Walczą i giną w otwartej walce. Gdy o tym pomyślał, nie bał się już tak jak wcześniej.
Jednak godziny mijały, a nasz przyjaciel nie wrócił.
< Max? >
Od Maxa CD Oleandra
- To dobrze - mruknął do mnie Oleander
Do jaskini wpadł delikatny przyjemny letni wietrzyk, a wraz z nim różne zapachy. Uniosłem nos do góry węsząc. Poczułem zapach zająca. Oblizałem się z myślą o takim przysmaku. Ogólnie nie jadłem śniadania, więc byłem bardzo głodny.
- Mmm... Zając... - powiedziałem sam do siebie
- Co ? - spytał Oleander zdziwiony
- He ? A nic, tylko jestem głodny - powiedziałem
- Właściwie, przydałoby się zapolować - stwierdził basior - Ja właściwie też zaczynam być głodny i zapewne w tej jaskini nie tylko my jesteśmy głodni
Ami spojrzała na nas i spytała :
- Mówicie coś o jedzeniu?
- Ja i Max pójdziemy zapolować - powiedział Oleander - A ty i Mundus pilnujcie jaskini
Ami kiwnęła głową i poszła przekazać wieść Mundusowi, natomiast my wyszliśmy z pomieszczenia. Cicho ruszyliśmy w najbliższe miejsce, z którego wydobywał się zapach zwierzyny.
< Oleander ? >
piątek, 21 lipca 2017
Od Jaskra CD Kasai
- Dobrze więc, musimy znaleźć jakiś słaby punkt WSJ, jakąś rzecz, którą możemy wykorzystać, aby wygonić ich z naszych terenów - powiedziałem, jako pierwszy - cokolwiek.
- Ktoś... coś...? - Kasai potoczyła wzrokiem po zebranych. Nikt jednak nie miał żadnego pomysłu, nikt nie odezwał się ani słowem.
- W takim razie, może zmieńmy koncepcję - westchnąłem po chwili ciszy - wobec tego zastanówmy się, ile nas jest, ile jest dusz gotowych stanąć w obronie WSC, i czy w ogóle mamy jakieś szanse pokonać wroga w otwartej walce.
Nadal nic. Wraz z Kasai wymieniliśmy zmieszane spojrzenia.
- Można w takim wypadku wysłać kilku posłów na terytorium, na którym osiadł Kanjiel i całe dowództwo ich watahy - nie traciłem nadziei. Zrobiłem chwilę przerwy, by po chwili kontynuować z nieco mniejszym zapałem - zawsze możemy próbować wywalczyć spokój na naszych terenach, a ich wypchnąć za naszą granicę. To by wystarczyło.
- Dobrze - odezwał się wreszcie Oleander - ale to z posłami już było. Nie wiem, czy opłaca się próbować jeszcze raz. Możemy na tym ucierpieć.
- Allle... - Kasai podniosła łapę na znak genialnego pomysłu - posłowie są nietykalni. Nawet, jeśli wilki z Watahy Sszarych Jabłoni na to nie zważają, nie odważą się zaatakować ani uwięzić posłów, kiedy ci będą chronieni przez NIKL!
- NIKL?! - krzyknęli naraz Oleander i Sekretarz.
- Ojej - przewróciła oczyma Kasai - dlaczego samo słowo NIKL budzi w was takie przerażenie? Są tam, by nam pomóc, rozstrzygać spory i sprawować kontrolę. To ich obowiązek, muszą reagować, gdy jawne bezprawie dzieje się na terenach naszych watah!
- Ty chyba, Kasai, nie do końca rozumiesz - Sekretarz przechylił się do przodu, ściszając głos - z Tym NIKLem to trudna sprawa...
- Myślę - zadumał się Oleander - że to dobry pomysł. Tylko jest jeden problem... jak mamy powiadomić NIKl o naszym problemie i poprosić o wstawiennictwo? Nie wiadomo dokładnie, gdzie znajduje się ich siedziba.
- Przecież WSJ kiedyś już nasłała na nas jakąś komisję, czy jakoś tak. Oni to zrobili... to i my możemy. Trzeba się tylko dowiedzieć, jak to zrobili - zastanowiła się Kasai.
< Kasai? >
środa, 19 lipca 2017
Od Kasai CD Jaskra
Oleander nie wyglądał na zdecydowanego. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu czekając na decyzję.
- Możliwe, że masz racje, Jaskrze - westchnął. - Właściwie czemu dowiaduję się o tym ostatni?
- Parę rzeczy nas zatrzymało, wybacz - powiedział Jaskier.
- To długa historia - rzuciłam szybko, uprzedzając wszelkie pytania.
Zanim Oleander zdołał coś powiedzieć, Shino podniósł się gwałtownie. Posłałam mu pytające spojrzenia, na co lis jedynie skinął głową i wyskoczył z jaskini. Gdy zniknął za drzewami z zamyślenia wyrwali mnie towarzysze.
- Co się tak właściwie właśnie stało? - zapytał zaniepokojony Sekretarz.
- Pewnie miał jakieś dziwne przeczucie, że musi gdzieś teraz być - zapewniłam ze stoickim spokojem. - Nie martwcie się, często tak robi i równie często ma racje.
- Dobrze - przerwał Oleander - wróćmy do tematu. Jeśli rzeczywiście zamierzamy coś zdziałać musimy mieć dobry plan. Jakieś propozycje?
< Jaskrze? >
OD Lerki CD Amber
- Amber - odwróciłam się w kierunku wadery idącej w stronę, z której nadeszłyśmy - poczekaj, idę z tobą.
- Idziesz? - Amber popatrzyła na mnie z nadzieją.
- Nie zostawię cię teraz. Nie powinniśmy się rozdzielać, jeśli nie musimy. Szczególnie, jeśli planujesz wyjść z lasu. Na otwartej przestrzeni może być szczególnie niebezpiecznie.
- Jeśli chcesz - uśmiechnęła się Amber - razem raźniej, nieprawdaż?
- Z pewnością.
Wyjrzałyśmy na łąkę. Są zarośla, w których znalazłyśmy ciało. Jest też Mundus. Siedzi obok zwłok ze wzrokiem wbitym w ziemię. Westchnął głęboko. Po chwili przetarł skrzydłem oczy i spojrzał w górę.
- Czy mi się wydaje, czy on... - przerwałam, nie wiedząc, jak dokończyć wypowiedź.
- Jest bez dwóch zdań bardziej przejęty niż jeszcze przed chwilą, gdy z nami rozmawiał - szepnęła Amber.
- Będzie tak tam siedział? - skrzywiłam się.
Nie powiedziałyśmy nic więcej, bo na łące oprócz naszego przyjaciela pojawił się ciemny, nieznany mi wilk. Podszedł do czapli i powiedział coś, po czym wskazał łapą na trupa.
- Jesteśmy za daleko. Nic nie usłyszymy - mruknęłam.
- Tam! - Amber wskazała na krzewy rosnące kilka metrów dalej. Skryłyśmy się za nimi, w końcu mogąc usłyszeć ciche głosy obserwowanych.
- Zrób coś z tym truchłem - Mundus nadal siedział na ziemi - trzeba go zakopać.
- Podczas gdy ty będziesz tutaj siedzieć i czekać, aż ta cholera pojawi się znów i rozwłóczy twoje kości po polu.
- Muszę przez chwilę dojść do siebie - jęknął Mundus.
- Poczekam. A potem pójdziesz ze mną i pomożesz mi to gdzieś ukryć.
Po chwili Mundus wraz z obcym wzięli ciało i zaczęli mozolnie taszczyć je w stronę lasu. Ruszyłyśmy za nimi, w odległości, z której żaden nie mógł nas usłyszeć. Trochę to trwało, aż wreszcie wszyscy znaleźliśmy się na Stepach. Nie mogłyśmy dalej iść za nimi, zatrzymałyśmy się więc w zaroślach. Na szczęście oni również zatrzymali się gdy tylko znaleźli się na piasku.
- Zacznij tu kopać - nakazał wilk, kładąc ciało na ziemi - jak ziemia będzie miększa, wezmę się do roboty - to mówiąc położył się na ziemi, zamykając oczy.
Mundurek zmarszczył brwi, po czym wbił szpony lewej nogi w ziemię, po czym przejechał nimi po piasku. Przez następne kilkanaście minut ze zdwojoną siłą drapał ziemię kilka razy jedną, kilka razy drugą nogą, po czym, gdy dziura w ziemi zrobiła się dostatecznie głęboka, podszedł do leżącego towarzysza i powiedział głośno:
- Możesz zacząć. Zrobisz to bez wątpienia szybciej, niż ja.
- Już wstaję. A ty idź się wyczyścić. Jesteś cały we krwi i w kurzu. Jeśli w tym stanie spotkasz swoich biednych znajomków z watahy, mogliby zacząć o coś cię podejrzewać - zaśmiał się chrypliwie.
- Prosiłem cię, żebyś tak ich nie nazywał - odrzekł posępnie Mundus, odwracając się i równocześnie kierując w naszą stronę. Przywarłyśmy do ziemi. Byłyśmy co prawda dosyć daleko, a ponadto schowane w gęstwinie drzew, jednak wprawne oko mogłoby nas dojrzeć. Błękitny ptak z początku nie patrzył jednak w naszą stronę. Dopiero, gdy przeniósł wzrok z wilka rozkopującego ziemię do przodu, tam, dokąd zmierzał, stanął w bezruchu. Przełknął ślinę i chyłkiem jeszcze raz spojrzał na swojego towarzysza, zajętego jednak pracą. Mundus wzbił się w powietrze i szybko znikł nam z oczu.
- Myślisz, że powinnyśmy iść za nim, czy zostać tutaj i sprawdzić, czy ten basior zakopie ciało? - zapytałam, nie bardzo wiedząc, co teraz ze sob zrobić.
< Amber? >
DALSZY CIĄG TEGO OPOWIADANIA MOŻECIE ZNALEŹĆ TUTAJ.
- Tam! - Amber wskazała na krzewy rosnące kilka metrów dalej. Skryłyśmy się za nimi, w końcu mogąc usłyszeć ciche głosy obserwowanych.
- Zrób coś z tym truchłem - Mundus nadal siedział na ziemi - trzeba go zakopać.
- Podczas gdy ty będziesz tutaj siedzieć i czekać, aż ta cholera pojawi się znów i rozwłóczy twoje kości po polu.
- Muszę przez chwilę dojść do siebie - jęknął Mundus.
- Poczekam. A potem pójdziesz ze mną i pomożesz mi to gdzieś ukryć.
Po chwili Mundus wraz z obcym wzięli ciało i zaczęli mozolnie taszczyć je w stronę lasu. Ruszyłyśmy za nimi, w odległości, z której żaden nie mógł nas usłyszeć. Trochę to trwało, aż wreszcie wszyscy znaleźliśmy się na Stepach. Nie mogłyśmy dalej iść za nimi, zatrzymałyśmy się więc w zaroślach. Na szczęście oni również zatrzymali się gdy tylko znaleźli się na piasku.
- Zacznij tu kopać - nakazał wilk, kładąc ciało na ziemi - jak ziemia będzie miększa, wezmę się do roboty - to mówiąc położył się na ziemi, zamykając oczy.
Mundurek zmarszczył brwi, po czym wbił szpony lewej nogi w ziemię, po czym przejechał nimi po piasku. Przez następne kilkanaście minut ze zdwojoną siłą drapał ziemię kilka razy jedną, kilka razy drugą nogą, po czym, gdy dziura w ziemi zrobiła się dostatecznie głęboka, podszedł do leżącego towarzysza i powiedział głośno:
- Możesz zacząć. Zrobisz to bez wątpienia szybciej, niż ja.
- Już wstaję. A ty idź się wyczyścić. Jesteś cały we krwi i w kurzu. Jeśli w tym stanie spotkasz swoich biednych znajomków z watahy, mogliby zacząć o coś cię podejrzewać - zaśmiał się chrypliwie.
- Prosiłem cię, żebyś tak ich nie nazywał - odrzekł posępnie Mundus, odwracając się i równocześnie kierując w naszą stronę. Przywarłyśmy do ziemi. Byłyśmy co prawda dosyć daleko, a ponadto schowane w gęstwinie drzew, jednak wprawne oko mogłoby nas dojrzeć. Błękitny ptak z początku nie patrzył jednak w naszą stronę. Dopiero, gdy przeniósł wzrok z wilka rozkopującego ziemię do przodu, tam, dokąd zmierzał, stanął w bezruchu. Przełknął ślinę i chyłkiem jeszcze raz spojrzał na swojego towarzysza, zajętego jednak pracą. Mundus wzbił się w powietrze i szybko znikł nam z oczu.
- Myślisz, że powinnyśmy iść za nim, czy zostać tutaj i sprawdzić, czy ten basior zakopie ciało? - zapytałam, nie bardzo wiedząc, co teraz ze sob zrobić.
< Amber? >
DALSZY CIĄG TEGO OPOWIADANIA MOŻECIE ZNALEŹĆ TUTAJ.
wtorek, 18 lipca 2017
Od Amber CD Lerki
Zamachałam ogonem i skinęłam przytakująco głową. Tak, to zdecydowanie dobry... zaraz, co?
- Mamy to zostawić? Tak po prostu?
- Jakieś obiekcje? - Zapytał Mundus obojętnym tonem.
- Oczywiście! - Odparłam szybko. - Niby jak chcesz sam sobie z tym poradzić?
- Amber. - Odezwała się Lerka.
Natychmiast przeniosłam na nią złe spojrzenie. Bardzo szybko jednak tego pożałowałam. Widząc zatroskane spojrzenie wadery, natychmiast położyłam uszy po sobie i spuściłam wzrok.
- Już lepiej stąd chodźmy. - Powiedziała łagodnie wadera.
- Ale... - Zaczęłam, jednak szybko ugryzłam się w język.
- Najlepiej będzie, jeśli wrócicie do siebie. - Powiedział Lenek. - Ja jeszcze rozejrzę się po terenach.
- Jesteś pewien? - Zapytała Lerka. - Ten dziwny stwór może się znów pokazać.
- Nie martwcie się. - Powiedział basior z lekkim uśmiechem. - Będę uważał.
Samica położyła mi łapę na ramieniu i uśmiechnęła się ciepło. Westchnęłam, nie mówiąc ani słowa. W porządku, jeśli tak ma być niech i tak będzie. Lerka i Lenek zdawali się ufać Mundusowi. Ja zaś mimo iż darzyłam go sympatią, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że ptak nie mówi nam wszystkiego. Czułam, że coś przed nami ukrywa, nie miałam tylko pojęcia co i dlaczego. Gdy zaczęłyśmy odchodzić, błękitny ptak powiedział dość ściszonym głosem:
- Lepiej, abyście się w to nie mieszali.
Zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam na błękitnego ptaka, coś w jego głosie się zmieniło. Postanowiłam jednak jeszcze przez chwilę zachować swoje przemyślenia dla siebie. Odchodząc, skierowałyśmy się w stronę lasu, nie minęło wiele czasu, gdy kompletnie zniknęłyśmy wśród gąszczu drzew. Teraz albo nigdy, musiałam się z kimś podzielić tym, co mnie trapi i wiedziałam, że Lerka z pewnością mnie wysłucha.
- Myślę, żeby śledzić Mundusa. - Wypaliłam, nie bacząc na nic.
- Nie powinnyśmy. Możemy przez to sprowadzić kłopoty.
- Ale... co jeżeli zostawimy go samego i to on wpadnie w kłopoty? Nic nie będziemy w stanie zrobić, jeśli nas tam nie będzie. - Spuściłam wzrok i dodałam. - Nie zmuszam cię, abyś mi pomogła. Po prostu... chciałam, abyś wiedziała.
< Lerka? >
poniedziałek, 17 lipca 2017
Od Murki CD Manti
Mówiąc szczerze, przestraszyłam się, gdy zobaczyłam, że jaskinia Strzygi zniknęła gdzieś w oddali. Wiał tak silny wiatr, że trudno byłoby wrócić tam po zapachu. Poza tym, bardzo rzadko wchodziłam do Skrytego Lasu. To nie było najprzyjemniejsze miejsce, z resztą na ogół brak było jakichkolwiek powodów, by tam wchodzić. Małe zwierzęta, na które najczęściej polowałam można było spotkać zazwyczaj w Lasku, zagajnikach czy na polach. Nie tutaj.
- Dziękuję, że tu przyszliście... - przeszły mnie dreszcze, na samą myśl o dziwnym dźwięku - ale coś chyba siedzi nieopodal w krzakach. Nie wiem co to. Nigdy nie słyszałam podobnego dźwięku.
- Zwierzę? - zapytał Apar.
- Nie wiem.
- Hej hej! - krzyknęła Manti. Przez kilka sekund czekaliśmy na odpowiedź.
- Może uciekł? - zapytałam.
- Zaraz się przekonamy - Apar ruszył wolno w kierunku jednego z ogromnych krzewów rosnących w pobliżu. Odgarnął gałęzie i zajrzał do wewnątrz.
- Tu nic nie ma - dał się słyszeć jego przytłumiony głos.
- Może siedzi pod jakimś innym krzakiem - zmarszczyłam brwi - jestem pewna, że coś słyszałam. I to kilkukrotnie.
< Manti? >
niedziela, 16 lipca 2017
Od Manti CD Murki
- Aaa... Nie jest tutaj niebezpiecznie? - spytałam Strzygi
- Oczywiście, że jest. - odpowiedziała wadera - Inaczej nie byłby zakazany dla szczeniąt.
- Ale Murka poszła tam sama ! Co jeśli coś jej się stało?
Strzyga podrapała się po głowie.
- Może faktycznie warto by było się tutaj rozglądnąć i zobaczyć, czy nic się nie stało... - stwierdziła wadera - Ale myślę, że i tak już zwyczajnie poszła do siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Murka ! Murka ! - wołałam - Gdzie jesteś? Nagle usłyszeliśmy :
- Manti ? To ty ?
- Tak! - odkrzyknęłam - Jest tu też Strzyga i Apar
Po chwili z pomiędzy drzew wyskoczyła Murka.
- Już się bałam, że mnie nie znajdziecie - powiedziała
- A coś się stało? - spytała Strzyga
- Zgubiłam się - przyznała Murka - Usłyszałam jakiś dziwny odgłos w krzakach i zaczęłam za nim iść i nim się zorientowałam, byłam już w zupełnie innym miejscu
< Murka ? >
czwartek, 13 lipca 2017
Od Oleandra CD Maxa
- Idziesz? - zapytał Mundus, który właśnie rozciągnął się pod ścianą, nieopodal wyjścia z jaskini. Ami i ja poszliśmy w jego ślady, a Max wrócił do groty siadając przy stercie jeszcze nie całkowicie uprzątniętych dokumentów. Jutro trzeba będzie powciskać je w szczeliny skalne i w jakiś sposób zabezpieczyć przed kolejnym wtargnięciem przez "obcy, wrogi element".
- Nie powinniśmy dokończyć tego co zaczęliśmy dzisiaj, zamiast zostawiać tego na jutro? - zapytał Max z niechęcią, przyglądając się papierom.
- Oczywiście w innym przypadku byłbym tego samego zdania - odrzekł Mundek, leżący przy wejściu do groty - ale tym razem największe znaczenie ma czujność. Nie możemy przemęczać się i siedzieć przez pół nocy nad dokumentami, bo jutro rano będziemy niewyspani i do niczego nie dojdziemy.
- Jeśli ktoś wedrze się do środka i... sam nie wiem. Podłoży coś jeszcze, albo co gorsza coś ukradnie?
- Będę pilnować wejścia. Spokojnie, ufam swoim zmysłom i wy możenie mi zaufać. Z resztą nawet, jeśli wszystko to schowamy, i tak nie wykluczymy włamania. Jak już mówiłem, pozostała nam tylko czujność. Sądzisz, że ktoś obcy wejdzie do jaskini i będzie się po niej poruszał jak po własnej nie budząc przy tym nikogo z nas?
- Tego nie wiem - westchnął Max.
- Poza tym, jeśli boisz się kradzieży dokumentów, jaką masz gwarancję, że nikt wcześniej jej nie dokonał? Nie znamy na pamięć nazw wszystkich pism. Trzeba zacząć je numerować, a na to niestety nikt wcześniej nie wpadł.
- Śpijcie - mruknęła Ami - nic dziś nie zdziałamy, to jasne. A jutro... zobaczymy.
- Tak jest. Zaufaj mi, Max - powiedział jeszcze cicho Mundus, po czym wszystko ucichło. Nie wiem, jak przebiegła noc moim towarzyszom, ale ja dosyć szybko poradziłem sobie z problemem bezsenności. Nazajutrz wszyscy obudziliśmy się chyba bardzo wcześnie, bo słońce dopiero wschodziło. Gdy otworzyłem oczy, Max już wstał i oglądał dokumenty, podczas gdy Ami i Mundurek siedzieli w wejściu do jaskini cicho o czymś rozmawiając.
- Nic nie zginęło? - zapytałem szeptem, podchodząc do Maxa.
- Wygląda na to, że nie. Nikogo nie było tu w nocy. Może przestraszył się nas. Zorientował się, że pilnujemy jaskini.
< Max? >
środa, 12 lipca 2017
Od Maxa CD Oleandra
- I co teraz ? - spytałem
- Teraz - zaczął Mundus - Teraz chodźmy spać
- Tutaj ? - spytałem
- Oczywiście - odpowiedział - Możemy również pełnić wartę w nocy, chociaż myślę, że i tak nie uda nam się zbyt głęboko zasnąć.
- Ja nie wiem czy w ogóle zasnę - westchnął Oleander
- Otóż to, dlatego myślę, że nie trzeba pilnować jaskini dodatkowo
- Racja - pokiwała głową Ami
Wyjrzałem na zewnątrz, było już bardzo ciemno i bezchmurnie, więc gwiazdy były dziś bardzo widoczne. Gdzie niegdzie przelatywały małe świetliki. Mimo późnej godziny nadal było dosyć ciepło. Wiał lekki wiaterek. Nagle coś zaszeleściło w trawie. Teraz nie tylko ja, ale i inni wpatrywali się w roślinność. Zacząłem powoli skradać się w stronę, z której wydobywał się szelest. Nagle z krzaków wyskoczył przerażony szarak. Odetchnęłem z ulgą.
< Oleander ? >
wtorek, 11 lipca 2017
Od Murki CD Manti
Po wydarzeniach z całego dnia poczułam się trochę zmęczona, z początku więc chciałam wrócić do swojej samotnej jaskini, jednak przypomniałam sobie, że odkąd Andrei mnie opuścił a Lerka wyszła za Aksela, większość czasu spędzam samotnie. W sumie wcale nie chce mi się wracać do pustej jaskini.
Usiadłam na ziemi, westchnąwszy głęboko. Strzyga zniknęła, a Manti z Aparem zasnęli.
Wtem dało się słyszeć cichy i nieco przerażający odgłos. Nadstawiłam uszu, nieruchomiejąc na chwilę. To może być jedno z tych straszliwych widm, które można zobaczyć w Skrytym Lesie. Dźwięk wyraźnie dochodził z lasu. Obejrzałam się, w ciemności jaskini próbując dojrzeć wilki śpiące wewnątrz. Nikt oprócz mnie tego nie usłyszał?
Wstałam. Jeszcze przez moment zastanawiałam się, czy iść za dźwiękiem i odszukać jego źródło, czy też zawrócić i ukryć się w domu Strzygi.
A może ktoś potrzebuje pomocy? Muszę przecież zareagować. Nie będę kłopotać towarzyszy. Pójdę sama.
- Halo? Ktoś tam jest? - zapytałam cicho, ruszając przed siebie. Nie odpowiedział mi żaden głos.
- Czy ktoś coś do mnie powiedział...? - przystanęłam, nasłuchując. Już chciałam odwrócić się i zrezygnować z poszukiwań, gdy zza gałęzi krzewów rosnących gęsto w lesie usłyszałam ten sam niepokojący dźwięk. Odwróciłam się, by jeszcze raz spojrzeć na jaskinię. Nic jednak nie zobaczyłam. Za mną był tylko las.
< Manti? >
Od Manti CD Murki
Byłam bardzo zmęczona, więc leżąc obok Apara, bardzo szybko zasnęłam.
Nazajutrz rano obudziłam się zupełnie wypoczęta, przeciągnęłam się z ziewnięciem i spojrzałam na mojego partnera. Ten nadal spał... i chrapał, cały on. Postanowiłam, że poczekam na Strzygę, ponieważ niezbyt chciałam sama wychodzić z jaskini. A to dlatego, że czułam się niezbyt pewnie w tym ponurym i przerażającym lesie. Rozejrzałam się dookoła, dopiero teraz zauważyłam, że nie ma tu Murki. Do jaskini wkroczyła Strzyga.
- Obudził się już ? - spytała wadera
- Nie - odpowiedziałam krótko
- To go obudź i zjecie śniadanie, a potem będziecie mogli już iść do siebie - powiedziała Strzyga
Kiwnęłam głową i podeszłam do Apara. Szturchnęłam go łapą i powiedziałam :
- Pora wstawać!
Basior poruszył się i na chwilę przestał chrapać.
- Jeszcze kilka minut... No, może kilkanaście...
- Nie żartuj sobie, wstawaj !
Apar jęknął i powoli wstał.
- Jak się czujesz ? - spytała Strzyga przychodząc z martwym jeleniem w pysku
- Jestem trochę zmęczony - odparł basior, po czym spojrzał na truchło - I głodny
- Więc jedzcie i będziecie mogli już pójść do siebie
Zabraliśmy się do pałaszowania jelenia.
- A właściwie gdzie poszła Murka ?
Strzyga wzruszyła ramionami.
- Zapewne poszła na spacer, albo do siebie...
< Murka ? >
piątek, 7 lipca 2017
Od Lerki CD Amber
Mundus podszedł do Amber, która odsłoniła trupa leżącego między kępami trawy. Pokręcił głową i wolno zmrużył oczy.
- Nie znam go. To nikt z WSC, WWN, ani WSJ. Chyba, że niedawno do nich dołączył - dał się słyszeć jego pozbawiony emocji głos. Wydało mi się, że mój przyjaciel nie wygląda, jakby właśnie patrzył na ofiarę zabójstwa. A przecież znałam dobrze jego dużą wrażliwość.
- Na pewno go nie znasz? - zapytała Amber - słabo widać jego... twarz.
- Wystarczy to, co widzę. Pamiętałbym.
Popatrzyłam na Amber i Lenka. Nie wyglądali na przekonanych.
- Ty - zaczął Lenek - masz przecież kontakty w WSJ. Możesz tam zapytać.
- Niezupełnie... - zaprzeczył, dosyć niepewnie i wolno błękitny ptak - chcesz, bym powiedział im, że znaleźliście martwego wilka? To nie jest martwy motylek, którym można się chwalić. Zabicie wilka z obcej watahy bez powodu to poważne przestępstwo. To mógłbyś być ty. Myślisz, że co Oleander zrobiłby, gdybyś zginął na terenach Watahy Szarych Jabłoni?
- Zastanawiam się tylko, co my zrobimy - westchnęła Amber.
- Tak jest. Nie wiemy zatem, do kogo zwrócić się z tym znaleziskiem. Co mamy zrobić, Mundeczku? - Lenek wskazał na martwego wilka, przysiadając na ziemi.
- Dobrze, że zwróciliście się z tym do mnie. Jako kompetentna osoba, wiem, co robić w takich przypadkach - odrzekł Mundus beznamiętnie - możecie spokojnie iść do domów, a resztę zostawić mi.
< Amber? >
czwartek, 6 lipca 2017
Od Oleandra CD Maxa
Słońce powoli zachodziło. →
- Co to jest? - Mundus szybko znalazł się obok Ami.
- Nowa karteczka - odpowiedziała cicho kotka, przyglądając się znalezisku.
- Przeczytaj, proszę - ptak odwrócił się i wolnym krokiem zbliżył się do wyjścia, marszcząc brwi i wbijając wzrok w dal, jakby rozglądając się za czymś, co chwilę wcześniej uciekło nam sprzed nosa.
- Nie mogę... - Ami obróciła pismo o dziewięćdziesiąt stopni najpierw w jedną, potem w drugą stronę. Pokręciła głową - nie mogę tego rozczytać - powtórzyła - zamazane.
Max i ja podeszliśmy bliżej, by przyjrzeć się kratce. Rzeczywiście, nic nie było na niej widać. Wyraźnie były tam jakieś słowa, które jednak sprawiały wrażenie rozmytych wodą.
Mundus odwrócił się na pięcie i patrzył na nas przez chwilę.
- Co? - zapytałem nieco zaniepokojony panującą ciszą i wpatrującymi się we mnie bordowymi oczyma przyjaciela. Ten zwlekał jeszcze chwilę z odpowiedzią, po czym wyrzekł:
- To nie idzie w dobrą stronę. Na terenach naszej watahy znalazł się obcy element, którego musimy wykryć i zniszczyć. Zniszczyć czym prędzej, zanim rozwinie się i przerodzi w wojnę domową.
- Jak mamy go znaleźć? - mruknąłem z powagą.
- Ktoś cały czas będzie w jaskini. Przejrzyjcie jeszcze raz wszystkie dokumenty i sprawdźcie, czy nic nie zniknęło... albo się nie pojawiło. Ja zobaczę, czy gdzieś w pobliżu nie ma tego stworzenia, które tak zmyślnie zabawia się kosztem spokoju naszej watahy. Ktokolwiek by to nie był, musimy zakończyć jego komedianckie działania.
- Uważaj na siebie - spojrzałem na niego poważnie.
- Postarajcie się skończyć do tego czasu. Jeśli Ami będzie tek miła, by wam pomóc, z pewnością dacie radę. Wrócę za jakąś godzinę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Poszedł.
Zrobiło się już zupełnie ciemno, a sytuacja przybrała lekko mrożący krew w żyłach charakter. Mundus dosyć długo już nie wracał. Ami, Max i ja siedzieliśmy w milczeniu przeglądając dokumenty, a jedynym, co było słychać na zewnątrz, było ciche, niepokojące cykanie świerszczy brzmiące jak zapowiedź jakiegoś strasznego dźwięku, który miał wyrwać nas z oczekiwania.
Cały czas spoglądałem niespokojnie na wejście jaskini, jakby lada chwila miał pojawić się w nim ktoś obcy, kto być może stanowi dla nas zagrożenie. Napięcie rosło z każdą chwilą. Miałem nieodparte wrażenie, że ktoś jest na zewnątrz.
Dało się słyszeć trzask. Zamarliśmy na ułamek sekundy. Emocje opadły dopiero, gdy Mundus stanął przed nami, w jaskini.
Z jakiegoś powodu, gdy ptak znalazł się wśród nas, zrobiło się weselej. A przynajmniej nie tak strasznie.
- Nikogo nie spotkałem - powiedział spokojnie, siadając naprzeciwko nas.
< Max? >
Od Murki CD Apara
- To pewnie wstrząs mózgu - powiedziała do nas Strzyga, gdy osłabiony wilk odszedł kilka kroków i położył się ociężale pod ścianą - niebieskie zioło znad Wschodniej Plaży zawsze pomaga, wyrzucając myśli trapiące i zabijając nerwy uszkodzone.
- Ależ ja nie chcę, żeby mu to coś zabijało! - przeraziła się Manti. Strzyga jednak pokręciła głową i przez chwilę chciała zapewne odpowiedzieć coś błyskotliwego, jednak zrezygnowała i zniknęła gdzieś w głębi jaskini.
- Zrozumiałaś coś z tego? - zmarszczyłam brwi pełna niepokoju, jednak nie usłyszałam żadnej wiążącej wypowiedzi. Manti westchnęła i zwróciła się w stronę partnera.
Przez chwilę patrzyła zatroskanym wzrokiem na wilka, aż w końcu położyła się obok niego. Pomyślałam, że nie jestem już potrzebna i wyszłam z jaskini. Przez chwilę jeszcze zastanawiałam się, co teraz zrobić ze swoją osobą, po czym w końcu usiadłam na ciepłym piasku. Nagle, po całym dniu intensywnych przeżyć, dopadło mnie zmęczenie.
< Manti? >
Od Amber CD Lerki
- Nie wykluczam takiej możliwości. - Powiedział Lenek. - Przyznam jednak, że wolałbym, aby tak nie było.
- Może wybuchnąć prawdziwa wojna, jeśli uznają, że to nasza wina. - Stwierdziła nieco zmartwiona Lerka.
- Ale przecież nie mają na to dowodów, nie mogą tak po prostu stwierdzić, że to my. - Wtrąciłam się nagle.
- Zginął na naszych terenach. Nie znamy sprawcy, a do tego to my znaleźliśmy ciało. - Nie sądzę, aby potrzebowali czegoś więcej by nas oskarżyć. - Powiedział Lenek.
Położyłam uszy o sobie. Chodź, nie chciałam sama przed sobą tego przyznać, to wilk mógł mieć rację.
- Poszukam Mundusa. - Powiedziałam. - Może on będzie wiedział kto to.
- Bądź ostrożna. - Powiedziała Lerka. - Nie wiemy co to za stworzenie i kiedy znów kogoś zaatakuje.
Skinęłam przytakująco głową i pobiegłam. Nie wiedziałam, gdzie powinnam szukać błękitnego ptaka, ale to mi jakoś szczególnie nie przeszkadzało. W pewnym momencie minęłam jaskinię Lerki i Aksela. Nie widząc znajomej postaci, postanowiłam jednak biec dalej. W końcu gdzieś kątem oka udało mi się dostrzec ptaka.
- Mundus! - Zawołałam.
Czapla gwałtownie się odwróciła. Odniosłam wrażenie, jakby po twarzy Mundusa przebiegł wyraz przerażenia. I chodź, mogło mi się tylko wydawać, to w powietrzu wyczułam zapach nieznanego mi wilka. To wciąż mógł być ktoś z watahy, pomimo upływu czasu nadal nie udało mi się wszystkich poznać. Dlaczego jednak ten ktoś tak nagle zniknął? Nie było jednak czasu, by o to pytać. Sprawa naszego nieboszczyka wydawała mi się znacznie ważniejsza.
- Mundus, jest problem. Potrzebujemy twojej pomocy.
- O co chodzi? - Zapytał ptak.
- Nie ma czasu, by teraz tłumaczyć. Po prostu ze mną chodź.
Czapla westchnęła, po czym zerwała się do lotu. Wracając do Lenka i Lerki, nie zatrzymaliśmy się ani na chwilę. W końcu dotarliśmy na miejsce, Mundus wylądował i przebiegł wzrokiem po zabranych.
- Co się takiego stało? - Zapytał.
- Znaleźliśmy ciało. - Powiedział Lenek.
- Ktoś od nas?
- Nie. Nie wiemy kto to. - Odparła Lerka.
Podeszłam do gęstwiny wysokiej trawy i rozchyliłam ją tak, aby mógł spojrzeć na denata.
< Lerka/Lenek? >
środa, 5 lipca 2017
Od Maxa CD Oleandra
- A może jednak naprawdę odleciał ? - spytałem
- To byłoby dość możliwe, ale jest jeden problem - zaczął Oleander - Nie sądzicie, że to dziwne, że odleciał dopiero w tym miejscu, a nie wcześniej ?
Zastanowiłem się, faktycznie to niezbyt typowe dla latających stworzeń.
- A może to coś, cokolwiek to było, chciało nas odciągnąć z tamtego miejsca ? - Mundus wysunął swoją hipotezę
- Jeśli jest tak jak mówisz, a jest to dość możliwe to powinniśmy tam szybko wrócić - stwierdziła Ami
- Zgadzam się, chodźmy ! - powiedział Oleander
Ruszyliśmy szybko żwawym krokiem w stronę jaskini i do niej zajrzeliśmy, nikogo w niej nie było. Ami weszła do środka. Po chwili zawołała :
- Zobaczcie tutaj !
W łapie trzymała małą kartkę, której wcześniej tu nie było.
< Oleander ? >
Od Apara CD Manti
Nagły przypływ siły, który poczułem wtedy dzięki Strzydze powoli mijał i znów zaczynałem czuć się nie najlepiej. Miałem nadzieję, że wadera powiedziała prawdę mówiąc o tym, że jej jaskinia jest już niedaleko, inaczej tam nie dojdę sam.
- To tutaj - powiedziała Strzyga i wbiegła truchtem do niewielkiego tunelu wydrążonego w ziemi. Ów tunel prowadził do ( jak się można łatwo domyśleć ) obszernej jaskini. Bez większych problemów wszyscy wszedliśmy do groty i rozejrzeliśmy się dookoła. Jaskinia, jak również cały ten las, była ciemna i sprawiała wrażenie bardzo ponurej.
Strzyga chwilę rozglądała się usiłując sobie coś przypomnieć i po chwili wzięła skądś dziwną niebieskawą roślinę i przysunęła mi ją do pyska.
- Połknij to - rozkazała
Byłem zbyt słaby, więc nie protestowałem i posłusznie połknąłem roślinę. Była bardzo gorzka i lekko słodka w smaku. Strzyga zaczęła wpatrywać się we mnie i mówić coś ochryple w innym języku, w związku z czym, poczułem mrowienie na całym ciele. Po chwili przestała i mrowienie ustało tak nagle, jak się zaczęło.
- Nie czuję się jakoś lepiej - stwierdziłem
- Bo to nie zadziała od razu - powiedziała Strzyga - Lepiej pośpij tu chwilę i jak się obudzisz to powinieneś poczuć się lepiej.
< Murka ? >
Od Manti CD Murki
- Jak się teraz czujesz ? - spytała Strzyga nie odpowiadając na moje pytanie
- Trochę lepiej, ale nadal kiepsko - stwierdził basior
- Możesz iść?
- Spróbuję - powiedział Apar podnosząc się na nogach
Wadera tylko kiwnęła głową i ruszyła przed siebie, a my poszliśmy za nią. Apar mimo, iż ciężko mu to szło, dawał sobie radę. Dosyć szybko zaczęliśmy się zbliżać do Skrytego Lasu, gdzie Strzyga miała swą jaskinię. Gdy przekroczyliśmy granicę dzielącą nas od tego miejsca, poczułam się nieswojo. Zdawało się, że wyschnięte, spróchniałe drzewa spoglądały na nas złowrogo, jakby chciały nas pochwycić swymi powyginanymi na kształt pazurów gałęziami. W dodatku było tu bardzo ciemno, co znacznie potęgowało lęk. Zastanawiało mnie czemu Strzyga wybrała sobie akurat to miejsce na dom? Nie dość, że jest tu strasznie, to jeszcze niebezpieczne. Chociaż z drugiej strony, wadera z pewnością nie lubi towarzystwa, więc pewnie jej tu się podoba.
- Daleko jeszcze? - spytał Apar, widać było, że powoli znów zaczyna opadać z sił.
- Blisko - odpowiedziała krótko Strzyga
< Apar ? >
wtorek, 4 lipca 2017
Lista opowiadań do dokończenia
Drodzy członkowie!
Ponieważ WSC była zawieszona przez dosyć długi czas i pewnie nie wszyscy pamiętają, co i o czym pisali, poniżej zamieszczam listę opowiadań, które trzeba dokończyć. Przeczytajcie je sobie, wprowadźcie się na nowo w nasz klimat i dokończcie. To chyba wszystkie.
Max:
Od Oleandra CD Maxa
Amber:
Od Lerki CD Amber
Manti:
Od Murki CD Manti
Kasai:
Od Jaskra CD Kasai
Torer:
Od Murki CD Torera
Wasz samiec alfa,
Oleander
Ponieważ WSC była zawieszona przez dosyć długi czas i pewnie nie wszyscy pamiętają, co i o czym pisali, poniżej zamieszczam listę opowiadań, które trzeba dokończyć. Przeczytajcie je sobie, wprowadźcie się na nowo w nasz klimat i dokończcie. To chyba wszystkie.
Max:
Od Oleandra CD Maxa
Amber:
Od Lerki CD Amber
Manti:
Od Murki CD Manti
Kasai:
Od Jaskra CD Kasai
Torer:
Od Murki CD Torera
Wasz samiec alfa,
Oleander
WSC już funkcjonuje!
Kochani członkowie WSC!
Postanowiłem otworzyć naszą watahę po uzyskaniu kilku wiadomości od Was. Mam nadzieję, że Wasza wena nie zgasła i ponownie będziemy mogli wspólnie spędzić twórczo i kreatywnie wiele czasu!
Wasz samiec alfa,
Oleander
Subskrybuj:
Posty (Atom)