Mundus podszedł do Amber, która odsłoniła trupa leżącego między kępami trawy. Pokręcił głową i wolno zmrużył oczy.
- Nie znam go. To nikt z WSC, WWN, ani WSJ. Chyba, że niedawno do nich dołączył - dał się słyszeć jego pozbawiony emocji głos. Wydało mi się, że mój przyjaciel nie wygląda, jakby właśnie patrzył na ofiarę zabójstwa. A przecież znałam dobrze jego dużą wrażliwość.
- Na pewno go nie znasz? - zapytała Amber - słabo widać jego... twarz.
- Wystarczy to, co widzę. Pamiętałbym.
Popatrzyłam na Amber i Lenka. Nie wyglądali na przekonanych.
- Ty - zaczął Lenek - masz przecież kontakty w WSJ. Możesz tam zapytać.
- Niezupełnie... - zaprzeczył, dosyć niepewnie i wolno błękitny ptak - chcesz, bym powiedział im, że znaleźliście martwego wilka? To nie jest martwy motylek, którym można się chwalić. Zabicie wilka z obcej watahy bez powodu to poważne przestępstwo. To mógłbyś być ty. Myślisz, że co Oleander zrobiłby, gdybyś zginął na terenach Watahy Szarych Jabłoni?
- Zastanawiam się tylko, co my zrobimy - westchnęła Amber.
- Tak jest. Nie wiemy zatem, do kogo zwrócić się z tym znaleziskiem. Co mamy zrobić, Mundeczku? - Lenek wskazał na martwego wilka, przysiadając na ziemi.
- Dobrze, że zwróciliście się z tym do mnie. Jako kompetentna osoba, wiem, co robić w takich przypadkach - odrzekł Mundus beznamiętnie - możecie spokojnie iść do domów, a resztę zostawić mi.
< Amber? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz