- Dobrze więc, musimy znaleźć jakiś słaby punkt WSJ, jakąś rzecz, którą możemy wykorzystać, aby wygonić ich z naszych terenów - powiedziałem, jako pierwszy - cokolwiek.
- Ktoś... coś...? - Kasai potoczyła wzrokiem po zebranych. Nikt jednak nie miał żadnego pomysłu, nikt nie odezwał się ani słowem.
- W takim razie, może zmieńmy koncepcję - westchnąłem po chwili ciszy - wobec tego zastanówmy się, ile nas jest, ile jest dusz gotowych stanąć w obronie WSC, i czy w ogóle mamy jakieś szanse pokonać wroga w otwartej walce.
Nadal nic. Wraz z Kasai wymieniliśmy zmieszane spojrzenia.
- Można w takim wypadku wysłać kilku posłów na terytorium, na którym osiadł Kanjiel i całe dowództwo ich watahy - nie traciłem nadziei. Zrobiłem chwilę przerwy, by po chwili kontynuować z nieco mniejszym zapałem - zawsze możemy próbować wywalczyć spokój na naszych terenach, a ich wypchnąć za naszą granicę. To by wystarczyło.
- Dobrze - odezwał się wreszcie Oleander - ale to z posłami już było. Nie wiem, czy opłaca się próbować jeszcze raz. Możemy na tym ucierpieć.
- Allle... - Kasai podniosła łapę na znak genialnego pomysłu - posłowie są nietykalni. Nawet, jeśli wilki z Watahy Sszarych Jabłoni na to nie zważają, nie odważą się zaatakować ani uwięzić posłów, kiedy ci będą chronieni przez NIKL!
- NIKL?! - krzyknęli naraz Oleander i Sekretarz.
- Ojej - przewróciła oczyma Kasai - dlaczego samo słowo NIKL budzi w was takie przerażenie? Są tam, by nam pomóc, rozstrzygać spory i sprawować kontrolę. To ich obowiązek, muszą reagować, gdy jawne bezprawie dzieje się na terenach naszych watah!
- Ty chyba, Kasai, nie do końca rozumiesz - Sekretarz przechylił się do przodu, ściszając głos - z Tym NIKLem to trudna sprawa...
- Myślę - zadumał się Oleander - że to dobry pomysł. Tylko jest jeden problem... jak mamy powiadomić NIKl o naszym problemie i poprosić o wstawiennictwo? Nie wiadomo dokładnie, gdzie znajduje się ich siedziba.
- Przecież WSJ kiedyś już nasłała na nas jakąś komisję, czy jakoś tak. Oni to zrobili... to i my możemy. Trzeba się tylko dowiedzieć, jak to zrobili - zastanowiła się Kasai.
< Kasai? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz