Westchnęłam i wróciłam do jaskini. Może to całe zadawanie pytań wszystkim nowym członkom WSC nie jest dobrym pomysłem. Wiem, że zdarzają się podejrzane osobniki, ale większość to przecież zwykłe wilki, które chcą zaznać spokoju w naszym wielkim domu. Co w tym złego?
Muszę kiedyś porozmawiać o tym z Berylem, a na razie może podzielę się moimi wątpliwościami z Mundurkiem. Było już zupełnie ciemno. Szybko zasnęłam. Nie zdążyłam z nim porozmawiać.
Rano, gdy tylko się obudziłam, ptaka nadal nie było w jaskini. A być może spał tu, ale już wyszedł.
Wyjrzałam na zewnątrz. Było dziś bardzo zimno, mróz był jeszcze większy niż wczoraj wieczorem.
Postanowiłam poszukać Torera i sprawdzić, jak się czuje. Uznałam to w pewnym sensie za swój obowiązek.
Przez pewien czas szłam po prostu przed siebie, licząc, że natknę się na Torera. W końcu usiadłam pod jakimś drzewem, by odpocząć. Zorientowałam się, że jestem przy samej granicy naszych terenów. W dodatku kilkanaście metrów dalej zaczynał się Skryty Las. Rozejrzałam się niepewnie. W sumie wczoraj nic złego się nie wydarzyło... a gdyby tak przejść się dalej? Tylko kilka kroków, tak, żeby nie okazać się tchórzem. Na pewno nie ma się czego bać.
Dodając sobie otuchy, zbliżyłam się do pierwszych, bezlistnych drzew pokrytych mchem i przysypanych śniegiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz