- Ktoś przyszedł - szepnąłem, otwierając jedno oko.
- Aha... - Mundus przekręcił się na drugi bok. Następnie przeciągając się, dodał - to Kasai. Stróż. Chyba niedawno dołączyła... raczej niegroźna.
- Skąd ty to wszystko wiesz? - zapytałem, ponownie zamykając oczy.
- Jestem stworzony do tego, żeby wiedzieć - ptak zerwał się z miejsca, otrzepał pióra z piasku i usiadł obok mnie - Zasnęła.
- Cieszę się. Ja też - ziewnąłem.
- Nic z tym nie zrobisz?
- A dlaczego? - podniosłem głowę.
- Bo to twoja jaskinia - uśmiechnął się ptak.
- Masz rację - podniosłem się ciężko. Następnie chwiejnie skierowałem się ku waderze. Spała. Zatrzymałem się.
- Niee... - odwróciłem się na pięcie - przecież pada... - po wstępnych oględzinach mokrego jeszcze leśnego runa, okazało się, że deszcz przestał już padać.
Wadera otworzyła oczy. Popatrzyła na nas.
- Prze... przepraszam, że przeszkadzam - zacząłem - przestało już padać... - chrząknąłem.
Zapadła chwila ciszy.
< Kasai? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz