- Szkoda mi Jaskra - westchnąłem.
- Kiedyś Akselowi przejdzie ta złość - odrzekła wadera - poza tym, Jaskier nie chyba jest typem wyjątkowo emocjonalnym.
- Ale! Słyszałaś, co powiedział Aksel? - zapytałem, otwierając szerzej oczy.
- Co?
- Że Jaskier... że to bękart. To, można powiedzieć...
- Tak. Wiesz... - zastanowiłem się przez chwilę - może powinniśmy porozmawiać z Lerką.
W tym momencie, coś zaszumiało nad nami, i pojawił się Mundus. Usiadł na gałęzi kilka metrów nad ziemią.
- Mundusie... - popatrzyłem w górę. Przerwałem swój wywód, więc byłem nieco zbity z tropu.
- Widzicie, przyjaciele - uśmiechnął się ptak z wysokości gałęzi - taka jest moja wada, że mam bardzo głośny lot. I tego cichego mogę tylko pozazdrościć sowom.
- Aha... - Eclipse również popatrzyła na ptaka - jednak lepiej zejdź tu do nas. Również ubolewamy nad twoim gośnym lotem.
Gdy Mundus znalazł się na ziemi, Wymieniliśmy z Eclispe porozumiewawcze spojrzenia. Zaczęła wadera. Chrząknęła i powiedziała:
- Dziś, gdy Aksel zobaczył Jaskra... nazwał go bękartem. To znaczy, że Jaskier nie jest jego synem?
Zapadła cisza. Ptak nie przestał się uśmiechać.
- Myślisz... że nie jest? Doprawszy, nigdy nie przyszło mi to do głowy - stłumił śmiech.
Z Eclipse popatrzyliśmy na siebie zdziwieni.
- O co ci chodzi? - zapytałem w końcu.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz