- Nie śledzę was! - krzyknęła Murka. Trzęsła się cała.
- Co zatem robisz?! - warknąłem nieprzyjemnie.
- Śledzisz nas, ot co! - dodała Nisan.
- Nie śledzę... zaraz z resztą zobaczycie - uśmiechnęła się lekko, prawie niezauważalnie i zniknęła w krzakach.
- Co... - rozejrzałem się. Nagle, zaparło mi dech. Z łatwością przedzierając się przez krzewy rosnące w lesie, szarżował w naszym kierunku ogromny, czarny byk.
Mundus, nie czekając na dalszy rozwój sytuacji, wzbił się w powietrze i spokojnie wylądował na drzewie.
- Tchórz! - krzyknąłem - nie pomożesz nam, co?
- Nie. Wielką przyjemność sprawi mi patrzenie, jak umierasz - uśmiechnął się.
Przeszedł mnie zimny dreszcz pełen zgrozy.
Nisan ustawiła się w pozycji bojowej. Również przygotowałem się do odparcia ataku. Tymczasem, byk był już blisko.
- Nie mamy szans... - szepnąłem do wadery - żeby go pokonać, trzeba całej watahy...
Zwierzę rzuciło się na nas. Odskoczyłem w bok. Nisan zrobiła to samo.
- Andrei! - krzyknęła wadera, zatrzymując się.
Odwróciłem się. Nie zdążyłem jednak nic zobaczyć, gdyż zostałem potrącony mocnym, twardym rogiem. Upadłem na ziemię, dysząc.
Ujrzałem tylko leżącą na mchu Nisan i byka, znikającego między drzewami. Nic więcej nie pamiętam.
< Nisan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz