- Ech... możemy poczekać we wsi - przytaknąłem.
Poszliśmy do wioski. To co tam zobaczyliśmy, wydało się jeszcze dziwniejsze. Wszystkie wilki, siedziały spokojnie na drodze, prowadzącej ze wsi, do lasu.
- Co wy tutaj robicie? - zapytałem Hiacynta, gdy wyszedł zza drzewa.
- Jak to co? - wyglądał na zdziwionego - czekaliśmy na was.
- To my chodzimy po całej watasze, szukamy was, a wy siedzicie sobie w wiosce? - zapytała mama.
- Myślałem że wiecie... przecież mówiłem o tym niedawno. Na kilka dni przenosimy się do wioski.
<Sonato?>
sobota, 31 sierpnia 2013
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
-Ciągle jednak nie wiemy gdzie zniknęła reszta watahy.-przypomniałam-Przeszukaliśmy już cały teren i kilka kilometrów poza nim.Moim zdaniem powinniśmy poczekać aż sami wrócą.
-Chyba,że nie odeszli z własnej woli.-zauważył Lenek.
-Poszukajmy w wiosce.-zaproponowałam
<Lenku?>
-Chyba,że nie odeszli z własnej woli.-zauważył Lenek.
-Poszukajmy w wiosce.-zaproponowałam
<Lenku?>
piątek, 30 sierpnia 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Wilk wyszedł z jaskini.
- Mam nadzieję e już nigdy go nie zobaczę - warknęła mama.
- Poszedł - powiedziałem - ale... czy możecie w końcu wyjaśnić, dlaczego tak go nie lubicie?
- Już kiedyś się z nim spotkaliśmy - wyjaśniła mama - a nie było to zbyt miłe spotkanie.
- Tak - przyznał tata - najpierw nie wiadomo dlaczego, przyczepił się do Rozalki a później o mało nie zabił waszej, babci. Co prawda i tak już nie żyje, jednak złość pozostał do dziś.
<Sonato?>
- Mam nadzieję e już nigdy go nie zobaczę - warknęła mama.
- Poszedł - powiedziałem - ale... czy możecie w końcu wyjaśnić, dlaczego tak go nie lubicie?
- Już kiedyś się z nim spotkaliśmy - wyjaśniła mama - a nie było to zbyt miłe spotkanie.
- Tak - przyznał tata - najpierw nie wiadomo dlaczego, przyczepił się do Rozalki a później o mało nie zabił waszej, babci. Co prawda i tak już nie żyje, jednak złość pozostał do dziś.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Zdziwiłam się nagłą zmianą jego zachowania.Był naprawdę dziwny.Nie wiedziałam tylko czemu Rozalka i Taler aż tak go nie lubią.Staliśmy wszyscy nieruchomo,patrząc w stronę odchodzącego wilczura.Miałam dziwne przeczucie,że jeszcze go kiedyś spotkam.
<Lenku?>
<Lenku?>
czwartek, 29 sierpnia 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Do jaskini weszli Rozalka i Teler.
- Obudził się?! - zapytała Rozalka i zaczęła warczeć.
- Tak... odpowiedziałem.
Gdy wilk zobaczył Rozalkę i Telera, skulił się i wyraz złości i zaciętości zniknął z jego twarzy. Ze strachem patrzył na mamę.
- Co? - zapiszczał - to znowu wy...?
- Ty nędzna kreaturo! - krzyknął Teler - jak śmiesz pokazywać nam się na oczy!
- To nie moja wina... nie wiem jak tu się znalazłem...
- Nieważne. Idź stąd i nigdy nie wracaj! - mama przeszyła wzrokiem wilczura.
- Już sobie idę - wilk ze smutkiem kierował się w stronę wyjścia.
<Sonato?>
- Obudził się?! - zapytała Rozalka i zaczęła warczeć.
- Tak... odpowiedziałem.
Gdy wilk zobaczył Rozalkę i Telera, skulił się i wyraz złości i zaciętości zniknął z jego twarzy. Ze strachem patrzył na mamę.
- Co? - zapiszczał - to znowu wy...?
- Ty nędzna kreaturo! - krzyknął Teler - jak śmiesz pokazywać nam się na oczy!
- To nie moja wina... nie wiem jak tu się znalazłem...
- Nieważne. Idź stąd i nigdy nie wracaj! - mama przeszyła wzrokiem wilczura.
- Już sobie idę - wilk ze smutkiem kierował się w stronę wyjścia.
<Sonato?>
środa, 28 sierpnia 2013
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Uważnie przyjrzałam się obcemu wilkowi.Zauważyłam kilka blizn na jego pysku,a także brak polowy lewego ucha.
-Nie wygląda na miłego.-stwierdziłam.
-I pewnie,nie jest.-dodał Lenek.
-Jesteście bardzo spostrzegawczy.-powiedział wilczur wstając.
-Wybierasz się gdzieś?-zapytałam go.
-Nie powinno cię to obchodzić.-odpowiedział obnażając kły.
Kłapiąc paszczą kierował się ku wyjściu z jaskini,gdy nagle pojawili się Rozalka i Taler.
<Lenek?>
-Nie wygląda na miłego.-stwierdziłam.
-I pewnie,nie jest.-dodał Lenek.
-Jesteście bardzo spostrzegawczy.-powiedział wilczur wstając.
-Wybierasz się gdzieś?-zapytałam go.
-Nie powinno cię to obchodzić.-odpowiedział obnażając kły.
Kłapiąc paszczą kierował się ku wyjściu z jaskini,gdy nagle pojawili się Rozalka i Taler.
<Lenek?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Sonata, Rozalka i Teler wyruszyli szukać reszty wilków. Tymczasem ja siedziałem w jaskini. Obok mnie leżał obcy wilczur, którego przywlekliśmy na tereny watahy razem z Sonatą. Wszędzie było cicho, co sprowadzało niepokój. Nagle wilczur zaczął się ruszać... po chwili wstał i powoli zaczął odzyskiwać świadomość.
- Gdzie... co to? - wymamrotał i wskazał na mnie.
- Obudziłeś się... - westchnąłem.
- Kim ty jesteś? - do wilka zaczęło dochodzić że jestem żywą istotą.
- Nazywam się Lenek.
- Co ja tu robię?
- Ech... długo by opowiadać.
Do jaskini weszła Sonata.
- Och... obudził się? - zapytała zdziwiona.
- Tak - przytaknąłem - mam nadzieję ze Rozalka i Teler wrócą niedługo i wyjaśnią, skąd znają tego typa.
<Sonato?>
- Gdzie... co to? - wymamrotał i wskazał na mnie.
- Obudziłeś się... - westchnąłem.
- Kim ty jesteś? - do wilka zaczęło dochodzić że jestem żywą istotą.
- Nazywam się Lenek.
- Co ja tu robię?
- Ech... długo by opowiadać.
Do jaskini weszła Sonata.
- Och... obudził się? - zapytała zdziwiona.
- Tak - przytaknąłem - mam nadzieję ze Rozalka i Teler wrócą niedługo i wyjaśnią, skąd znają tego typa.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Powoli traciliśmy nadzieję.Z każdym następnym dniem zapuszczaliśmy się coraz dalej.Zawsze jednak ktoś musiał zostać na wypadek gdyby ktoś wrócił,lub wilczur się obudził.Tego dnia jednak przemierzałam stepy.Było tam niewiarygodnie cicho,co mnie ani trochę nie zdziwiło.Po kilku godzinach wróciłam pod skałę Wielkiego Huka.Pomyślałam,że z jej szczytu będę miała lepszy widok niż z ziemi,więc wzbiłam się w powietrze i już po kilku sekundach byłam na górze.Widok ze skały był piękniejszy niż mogłam sobie wyobrazić,lecz nie zmienił obecnego stanu poszukiwań.
<Lenku?>
<Lenku?>
wtorek, 27 sierpnia 2013
Od Murki CD Strzygi- "Antypatyczna?"
Strzyga przyniosła ziele koślawca i opatrzyła mi nogę.
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem.
- No... mam nadzieję że nic ci się nie stało - odpowiedziała lekceważąco Strzyga.
- Chyba nic - westchnęłam.
Razem ze Strzygą usunęłyśmy to, co zostało z pułapki i odeszłyśmy jak najdalej od tego miejsca.
Milcząc, podążałyśmy w stronę swych jaskiń. Po chwili Strzyga powiedziała:
<Strzygo?>
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem.
- No... mam nadzieję że nic ci się nie stało - odpowiedziała lekceważąco Strzyga.
- Chyba nic - westchnęłam.
Razem ze Strzygą usunęłyśmy to, co zostało z pułapki i odeszłyśmy jak najdalej od tego miejsca.
Milcząc, podążałyśmy w stronę swych jaskiń. Po chwili Strzyga powiedziała:
<Strzygo?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Chodziliśmy po terenach WSC. Byliśmy we wszystkich jaskiniach, okrążyliśmy watahę kilka razy, jednak nigdzie nie było nikogo. Wróciliśmy więc do naszych jaskiń. Nazajutrz znów rozpoczęliśmy poszukiwania, tym razem poza WSC. Jednak poszukiwania, nadal wydawały się bezowocne.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Ruszyliśmy na poszukiwania,ale tym razem we czwórkę.Las opustoszał.Ogarnęła nas przerażająca cisza.Coś było nie tak,ale nie wiedzieliśmy co.Słońce chyliło się już ku zachodowi.
<Lenku?>
<Lenku?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Chodziliśmy po terenach WSC, szukając wilków. Byliśmy we wszystkich jaskiniach po kolei... nie zastaliśmy nikogo. Dopiero w mojej jaskini zastaliśmy Rozalkę porządkującą jakieś zioła. W jaskini oprócz niej nie było nikogo.
- Dzień dobry mamo! - powiedziałem gdy zobaczyłem Rozalkę w jaskini - czy wiesz może, gdzie wszyscy się podziali?
- Jak to? - Mama wyglądała na zdziwioną - nie ma nikogo?
- Nie...
- Nie wiem co się stało. Możemy ich poszukać.
Mama zostawiwszy zioła, poszła razem z nami szukać innych wilków. Gdy przechodziliśmy koło jaskini Loli, mama zauważyła wilczura, którego przynieśliśmy wracając na tereny WSC.
- Mój Boże! - krzyknęła - skąd on się tu wziął?!
- Kilka dni temu, byliśmy na spacerze. Gdy zaczął padać deszcz, schroniliśmy się przed nim w jaskini. Wtedy przyszedł ten wilk. Może jest w śpiączce? Kto to wie... leży tak odkąd schował się z nami przed deszczem - wyjaśniłem.
- Przecież to jest... - mama ze zgrozą wpatrywała się w wilka - to on...
- Kto? - zapytała zdziwiona Sonata
- Wędrowiec do siedmiu boleści! - wykrzyknęła mama - znowu on!
Ani ja ani Sonata, nie wiedzieliśmy o co chodzi mamie. Nagle zza krzaków wyszedł Teler.
- Spójrz... - mama pokazała na leżącego wilczura i zachwiała się.
- Kochanie! - wykrzyknął Teler i podbiegł do Rozalki. Następnie spojrzał na wilka leżącego pod jaskinią i zaczął warczeć.
- Co on tu robi?! - wykrzyknął. Opowiedziałem mu skąd wziął się tu ten wilk i poprosiłem aby wyjaśnił o co chodzi mamie.
- Już kiedyś na nieszczęście spotkałem się z tym typem. Rozalka również... rozszarpanie jego nędznego ciała, sprawiło by mi przyjemność. Nieważne... później się nim zajmiemy.
- Tato... wiesz może gdzie są wszystkie inne wilki? - zapytałem.
- Nie...
Teraz Sonata, Rozalka, Teler i ja udaliśmy się w głąb terenów watahy by poszukać reszty wilków.
<Sonato?>
- Tato... wiesz może gdzie są wszystkie inne wilki? - zapytałem.
- Nie...
Teraz Sonata, Rozalka, Teler i ja udaliśmy się w głąb terenów watahy by poszukać reszty wilków.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Porządnie już zaniepokojeni szukaliśmy medyka-Loli.Nigdzie jej jednak nie było,podobnie jak reszty watahy.
-Pewnie są na polowaniu,albo nas szukają.-stwierdziłam-Poszukajmy na Polanie życia i na stepach.Muszą gdzieś tu być.
-Lepsze to niż czekanie w nieskończoność.-dodał Lenek.
-Pewnie są na polowaniu,albo nas szukają.-stwierdziłam-Poszukajmy na Polanie życia i na stepach.Muszą gdzieś tu być.
-Lepsze to niż czekanie w nieskończoność.-dodał Lenek.
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Od Strzygi CD Murki - "Antypatyczna?"
Chwila ciszy.... Nieśmiałe, białe zwierzę wycofało się, uprzejmie zostawiając mnie z moją ulubioną towarzyszką - samotnością. Męczył mnie każdy kontakt z innym osobnikiem, choćby był mojego gatunku... Te bezsensowne rozmowy, teatralne uprzejmości... Nie byłam nawykła do takich zachowań. Co mnie to wszystko interesuje? Odrywa mnie tylko od tego, co jest dla mnie naprawdę ważne. Od zgłębiania prawd zawartych w moich księgach, od delektowania się ciszą, doświadczania rzeczywistości.
Po posiłku i drzemce uznałam że pora na spacer. Wiem że gdzieś koło jeziora, wylęgły sie małe elfy. Pamiętam dobrze ich matkę. Była jedną z nielicznych istot, których towarzystwo tolerowałam. Mało tego - teraz kiedy jej już nie ma, myślę że nawet lubiłam. Chwilę przed śmiercią, powierzyła zniesione przez siebie jaja mojej opiece. Muszę sprawdzić co się tam dzieje. Jak radzą sobie maluchy.
Las wokół był zalany słońcem. Nieliczne muchy przelatywały mi nad głową, nie burząc tym mojego spokoju. Nagle stanęłam jak wryta. To niemożliwe! Przed moim nosem, nad ścieżką dyndała uwieszona za tylną łapę biała wilczyca. Kręciła się i wirowała zawieszona na sznurze jak średniej klasy baletnica. "To jakiś sen" - pomyślałam.
- Czy nie zaznam już spokoju? - spytałam zrezygnowana.
Drobne, subtelne stworzenie wirowało dalej, starając się przegryźć linę.
- Przepraszam, nie chciałam pani niepokoić... - wysapało baletopodobne wilczę - nie jestem natrętna, chętnie bym stąd odeszła ale jak pani widzi nie bardzo mam jak...
Podskoczyłam i zawisłam zaczepiona kłami za sznur. Kilka ruchów szczęki i obie spadłyśmy na ziemię.
- Ech... - westchnęłam przylizując sczochraną sierść.
Wilczyca lizała obolałą łapę, zerkając na mnie spode łba. Znów dostrzegłam w jej oczach strach. "W sumie to miłe stworzenie. Jak ja kiedyś..."- pomyślałam.
- Poczekaj, znajdę ziele koślawca i opatrzę ci łapę - powiedziałam już spokojnie. Żal mi było tej biednej wilczycy. Dawno już nikt nie obudził w moim starym sercu takiego odczucia.
<Murko?>
Po posiłku i drzemce uznałam że pora na spacer. Wiem że gdzieś koło jeziora, wylęgły sie małe elfy. Pamiętam dobrze ich matkę. Była jedną z nielicznych istot, których towarzystwo tolerowałam. Mało tego - teraz kiedy jej już nie ma, myślę że nawet lubiłam. Chwilę przed śmiercią, powierzyła zniesione przez siebie jaja mojej opiece. Muszę sprawdzić co się tam dzieje. Jak radzą sobie maluchy.
Las wokół był zalany słońcem. Nieliczne muchy przelatywały mi nad głową, nie burząc tym mojego spokoju. Nagle stanęłam jak wryta. To niemożliwe! Przed moim nosem, nad ścieżką dyndała uwieszona za tylną łapę biała wilczyca. Kręciła się i wirowała zawieszona na sznurze jak średniej klasy baletnica. "To jakiś sen" - pomyślałam.
- Czy nie zaznam już spokoju? - spytałam zrezygnowana.
Drobne, subtelne stworzenie wirowało dalej, starając się przegryźć linę.
- Przepraszam, nie chciałam pani niepokoić... - wysapało baletopodobne wilczę - nie jestem natrętna, chętnie bym stąd odeszła ale jak pani widzi nie bardzo mam jak...
Podskoczyłam i zawisłam zaczepiona kłami za sznur. Kilka ruchów szczęki i obie spadłyśmy na ziemię.
- Ech... - westchnęłam przylizując sczochraną sierść.
Wilczyca lizała obolałą łapę, zerkając na mnie spode łba. Znów dostrzegłam w jej oczach strach. "W sumie to miłe stworzenie. Jak ja kiedyś..."- pomyślałam.
- Poczekaj, znajdę ziele koślawca i opatrzę ci łapę - powiedziałam już spokojnie. Żal mi było tej biednej wilczycy. Dawno już nikt nie obudził w moim starym sercu takiego odczucia.
<Murko?>
Od Murki CD Strzygi- "Antypatyczna?"
Strzyga dała mi wyraźnie znać, że chce abym stąd poszła. Z chęcią odwróciłabym się i odeszła, jednak wyprostowałam się i powiedziałam jak tylko mogłam najuprzejmiej - Mam nadzieję że kiedyś będziemy miały więcej czasu na zawarcie lepszych stosunków towarzyskich. Do widzenia.
Razem z Mundim kierowaliśmy się jak najdalej od jaskini Strzygi. Usłyszałam jeszcze tylko jak ta syknęła pod nosem: "Dyplomatka...".
Na nieszczęście jeszcze tego samego dnia byłam zmuszona spotkać tą antypatyczną istotę, którą była Strzyga.
~~ Około cztery godziny po spotkaniu ze Strzygą ~~
Przez jakiś czas, próbowałam upolować młodą łanię. Niestety polowanie nie szło mi najlepiej. Ciągle myślałam o spotkaniu ze Strzygą. Wiązałam wielkie i szczere nadzieje iż uda nam się lepiej dogadać. W końcu, po długim czasie niepowodzenia w polowaniu, zobaczyłam zająca, który podgryzał trawę za wielkim kamieniem. Zaczaiłam się i... skoczyłam. Nie zauważyłam cienkiej nitki, którą kiedyś widocznie przeciągnęli ludzie, polujący na sarny, jelenie, lub łosie. Gdy już prawie miałam zająca w łapach, nitka przerwała się pod naporem mojego ciała, coś gwałtownie szarpnęło mnie, pociągnęło i zawisłam na tylnej nodze, na wielkim sznurze, przywiązanym do gałęzi wielkiego buku. Gdybym tylko miała skrzydła... mogłabym podlecieć i przegryźć sznur. Podciągnęłam się do niego, jednak wtedy, noga zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej. Wisiałam tak około godzinę, krew zaczęła spływać mi do głowy... nagle usłyszałam głos... znajomy głos. To była Strzyga! Dlaczego nie mógłby to być ktoś inny... ktokolwiek... no ale cóż. Zaczęłam wołać głośno, tak aby mnie usłyszała. W końcu zobaczyła mnie na wpół żywą i...
<Strzygo?>
Razem z Mundim kierowaliśmy się jak najdalej od jaskini Strzygi. Usłyszałam jeszcze tylko jak ta syknęła pod nosem: "Dyplomatka...".
Na nieszczęście jeszcze tego samego dnia byłam zmuszona spotkać tą antypatyczną istotę, którą była Strzyga.
~~ Około cztery godziny po spotkaniu ze Strzygą ~~
Przez jakiś czas, próbowałam upolować młodą łanię. Niestety polowanie nie szło mi najlepiej. Ciągle myślałam o spotkaniu ze Strzygą. Wiązałam wielkie i szczere nadzieje iż uda nam się lepiej dogadać. W końcu, po długim czasie niepowodzenia w polowaniu, zobaczyłam zająca, który podgryzał trawę za wielkim kamieniem. Zaczaiłam się i... skoczyłam. Nie zauważyłam cienkiej nitki, którą kiedyś widocznie przeciągnęli ludzie, polujący na sarny, jelenie, lub łosie. Gdy już prawie miałam zająca w łapach, nitka przerwała się pod naporem mojego ciała, coś gwałtownie szarpnęło mnie, pociągnęło i zawisłam na tylnej nodze, na wielkim sznurze, przywiązanym do gałęzi wielkiego buku. Gdybym tylko miała skrzydła... mogłabym podlecieć i przegryźć sznur. Podciągnęłam się do niego, jednak wtedy, noga zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej. Wisiałam tak około godzinę, krew zaczęła spływać mi do głowy... nagle usłyszałam głos... znajomy głos. To była Strzyga! Dlaczego nie mógłby to być ktoś inny... ktokolwiek... no ale cóż. Zaczęłam wołać głośno, tak aby mnie usłyszała. W końcu zobaczyła mnie na wpół żywą i...
<Strzygo?>
Od Strzygi CD Murki - "Antypatyczna?"
- Od bycia uprzejmymi jesteście wy. Myślę że to wystarczy.... - powiedziałam i niecierpliwie machnęłam ogonem.
Miałam na dziś dość towarzystwa. Kilka dni temu, samiec alfa pobliskiej watahy, odkrył moją jaskinię.
Powiedział że jest to teren jego watahy, więc chcąc - nie chcąc, zostaję uznana za jej członka. Nie było mi to na rękę. Lubię być sama. W mojej jaskini mam wiele ksiąg, na których liściach zapisana jest cała mądrość świata natury. Mam więc co robić, czytanie i studiowanie zajmuje tyle czasu że brak go na głupoty. "Po co mi to?" - pomyślałam. Jemu zaś odpowiedziałam chłodno że może sobie uznawać co chce, byleby nie zawracał mi głowy. Na tym spotkanie się skończyło.
Dziś jednak, gdy rano wracałam do jaskini z nocnej włóczęgi, zobaczyłam przed nią drobną, białą wilczycę, której tylne nogi drżały jak w febrze. Zaglądała do mojej jaskini. Jej naprężony ogon i zjeżona na karku sierść zdradzały strach. "W sumie rozczulająca" - pomyślałam i wdałam się w tą niepotrzebną rozmowę. Teraz miałam jej już dość więc wyraźnie to sygnalizowałam.
- Dlaczego jesteś taka niemiła? - dopytywała młoda samica.
- Jestem jaka jestem. Jak ci nie odpowiada, możesz stąd odejść. W sumie to byłoby to najlepsze rozwiązanie tej sytuacji - powiedziałam przybierając groźną postawę. Spuściłam łeb i obnażyłam kły. Niech wiedzą że nikt tu nie jest i nie będzie mile widziany.
<Murko?>
Od Murki- "Antypatyczna?"
Gdy wujek Hiacynt powiedział mi że do watahy dołączyli nowi członkowie, postanowiłam ich poznać. Najpierw postanowiłam odwiedzić Strzygę. Już samo imię mówiło za siebie. Gdy dotarłam do jaskini Strzygi, dreszcz przeszedł mi po ciele. Zapukałam nieśmiało.
- Co tam?! - usłyszałam głos dochodzący z wnętrza jaskini.
- Dzień dobry... - zaczęłam
- Czego chcesz? - głos nieco się uspokoił, lecz nadal pozostawał nieprzyjemny. Z jaskini wyłoniła się ciemna postać.
- Ja... jestem córką siostry Hiacynta... samca alfa w tej watasze i pomyślałam że miło by było zapoznać się z...
- Z kim? - nie dała mi dokończyć wadera - ze mną?
- No... tak...
- To już się zapoznałaś. Teraz możesz iść.
Usłyszałam trzepot skrzydeł. Nadleciał Mundi, mój towarzysz.
- Ja jednak uważam że byłoby lepiej gdyby chociaż postarała się pani być uprzejma - stwierdził odważnie, ze szczerym uśmiechem Mundi. Strzyga przeszyła go spojrzeniem, ten jednak jakby się tym nie przejął. Wyglądało to jednak jakby Strzyga przy każdej okazji, gdy tylko została by z nim sam na sam, z chęcią by go udusiła.
"Kochany Mundi" - pomyślałam - "Zawsze mi dopomoże. Lepszego towarzysza mieć bym nie mogła".
Strzyga wyglądała mniej uprzejmie niż kiedykolwiek (jeśli ostatnie dziesięć minut, przez które pierwszy raz widziałam ją na oczy, może liczyć się do "kiedykolwiek"). Wycedziła przez zęby:
<Strzygo?>
- Co tam?! - usłyszałam głos dochodzący z wnętrza jaskini.
- Dzień dobry... - zaczęłam
- Czego chcesz? - głos nieco się uspokoił, lecz nadal pozostawał nieprzyjemny. Z jaskini wyłoniła się ciemna postać.
- Ja... jestem córką siostry Hiacynta... samca alfa w tej watasze i pomyślałam że miło by było zapoznać się z...
- Z kim? - nie dała mi dokończyć wadera - ze mną?
- No... tak...
- To już się zapoznałaś. Teraz możesz iść.
Usłyszałam trzepot skrzydeł. Nadleciał Mundi, mój towarzysz.
- Ja jednak uważam że byłoby lepiej gdyby chociaż postarała się pani być uprzejma - stwierdził odważnie, ze szczerym uśmiechem Mundi. Strzyga przeszyła go spojrzeniem, ten jednak jakby się tym nie przejął. Wyglądało to jednak jakby Strzyga przy każdej okazji, gdy tylko została by z nim sam na sam, z chęcią by go udusiła.
"Kochany Mundi" - pomyślałam - "Zawsze mi dopomoże. Lepszego towarzysza mieć bym nie mogła".
Strzyga wyglądała mniej uprzejmie niż kiedykolwiek (jeśli ostatnie dziesięć minut, przez które pierwszy raz widziałam ją na oczy, może liczyć się do "kiedykolwiek"). Wycedziła przez zęby:
<Strzygo?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
- Jakoś... cicho tu - powiedziałem po chwili zastanowienia, gdy dotarliśmy już na tereny WSC.
- Może wszyscy są w innej części watahy? - zastanawiała się Sonata.
- Może. Poszukajmy ich. Mam już dość tego wszystkiego.
Zerwał się silny wiatr. Nigdzie nie było widać żywej duszy.
- Odnieśmy tego wilka do medyka, i dowiedzmy się czegoś więcej. Na razie wiadomo tylko że wieje straszny wiatr i że nigdzie nikogo nie ma. Tylko dlaczego... - głośno myślałem.
<Sonato?>
- Może wszyscy są w innej części watahy? - zastanawiała się Sonata.
- Może. Poszukajmy ich. Mam już dość tego wszystkiego.
Zerwał się silny wiatr. Nigdzie nie było widać żywej duszy.
- Odnieśmy tego wilka do medyka, i dowiedzmy się czegoś więcej. Na razie wiadomo tylko że wieje straszny wiatr i że nigdzie nikogo nie ma. Tylko dlaczego... - głośno myślałem.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Szliśmy przez znajomy nam lasek.Na drzewie siedział przyglądający nam się uważnie skowronek.Po chwili odleciał.Zrobiło się dziwnie cicho.Wiał przyjemny wiatr.Wreszcie byliśmy w domu,ale coś tu się zmieniło.
<Lenku?>
<Lenku?>
niedziela, 25 sierpnia 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Czekaliśmy jeden dzień, drugi dzień... aż w końcu łąka rozciągająca się przed nami, wyschła zupełnie.
- Może powinniśmy wziąć go z nami...? - powiedziałem patrząc na nieznanego wilczura - jeśli ten deszcz znowu zacznie padać, on może umrzeć tu z głodu.
To mówiąc podszedłem do wilka i wziąłem go na grzbiet. Po kilku godzinach męczącej podruży, wróciliśmy na tereny WSC.
<Sonato?>
- Może powinniśmy wziąć go z nami...? - powiedziałem patrząc na nieznanego wilczura - jeśli ten deszcz znowu zacznie padać, on może umrzeć tu z głodu.
To mówiąc podszedłem do wilka i wziąłem go na grzbiet. Po kilku godzinach męczącej podruży, wróciliśmy na tereny WSC.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
-Może to przez tą substancje.Masz racje,lepiej się do niej nie zbliżać.Możemy chyba tylko mieć nadzieje że to kiedyś wyschnie,albo że ten wilk się obudzi i nam to wyjaśni.-stwierdziłam trochę zdziwiona wszystkimi tymi dziwnymi zjawiskami.
-Nie wygląda tak jakby miał się obudzić.
-To fakt,ale nie warto się zawczasu załamywać,w dodatku w naszej obecnej sytuacji.
<Lenku?>
-Nie wygląda tak jakby miał się obudzić.
-To fakt,ale nie warto się zawczasu załamywać,w dodatku w naszej obecnej sytuacji.
<Lenku?>
sobota, 24 sierpnia 2013
Ankiety!
Prosimy o głosowanie w poniższych ankietach:
1. Czy Samanta (pierwsza samica alfa) zasługuje na to, żeby nadać jej przydomek?
2. Czy Narcyz (pierwszy samiec alfa, założyciel watahy) zasługuje na to, żeby nadać mu przydomek?
3. Co sądzisz o samcu alfie?
4. Co sądzisz o samicy alfie?
5. Co sądzisz o watasze?
Ankiety znajdziesz na stronie "Kroniki taktyki".
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne
- Nie przejdziemy - powiedziałem gdy Sonata usiadła obok mnie - woda jest zbyt głęboka. Nie możemy nawet przepłynąć...
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona Sonata - czy do terenów watahy jest aż tak daleko?
- Nie... deszcz który padał wczoraj to jakaś nieznana mi substancja. Nie wiemy co może się stać gdy będziemy w niej przebywać dłuższy czas. Lepiej nie ryzykować.
Popatrzyłem na nieznanego wilka leżącego w jaskini - widzisz go? - zapytałem - On nie oddycha.
- Nie żyje?
- Nie wiem... jego serce bije normalnie.
<Sonato?>
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona Sonata - czy do terenów watahy jest aż tak daleko?
- Nie... deszcz który padał wczoraj to jakaś nieznana mi substancja. Nie wiemy co może się stać gdy będziemy w niej przebywać dłuższy czas. Lepiej nie ryzykować.
Popatrzyłem na nieznanego wilka leżącego w jaskini - widzisz go? - zapytałem - On nie oddycha.
- Nie żyje?
- Nie wiem... jego serce bije normalnie.
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne
Obudziłam się następnego dnia.Słońce przyjemnie grzało powoli wysuszając wnętrze jaskini.Rozejrzałam się.Zobaczyłam jakiegoś nieznajomego wilka.Lenek siedział zamyślony przed jaskinią.Podeszłam do niego i usiadłam obok.Polana nie wyglądała już tak jak poprzednio.Ogromne kałuże i błoto przykrywały trawę.Miałam dziwne przeczucie,że nie będzie łatwo się stąd wydostać.Wszędzie aż po horyzont rozciągała się tajemnicza łąka.
<Lenku?>
<Lenku?>
piątek, 23 sierpnia 2013
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Strugi wody, niczym wodospad spadały na ziemię u wejścia jaskini. Było bardzo ciemno. Przeszywający chłód, razem z odgłosem spadających kropli deszczu i ciemnością wprawiał w melancholię. Siedziałem przy wejściu do jaskini i wpatrywałem się w ciemność. Nie było widać kompletnie nic. Nagle ujrzałem postać przypominającą cień. Weszła do jaskini. Był to jasno żółtawy wilk, o ciemno niebieskich oczach, ciemno brązowym pysku i podłużnej plamie w kolorze piasku biegnącej przez grzbiet. Nie znałem go. Widać że był bardzo zmęczony, ponieważ gdy tylko wszedł do jaskini, bez słowa, upadł na ziemię i zasnął.
Nazajutrz...
<Sonato?>
Nazajutrz...
<Sonato?>
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
Wiał zaskakująco zimny wiatr.Co kilka sekund niebo przecinały oślepiające błyskawice,słychać było grzmoty.Z chmur wraz z deszczem zaczął spadać na ziemię grad,uderzając rytmicznie o skałę.Traciłam nadzieję,że wrócimy jeszcze dzisiaj na tereny WSC.Do otworu w skale płynęły nieprzerwanie strumyczki lodowatej wody,która jak na deszczówkę była zaskakująco brudna.Położyłam się wiec zrezygnowana i zasnęłam.
<Lenku?>
<Lenku?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Kierowaliśmy się w stronę terenów WSC. Zrobiło się zimno i ciemno. Niebo pokryły czarne kłęby chmur. Na domiar złego, zaczął padać deszcz.
- Przecież tu nigdzie nie ma lasu ani nawet drzewa pod którym można było by się schować... - powiedziałem zrezygnowany.
- Może zaraz przestanie padać - dodała Sonata.
Szliśmy dalej w milczeniu. Deszcz padał coraz bardziej, a nie było gdzie się schować. Nagle przed nami "Wyrosła" wielka skała, z wydrążoną przez wodę jaskinią. Była ona niewielka, lecz wystarczająca byśmy mogli się w niej skryć przed deszczem. Czekaliśmy i czekaliśmy, niebo nadal było zachmurzone a strumienie wody nie przestawały lać się z nieba.
<Sonato?>
czwartek, 22 sierpnia 2013
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
-Nie mam pojęcia,ale zaczyna się chmurzyć.Lepiej wracajmy,jutro możemy tu przecież wrócić.-powiedziałam zdziwiona nagłą zmianą pogody.
-Chyba masz racje.Jutro też jest dzień.
<Lenku?>
-Chyba masz racje.Jutro też jest dzień.
<Lenku?>
Od Lenka CD Sonaty- "Życie bezcenne"
Ja... - zawahałem się. Chciałem wykorzystać dzień wolnego na odwiedzenie mojego ukochanego miejsca ale podczas spotkania z Sonatą zaniechałem tego postanowienia - oczywiście.
Udaliśmy się przed siebie. Po jakimś czasie, weszliśmy na nieznaną mi polanę.
- Wiesz może gdzie jesteśmy? - zapytałem ponieważ byłem pewny że nie są to tereny WSC...
<Sonato?>
Udaliśmy się przed siebie. Po jakimś czasie, weszliśmy na nieznaną mi polanę.
- Wiesz może gdzie jesteśmy? - zapytałem ponieważ byłem pewny że nie są to tereny WSC...
<Sonato?>
środa, 21 sierpnia 2013
Od Sonaty CD Lenka- "Życie bezcenne"
-Dziwnie się dzisiaj zachowujesz.Coś Cię trapi?-zapytałam.
-Nie,zamyśliłem się-odpowiedział Lenek po chwili wahania-A,co ty tu robisz?
-Zwiedzam okolicę,jestem tu w końcu nowa.-powiedziałam,niespecjalnie przekonana,że mi uwierzy.
-Rzeczywiście,nie domyśliłem się.
-Właśnie,wybierałam się na spacer.Chcesz iść ze mną?-spytałam
<Lenku?>
-Nie,zamyśliłem się-odpowiedział Lenek po chwili wahania-A,co ty tu robisz?
-Zwiedzam okolicę,jestem tu w końcu nowa.-powiedziałam,niespecjalnie przekonana,że mi uwierzy.
-Rzeczywiście,nie domyśliłem się.
-Właśnie,wybierałam się na spacer.Chcesz iść ze mną?-spytałam
<Lenku?>
Od Lenka- "Życie bezcenne"
Tego dnia chodziłem po polanie życia bez konkretnego celu. Hiacynt zwolnił mnie na jeden dzień od stróżowania. Szedłem przed siebie patrząc w ziemię nie wiedząc co ze sobą począć. Od kiedy jestem stróżem, zawsze miałem jakieś zajęcie. Teraz, gdy nie pracowałem, miałem czas dać upust wrażliwości i zagłębić się w swoje ulubione miejsce, które odkryłem jeszcze we wczesnym dzieciństwie. Mieściło się ono między Laskiem a Jeziorem Dziewięciu Cieni. Oprócz mnie wiedziała o nim tylko Murka - jedyna osoba której mogę bezgranicznie zaufać. Co prawda Rozalce, Telerowi i Lulkowi jako najbliższej rodzinie także mógłbym o tym powiedzieć, jednak miejsce to, raczej nie zainteresowałoby ich. Tak więc, idąc i rozmyślając, nie zauważyłem nawet, gdy zboczyłem z drogi i zacząłem kierować się w kierunku odwrotnym niż zamierzałem. Nagle zorientowałem się że idę w złym kierunku. Rozejrzałem się wokoło. Byłem w Skrytym Lesie! Już zamierzałem zawrócić, gdy nagle zza krzaków wyszła Sonata. Niedawo dołączyła do watahy i znałem ją tylko z widzenia.
Przyglądała mi się uważnie i po chwili powiedziała:
<Sonato?>
wtorek, 20 sierpnia 2013
Od Sonaty- "wyprawa po towarzysza"
Wstąpiłam do watachy niedawno,czuję się trochę samotna.Postanowiłam poszukać towarzysza,najlepiej latającego.Uprzedziłam o wyprawie jedynie parę alfa.Wyruszylam o świcie by zmniejszyć ryzyko spotkania po drodzę jakiegoś wilka.Nie byłam pewna czy lepiej rozpocząć poszukiwania na lądzie,czy w powietrzu.
Dzień 1
Najpierw udałam się do wodopoju by ugasić doskwierające pragnienie.Nie byłam głodna więc polowanie zaplanowałam na dzień następny.Ruszyłam truchtem przez Lasek,by dojść do Ścieżki Górskiej,która miala jeszcze tego samego dnia doprowadzić mnie na Stepy.Nie uważałam wcale że mogłabym znaleźć tam jakiekolwiek zwierze,no przynajmniej nie na ziemi.Widząc pierwsze uschnięte krzaki i piasek,wzbiłam się w powietrze.Leciałam nisko nad zięmią by dokladnie przeszukać teren.
Po kilku godzinach bezowocnych poszukiwań wróciłam na Ścieżkę.Byłam naprawdę zmęczona,upał nie dawał spokoju,a skrzydła odmawiały posłuszeństwa.Postanowiłam poszukać jakiejś kryjówki.Z tego co mówiły wilki wynikało że po obu stronach ścieżki rozciąga się Polana Życia,na której bytuje wiele zwierzyny łownej.
Na polanie znalazłam kilka krzewów rosnących bardzo blisko siebie,tworzyły coś na kształt jaskini z liści i gałązek.Było tam na szczęście dość miejsca by wygodnie ułożyć się do snu.
Dzień 2
Obudziłam się głodna i spragniona.Musiałam wreszcie zapolować,co znacznie ułatwiają skrzydła.Wzleciałam więc w góre by wypatrzyć jakieś zwierzęta.Nieopodal pasło się kilka łań i jeleń.Nie byłam jednak na tyle pewna siebie by podjąć ryzyko i zaatakować tego dumnego rogacza.Na swój cel wybrałam więc utykającą na przednią nogę samicę.Zajełam w powietrzu właściwą do ataku pozycję i "zanurkowałam" w dół.
Po sutym posiłku nadszedł czas na wznowienie poszukiwań towarzysza.Lecąc przez Lasek i omijając drzewa zastanawiałam się czy znajdę przyjaciela wśród wilków z watachy.Nagle w coś udedrzyłam i spadłam nieprzytomna na ziemię.
Dzień 3
Ocknęłam się pod Skałą Wielkiego Huka.Rozejrzałam się dookoła i wtem zobaczyłam przed sobą błekitnego smoka.Nie był jak na smoka tako duży,ale to wcale nie sprawiło że mniej się bałam.
Zadziwiło mnie to,że nie porozumiewał się ze mną za pomocą słow.Czytał w moich myslach,a ja w jego.Myślałam że zaraz wstanie i odleci ale on tylko leżał i wpatrywał się we mnie.Po długiej,niepokojącej ciszy przemówił na głos:
-Wiem czego szukałaś i mam nadzieję że nie zawiodłem twoich oczekiwań.
-Ty je przerosłeś-zapewniłam go zachwycona.
Jeszcze tego samego dnia przedstawiłam go reszcie watahy.
Dzień 1
Najpierw udałam się do wodopoju by ugasić doskwierające pragnienie.Nie byłam głodna więc polowanie zaplanowałam na dzień następny.Ruszyłam truchtem przez Lasek,by dojść do Ścieżki Górskiej,która miala jeszcze tego samego dnia doprowadzić mnie na Stepy.Nie uważałam wcale że mogłabym znaleźć tam jakiekolwiek zwierze,no przynajmniej nie na ziemi.Widząc pierwsze uschnięte krzaki i piasek,wzbiłam się w powietrze.Leciałam nisko nad zięmią by dokladnie przeszukać teren.
Po kilku godzinach bezowocnych poszukiwań wróciłam na Ścieżkę.Byłam naprawdę zmęczona,upał nie dawał spokoju,a skrzydła odmawiały posłuszeństwa.Postanowiłam poszukać jakiejś kryjówki.Z tego co mówiły wilki wynikało że po obu stronach ścieżki rozciąga się Polana Życia,na której bytuje wiele zwierzyny łownej.
Na polanie znalazłam kilka krzewów rosnących bardzo blisko siebie,tworzyły coś na kształt jaskini z liści i gałązek.Było tam na szczęście dość miejsca by wygodnie ułożyć się do snu.
Dzień 2
Obudziłam się głodna i spragniona.Musiałam wreszcie zapolować,co znacznie ułatwiają skrzydła.Wzleciałam więc w góre by wypatrzyć jakieś zwierzęta.Nieopodal pasło się kilka łań i jeleń.Nie byłam jednak na tyle pewna siebie by podjąć ryzyko i zaatakować tego dumnego rogacza.Na swój cel wybrałam więc utykającą na przednią nogę samicę.Zajełam w powietrzu właściwą do ataku pozycję i "zanurkowałam" w dół.
Po sutym posiłku nadszedł czas na wznowienie poszukiwań towarzysza.Lecąc przez Lasek i omijając drzewa zastanawiałam się czy znajdę przyjaciela wśród wilków z watachy.Nagle w coś udedrzyłam i spadłam nieprzytomna na ziemię.
Dzień 3
Ocknęłam się pod Skałą Wielkiego Huka.Rozejrzałam się dookoła i wtem zobaczyłam przed sobą błekitnego smoka.Nie był jak na smoka tako duży,ale to wcale nie sprawiło że mniej się bałam.
Zadziwiło mnie to,że nie porozumiewał się ze mną za pomocą słow.Czytał w moich myslach,a ja w jego.Myślałam że zaraz wstanie i odleci ale on tylko leżał i wpatrywał się we mnie.Po długiej,niepokojącej ciszy przemówił na głos:
-Wiem czego szukałaś i mam nadzieję że nie zawiodłem twoich oczekiwań.
-Ty je przerosłeś-zapewniłam go zachwycona.
Jeszcze tego samego dnia przedstawiłam go reszcie watahy.
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Sklep i płatności!
Niedawno pojawiła się zakładka: "Sklep i płatności".
Więcej informacji w tej właśnie zakładce.
niedziela, 4 sierpnia 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)