poniedziałek, 12 lipca 2021

Od Kanny CD Kawki - "Promyki Letniego Świtu. Nierozłączni."

Oto Kanna, szukająca trosk

Czy życie mojego rodzeństwa potoczyłoby się inaczej, gdyby urodziła ich się tylko czwórka?

Czy Kenai byłby inny, gdyby mnie zabrakło?

Czy matka byłby szczęśliwa, gdybym nigdy się nie urodziła?

Mój rozum mi mówi, że gdybanie to bezsensowna czynność, która sprawia, że tylko stoję w miejscu. Sprawia, że nie mogę zmienić przyszłości, ponieważ rozważam przeszłość, której zmienić już nie mogę. Mimo tego, gdybanie stało się codzienną czynnością w moim życiu, która coraz bardziej pogrążała mnie w bezsilności, morzu trosk i żali.

Moje wnętrze mi mówi, że gdybanie ze mną zostanie do końca moich dni. Mówi mi, że nidy nie ruszę się z miejsca i będę zatrzymywać opiekującego się mną Kenaia przed rozwojem, przez własną niedole i niedołężność. Ból, który mi towarzyszył gdy myślałam o tej niejasnej przyszłości, rozsadzał mnie od środka i nie pozwalał skupić się na teraźniejszości.

Coraz częściej zauważałam, że byłam inna niż wszyscy. Mniejsza, niższa, bardziej krępa i zdecydowanie bardziej dziecinna. Rodzeństwa wyglądało już prawie jak dorosłe, a ja? Od dłuższego czasu nie ruszyłam się w górę ani o milimetr. Zdarzało się, że widziałam nieprzyjemne ciekawskie spojrzenia wśród rodziny, czy innych członków watahy, jednak nikt nie podjął tego tematu w rozmowie. Przynajmniej nie w mojej obecności. Pytałam się Kenaia co o tym myśli, ale zbywał mnie tylko słowami „Urośniesz, potrzebujesz tylko trochę więcej czasu.” No cóż, zgaduje że czasu już dużo nie zostało, a ja nadal z wyglądu przypominałam kilku miesięcznego szczeniaka, a nie ponad roczną wilczycę.

- Może pójdziemy do cioci Flory? Ona Cię zbada i już nie będzie wątpliwości, czy coś Ci jest, czy nie? – zaproponował Kenai w trakcie naszej lekcji z wujkiem Paketenshiką.

- Chyba, nie chce wie…

- Heej, o czym rozmawiacie? – Kawka przerwała moją wypowiedź, ale nie miałam jej za złe. Nawet wolałam, skończyć ten temat zanim na nowo się rozkręci a brat zacznie mi wmawiać jaka to wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju jestem. Kenai już otwierał pysk by odpowiedzieć naszej przebojowej siostrze, gdy doszedł do nas głos naszego przewodnika:

- Czujecie? – spytał Paki. – Poczujcie to. Jelenie. – wszyscy jak na zawołanie wypruli przed siebie w stronę przejmującego zapachu. Wszyscy oprócz mnie. Nie mogłam odnaleźć zapachu, zupełnie jakby przelatywał nade mną omijając mnie szerokim łukiem. Patrzyłam na oddalające się rodzeństwo i Paketenshike czując łzy cisnące mi się do oczu. Beznadziejna. Właśnie tak wyjątkowa i inna byłam od wszystkich. Po prostu beznadziejna.

- Kanna choć! – usłyszałam zachęcający głos brata, który stanął gdy zauważyła brak mojej obecności. Uśmiechnęłam się smutno i pobiegłam za nim, czując minimalny impuls nadziei przechodzący przez moje serce. Dopóki miałam Kenaia moje własne niedoskonałości nie miały znaczenia. Musiałam tylko mieć pewność, że basior nigdy mnie nie opuści.

Oto Kenai, szukający siostrzanej miłości

Zajęcia na dzisiaj się skończyły, byłem dość zadowolony z siebie, bo Paki mnie pochwalił. Polowania nie były trudne, przynajmniej nie dla mnie. Reszta rodzeństwa też dobrze sobie radziła… no może z wyjątkiem Kanny, ona przez większość czas siedziała z bok i się przyglądała, a jak już starała się pomóc, jej krótkie łapki nie nadążały za nami, co tylko sprawiało, że wadera stawała się coraz smutniejsza.

Nasza trójka, czyli ja, Kanna i Kawka wracaliśmy do domu za naszymi braćmi Irysem i Cyklamenem. Oddzieliliśmy się od nich rozmawiając cicho.

- Może jednak pójdziemy do Flory, na te badania? – zacząłem temat patrząc na Kawkę jednoznacznie, żeby może pomogła mi przekonać naszą upartą siostrę.

- Wole nie wiedzieć co mi jest. – chwila ciszy, która nastąpiła po jej wypowiedzi zaczęła mnie mocno niepokoić. Już miałem zakończyć temat z bólem w sercu, gdy Kawka westchnęła ciężko i przystanęła zwracając na siebie naszą uwagę.

- W końcu i tak się dowiesz. Przed wejściem w dorosłość musimy przejść obowiązkowe badania i raczej nic się nie stanie jak przejdziesz je wcześniej. – od razu załapałem do czego dążyła Kawka.

- No nie wiem… - Kanna patrzyła na siostrę z niepewnością jakby jej to nie przekonywało.

- Wiesz, w sumie może być ci nawet lepiej wejść w dorosłość, jeśli już wcześniej się oswoisz ze swoją kondycją. – mimika wadera pokazywała obojętność, jakby to co mówi nie miało dla niej znaczenia i wszystko zależało tylko od Kanny. W sumie tak było, jednak zdecydowanie moja starsza siostra wiedziała jak zmanipulować niepewną Kanne, żeby wybrała tak jak my byśmy chcieli.

- Pójdziemy z Tobą! – powiedziałem z uśmiechem. – Całą nasza trójka zrobi sobie badania!

- Naprawdę? – spytała Kanna patrząc to na mnie to na Kawkę. Gdy kiwnęliśmy głowami, niewielki uśmiech pojawił się na pysku wadery. – No dobrze, to chodźmy.

<Kawka?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz