Podsunąłem pyskiem leśne owoce między siebie, a waderę.
- No ale panie mają pierwszeństwo, nawet jeżeli nie chcą. - uśmiechnąłem się.
- Conquest ... - spojrzała niecierpliwym wzrokiem.
- Nalegam - zmrużyłem oczy, po czym odwróciłem lekko głowę. Wadera pokręciła głową, po czym lekko się uśmiechając, skubnęła odrobinę.
- Tylko tyle? - zapytałem przechylając głowę.
- Tak, jedz. - powiedziała nieco głośniej, chyba zniecierpliwiona, mimo delikatnego uśmiechu.
- Ale nie krzycz - odparłem, biorąc do pyska podobną ilość co Raisa. Po połknięciu ponownie wróciłem na nią wzrokiem. - Dziękuję.
- Za? - zdziwiła się.
- Za opatrzenie łapy i zapewnienie kolacji. - zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się szeroko.
- To nic takiego - ziewnęła. Oho, ale dalej ma ten wyraz pyska co wcześniej.
- Będę się musiał odwdzięczyć, nieprawdaż?
- Co masz na myśli?
- Kolację. - palnąłem bez namysłu. Chwila, co?!
- Słucham? - spojrzała na mnie wzrokiem nie tyle co zmieszanym, a zdziwionym. Nastała cisza i wymiana lekko głupawych min. Zacząłem się śmiać, chociaż coś wewnątrz mówiło mi, że nie żartowałem. Towarzyszka po chwili też lekko się zaśmiała.
Przewróciłem oczami, przeważnie bardziej uważam na to co mówię, szczególnie do wader. Ale Raisa.. jej uśmiech wprawia we mnie poczucie ciepła, nie mogę chyba ukrywać, że podoba mi się także spędzanie z nią czasu. Po kilku minutach zaczęło dość intensywnie wiać. Wadera położyła się w głębi jaskini, a ja siedziałem przy wejściu. Ah, deszcz... spokój, który narodził się wewnątrz mnie był wręcz niepokojący. Lekko kulejąc, zbliżyłem się do wadery, skulając w kulkę tuż obok, lecz tak, by nie posmyrać jej nawet jednym włoskiem. Uniosła wzrok.
- A wiesz, że bardzo ładnie wyglądasz gdy się uśmiechasz? - zapytałem.
< Raisa? :> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz