- Co powiesz na spacer podczas deszczu? - zaproponowała Raisa. Nie musiała czekać długo na odpowiedź.
- Bardzo chętnie - uśmiechnąłem się.
Delikatne, chłodne krople moczyły naszą sierść, oraz rosiły zieleń dookoła, a wszelka roślinność zdawała się być niezwykle wdzięczna. Deszcz, zwłaszcza po ostatnich upałach, był kojący nie tylko dla flory, ale i dla mnie samego. Uwielbiam taką pogodę, szczególnie w lato. Oh, czułem, że dana chwila mogła by trwać wiecznie... i ten zapach mokrej ziemi... aj zamarzyłem się. Spojrzałem na waderę. Nie wyglądała, jakby jej to przeszkadzało. Uśmiechnąłem się spokojnie.
Przechadzaliśmy się bez pośpiechu lasem. Ptaki, jeszcze dwie godziny temu śpiewające, milczały teraz ukryte przed deszczem. Te to nie wiedzą co dobre. Jedynym dźwiękiem dookoła był odgłos uderzających z impetem o podłoże kropli deszczu, oraz szmer naszych kroków. Uznałem, że czas nieco podkręcić atmosferę.
- Bawimy się? - zapytałem nagle, wskakując przed Raisę. Z pytającym wzrokiem otworzyła lekko pyszczek, lecz nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, przykucnąłem na przednich łapach, oraz wyskakując zwinnie do tyłu, krzyknąłem - Berek!
Uciekłem kawałek do przodu, po czym skoczyłem na powalony pień drzewa. Łapiąc równowagę spojrzałem na waderę, która szła w moją stronę. Oh, gdybym dalej biegł to by nie dogoniła mnie takim tempem. Pomachałem ogonem w oczekiwaniu, gdy wadera stanęła przed pniem. Wyprostowałem się dumnie.
- Nie podołasz wyzwaniu? - uśmiechnąłem się szarmancko. I tu wadera mnie zaskoczyła. Niespodziewanie, z niezłą techniką, wyskoczyła prosto na mnie. Udało mi się odskoczyć, a wadera zgrabnie wylądowała na pniu tuż za mną. Oho, trzeba uciekać. Biegłem kawałek po pniu, lecz z racji iż był dość mokry, ześliznąłem się. Gdy podniosłem wzrok, chcąc się podnieść i biec dalej, Raisa była w locie, skierowana tuż na mnie.
< Raisaa? :> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz