- Ciało! - usłyszałem cichy jednak przepełniony do granic trwogą i desperackim pośpiechem głos Haruhiko - grób. Znalazłem grób - mówił szybko, a ja półświadomie poczułem, jak moje uszy zaczynają robić się gorące. W jednej chwili wymieniłem z Mundusem pełne grozy spojrzenia. Wilk tymczasem zakończył prędko - musisz to zobaczyć.
- C...co? Ciało? - na sam dźwięk poprzednich słów basiora włos zjeżył mi się na grzbiecie, przypomniałem sobie wydarzenie sprzed pewnego czasu, czasu, który wystarczył aby napocząć to, co leżało teraz pod ziemią, a jednocześnie pozwolił nowoprzybyłemu odkryć skutki tragicznego wydarzenia, które zabrało życie jednego z nas, Erbenika.
- Chodź szybko, zanim oni... - przerwał, stawiając uszy na sztorc, zupełnie jakby zauważył, lub przypomniał sobie o czymś strasznym.
- Poczekaj moment - w przelotnym geście łapy miał być przekaz uspokajający, choć sam nie wiem, jak w końcu wyszło. Fakt faktem, mimo wszystko zapanowało poruszenie, ja jednak, nie zważając na zdziwionego Ligreka próbującego porozumieć się z pobudzonym, wykonującym pełne napięcia ruchy Haruhiko, przedostałem się do Mundurka i w milczeniu kiwnąłem głową na znak, że ma iść za mną, co też z cichym zrozumieniem uczynił.
- Słyszałeś go?
- Jak ciebie teraz.
- Znalazł Erbenika. Pogrzebaliśmy go tam, skąd nadbiegł.
- Nie sądzę, by w pobliżu były zakopane inne zwłoki.
- Mam tam z nim iść i udawać, że o niczym nie wiem?
- Przecież i tak w WSC wszyscy już o tym wiedzą. Nie boisz się chyba tego jednego wilka...
- Nie, nie boję się go - pokręciłem głową, równocześnie zwieszając ją i w namyśle przechodząc kilka kroków do przodu.
- Spokojnie, Wrotycz - westchnął mój przyjaciel, przymykając oczy - po prostu powiedz, co zaszło i zakopiecie go znowu.
Westchnąłem ciężko.
- Nie chcę go teraz oglądać.
- To ty go zabiłeś.
Zniżyłem głowę, ponownie wzdychając bezgłośnie. Potem bez słowa skierowałem się tam, gdzie czekali na nas towarzysze.
- Haruhiko, idziemy - mruknąłem - wszyscy idziemy.
Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Ale... chwileczkę. To nie tutaj.
- Zakopaliśmy go gdzie indziej - szepnąłem do błękitnego ptaka
- Nie mów, przecież widzę - syknął, podchodząc do dziury w ziemi i zakrywając dziób skrzydłem - i zupełnie nie tak, popatrz na ciało, leży w prostokątnym dole - nieznacznie kiwnął głową w stronę trupa, po czym dodał głośniej - co to za denat?
- Nie znam go - mrukliwie wzruszył ramionami Haruhiko.
- Ktoś z obecnych? - Mundus potoczył wzrokiem po pozostałych.
- Ja też go nie znam - obruszyłem się.
Przez chwilę staliśmy i patrzyliśmy na leżące w dole ciało. Wreszcie ptak zapytał:
- Co on ma na boku?
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na coś wystającego spod sierści. To znak, bez wątpienia nie przypadkowa blizna. Wypalony, spory symbol.
< Haruhiko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz