Kama z zaciekawieniem patrzyła na Ngahere podczas gdy on z przejęciem opowiadał o naszym pierwszym spotkaniu. Lecz jedno mnie zaciekawiło, ani razu nie wspomniał o Cieniu, mimo że to właśnie basior go znalazł. Może po prostu o nim zapomniał? Zapytałam sama siebie, jednak po chwili zastanowienia przecząco pokręciłam głową. Moje rozmyślania przerwało czyjeś wołanie.
-Atarangi!-głos był pełen smutku i lamentu, z kądś go kojarzyłam...
-Pouri?
Moja towarzyszka spojrzała pytająco.
-Kamo, zostawisz nas sam na sam?
Wadera odpowiedziała skinięciem głowy i poszła dalej, za jej przykładem poszedł Ngahere. Z oczu Pouriego lały się łzy, od kąd sięgam pamięcią nie widziałam go w takim stanie, musiało stać się coś strasznego.
-Atarangi!-krzyknął i wbił swój łeb w moje futro pozbawiając mnie chwilowo oddechu.
-Co się stało? -zapytałam przejęta
-Oni...-zaciął się-rodzice zostali zabici.-powiedział na jednym tchnieniu.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz