- Mam nadzieję, że nie jesteś zły przez to, iż porównałam ciebie do tego króliczka? - zapytała Hanko, najwyraźniej z jednoczesnym zastanowieniem nad swoimi słowami. Beztroski uśmiech zniknął z jej pyszczka, a rozluźnienie, które towarzyszyło jej przez czas całej naszej wcześniejszej rozmowy, zamieniło się w delikatne zakłopotanie, czego wilczyca chyba nie starała się ukryć.
- Nie, nie jestem - odpowiedziałem, chociaż przyznam, że w pierwszej chwili gniew zaczął mną trochę trząść. Dopiero słowa wadery i jej wytłumaczenie tego charakterystycznego porównania sprawiły, że moje emocje uspokoiły się ciut.
- W każdym razie przepraszam, jeśli odebrałeś coś zbyt osobiście - wstała i przeszła obok mnie, a spokojny uśmiech powrócił i dał się zauważyć w jej życzliwych oczach. W pierwszym odruchu chciałem go odwzajemnić, lecz nie zrobiłem tego, co spowodowało kolejny spadek nastroju i cios rozdrażnienia wycelowany przez mój specyficzny umysł prosto w ciało, aby jeszcze bardziej zakłócić jego mowę. Tak zazwyczaj toczy się to błędne koło.
- Nie przejmuj się - energicznie i trochę na siłę zamachałem ogonem, dokładając wszelkich starań, by wyszło choć po części radośnie.
- To ja przepraszam, że musisz mieć do czynienia z takim niepewnym elementem jak ja - to powiedziawszy spuściłem głowę. Nigdy nie lubiłem walczyć ze sobą, a coraz częściej miałem wrażenie, że do tego ograniczało się moje funkcjonowanie wśród innych wilków. Ciągła, bezsensowna bójka mojego ciała z umysłem - przepraszam... - mruknąłem ciszej i usiadłem na ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz