poniedziałek, 22 października 2018

Od Aisu - "Przeszłość, która boli", cz. 3

Liście swobodnie spadały z koron drzew i przyozdabiały ziemię kolorami. Czerwień, złoty i pomarańcz. Kolory jesieni oplatały cały świat. Aisu lubiła tę porę roku, lecz jej ulubioną była zima. Związane było to z jej mocami lodu. Mała Aisu radośnie biegała po terenach watahy. Za nią zaś biegli Figo, Dei i Timon. Merida wraz z Beto leżeli na niewielkim pagórku i spoglądali na swoje pociechy. 
- One tak szybko rosną.- westchnęła wadera, bardziej wtulając się w bok partnera. 
- Niedługo będą dorosłe. Jestem pewien, że Aisu odziedziczy piękno po tobie.- odparł Beto i polizał partnerkę. Merida uśmiechnęła się delikatnie.
- Wiesz. Ta nowa wadera mi się nie podoba.- odparła wilczyca.
- Co masz na myśli?
- Emituje od niej zła energia.
- Eh Merido. Jesteś pewna, że o to chodzi? 
- Tak Beto. Ta wilczyca nie przypadła mi do gustu.- oznajmiła Merida i położyła swoją głowę na łapach. Zamknęła oczy i pogrążyła się w głębokim śnie. Beto, spojrzał na swą ukochaną z czułością. Położył swoją głowę na jej grzbiecie i również pogrążył się we śnie. Aisu biegała radośnie wśród spadających liści. Gdy się zatrzymała, jeden kolorowy liść zleciał prosto na jej pyszczek. Aisu zaśmiała się i pozbyła się liścia. Po chwili dobiegli do niej bracia. 
- Aisu!- krzyknął Figo i skoczył na siostrę. Po chwili Dei i Timon dołączyli do zabawy. Szczeniaczki bawiły się razem wesoło. Po chwili zza krzaków wyłoniła się Rose. Za nią wyszły się trzy małe waderki i dwa małe basiorki. Beto usłyszawszy głosy innych wilków, wstał i podszedł do Rose.
- Widzę, że wybrałaś stanowisko opiekunki szczeniaków.- powiedział Beto, stając przed Rose.
- Tak. Uwielbiam te rozkoszne potworki.- zaśmiała się Rose. 
- Może moje dzieci mogłyby pobawić się z tymi szczeniakami.- zaproponował Beto. Rose skinęła głową i ruszyła za Beto. Dei, Timon, Figo i Aisu spojrzeli po sobie. Trzy waderki zaproponowały zabawę braciom Aisu. Basiory były zauroczone waderkami więc zgodziły się i razem pobiegli kawałek dalej. Aisu została sama z dwoma nieznanymi jej basiorami. 
- Jestem Aisu.- powiedziała wadera, uśmiechając się ciepło. Basiory zaczęły się śmiać, a Aisu poczuła się spęszona. Położyła po sobie uszka. 
- Jestem Rik, a to mój przyjaciel Pedro.- odparł rudy basior. Aisu uśmiechnęła się. Jednak gdy poczuła, że zostaje popchnięta, uśmiech zniknął z jej pyszczka. Spojrzała ze łzami w oczach na Rika i Pedra. Basiory ze złośliwymi uśmieszkami zaczęły jej dogryzać.
- Jesteś nic niewarta.-powiedział Rik.
- Jesteś tu zbędna.
- Jesteś niebezpieczna.
- Lepiej, żebyś odeszła.- Aisu czuła jak po jej policzkach spływają słone łzy. Poczuła jak Rik zaczyna ją gryźć. Po torturach Aisu wstała obolała i utykając, pobiegła jak najdalej. Zatrzymała się dopiero po dłuższej chwili. Nagle zaczęło padać. Wadera nie miała schronienia. Można powiedzieć, że się zgubiła. Postanowiła usiąść pod drzewem. Czuła jak jej futerko robi się mokre od deszczu. Postanowiła schować się pod liśćmi krzaku. Gdy ich dotknęła, zamroziły się. Stworzył się w ten sposób lodowy daszek. Aisu położyła się pod nim. Czuła smutek, żal i niechęć do życia. Może Rik i Pedro mają rację? Może ona naprawdę jest zbędna. Aisu zaczęła się zastanawiać, co ona takiego zrobiła. Zawsze była z tyłu. Nie wychylała się. Dlaczego z dania na dzień wszyscy ją znienawidzili. Aisu, pogrążyła się we śnie. Po jakimś czasie obudziła się, słysząc swoje imię. Deszcz dalej padał. Wadera wyszła ze swojej kryjówki i podążyła za głosem 
- Asiu!- krzyczała zapłakana Merida.- Kochanie gdzie jesteś?!- Aisu słysząc głos matki, przyspieszyła kroku. Gdy ją ujrzała podbiegła do niej i wtuliłam się w nią. 
- Mamo.- powiedziała, coraz mocniej wtulając się w rodzicielkę. Merida zaczęła tulić i lizać swoją ukochaną córkę.
- Gdzie byłaś, tak bardzo się martwiłam. Wracajmy do domu.- oznajmiła wilczyca i wzięła swoją pociechę w pyszczek. Wchodząc do jaskini, Asiu usłyszała głos ojca.
- Jak mogliście nie dopilnować swojej siostry!? Jesteście jej starszymi braćmi i waszym zadaniem jest dbanie o nią.
- Tato to nie nasza wina.- powiedział Dei. 
- To wina Aisu. Niepotrzebnie się oddalała.- dodał Timon. Figo, natomiast siedział w ciszy. Aisu słysząc słowa braci, położyła uszy smutna. Więc dla nich również jest problemem. Mówi się trudni. Należy żyć dalej. Lub skrócić swój żywot i cierpienia innych. Tak. Aisu zaczęła zastanawiać się co byłoby, gdyby jej nie było.
- Macie szlaban do odwołania.- krzyknął Beto. Następnie odwrócił się. Widząc Meridę oraz Asiu podbiegł do nich. Aisu, mogła czuć język ojca na swoim futerku. Uśmiechnęła się delikatnie. Gdy Merida położyła waderę na ziemi, jako jedyny podbiegł do niej Figo. Brat rzucił się na siostrę i zaczął ją lizać. Dwaj pozostali bracia spoglądali na Aisu z nienawiścią. Tak oto Rose udało się poróżnić rodzeństwo.
   C. D. N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz