Kiedy Haruhiko znalazł się najpierw w zasięgu kąta mojego prawego oka, a następnie dynamicznie zaszedł mi drogę, przypomniałem sobie, że nie odpowiedziałem na jego pytanie. Wydawało mi się ważne, ale zwlekałem zbyt długo. Basior nie mógłby przecież domyślić się, że moje milczenie spowodowane było długim zastanowieniem i rozpaczliwym doszukiwaniem się prawdy, takiej, jaką sam chciałbym usłyszeć.
- Haruhiko... - zatrzymałem się również, dosyć gwałtownie, stawiając swoje przednie łapy tuż przed ustawionymi nieco pod kątem nogami towarzysza - powiem szczerze - wyrzekłem i kontynuowałem bez dłuższej przerwy, jako że zwykłem używać dosyć prostych dróg przekazu - boję się, że gdybym wyznał ile było takich rzeczy, straciłbym tą część twojego spojrzenia, która patrzy na mnie z życzliwością.
- Odpowiedz, proszę - wilk wpatrywał się we mnie ostrożnie, znad lekko zniżonego pyska. Lekko zmarszczyłem brwi, cicho wypuszczając powietrze z płuc.
- Całe... całe moje życie - na tym zakończywszy, płynnie ominąłem basiora i wolnym truchtem ruszyłem naprzód, nasłuchując dobiegających z tyłu kroków. Mój umysł zarejestrował je po chwili.
- Całe... całe moje życie - na tym zakończywszy, płynnie ominąłem basiora i wolnym truchtem ruszyłem naprzód, nasłuchując dobiegających z tyłu kroków. Mój umysł zarejestrował je po chwili.
- Wrotycz? - zatrzymał mnie raz jeszcze, stanowczym głosem. Zdawałem sobie sprawę z tego, że moja odpowiedź była co najmniej wymijająca, jednak podejrzewając, że zaszedłem w niej już i tak zbyt daleko, nadal nie wiedziałem, jak mogę wyjść z ogólników.
- Wiesz... czym jest Liga Beżowej Ziemi? - zapytałem w końcu, wyłapując chwilę, gdy Haruhiko znalazł się przy moim boku.
- Być może.
- Należę do tej organizacji od, jeśli się nie mylę, kilkunastu miesięcy. I nie baz powodu była ona pierwszym miejscem, w które zabrałem cię zaraz po tym jak dołączyłeś do Watahy Srebrnego Chabra - po krótkim czasie ciszy, podczas której zastanawiałem się nad słusznością wypowiadania tych słów, zapytałem - jestem omegą, wiesz o tym?
Wilk kiwnął głową w milczeniu.
- Wiesz dlaczego?
Teraz wolnym gestem zaprzeczył, moje spojrzenie nie spotkało się już z jego niepewnym, jakby zmieszanym lub zawstydzonym z jakiegoś powodu wzrokiem.
- Ligrek, znasz Ligreka. Przeze mnie przez trzy godziny bez mała, wisiał związany postronkiem na drzewie.
Odczekałem jeszcze moment, by sprawdzić reakcję rozmówcy, po czym nie napotkawszy niczego co świadczyłoby o odrazie lub oburzeniu, mówiłem dalej:
- Mundus. Znasz też Mundurka. Nieomal poszedł do piachu, gdy wydałem na niego wyrok zostawiając konającego, leżącego w zamarzającej wodzie, przywiązanego do ziemi.
Haruhiko podniósł wzrok.
- Lecz nie znasz Wilibóra, nie zdążyłem ci przedstawić tego szlachetnego serca, choć bardzo żałuję - przejechałem pazurami po ubitej ziemi, czując rozlewającą się po moim ciele falę bezsilności i goryczy - przeze mnie wydali na niego wyrok. Zginął, bo próbował mi pomóc. On jeden, umysł, który znał, jakże to kiedyś powiedziałeś? Człowieczeństwo.
Minęło kilka następnych sekund. Ponownie musiałem odczekać, by uspokoić skołatane myśli.
- Erbenik, poprzedni przywódca Ligi Beżowej Ziemi. To ja go zabiłem. Te wilki, których imiona są mi obce. Wilczyca, która ucierpiała przez mój afekt i jej brat, którego podpaliliśmy... za życia...
- Dosyć, wystarczy - basior odwrócił wzrok.
- Widzisz, Haruhiko, kim jestem. Oto mój los, oto historia, którą napisało moje sumienie, a raczej jego anemiczna karykatura. Żyłem źle, a zapewne wielu tego konsekwencji nawet nie jestem świadom. To najbardziej boli.
Teraz z kolei ja odwróciłem się, robiąc równocześnie kilka kroków do przodu. Usłyszałem, jak mój towarzysz westchnął i ruszył za mną.
Zacząłem wyczekiwać. Otworzyłem przed tym wilkiem część swojej duszy i oczekiwałem na jego odpowiedź, choć z początku szczerze wątpiłem, by odpowiedział tym samym.
< Haruhiko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz