Jako iż los nie był dla mnie łaskawy zostałem wyrzutkiem. Odrzucony przez własną watahę. Byłem sam jak palec. Od kiedy tak o można wyrzucić jakiegoś członka? Nie zrobiłem nic złego. Po prostu sobie żyłem gdzieś z boku. Nie chciałem wtrącać się w nie swoje sprawy. Unikałem walk. Nie lubiłem przemocy. Mimo wszystko posiadam na ciele wiele ran. Mogę powiedzieć, że znęcani się nade mną. Nigdy nie miałem odwagi postawić się komuś. Byłem najsłabszy z watahy. Teraz gdy tak myślę czuję, że jednak był powód do wyrzucenia mnie. Obecnie włóczyłem się po nieznanym mi dotąd lesie. Nie byłem pewien gdzie jestem, ani dokąd zmierzam. Minęło trochę czasu. Byłem załamany. Od tak długiego czasu nie otworzyłem do nikogo pyska. Czułem się samotnie. Jednak miałem nadzieję, że znajdę nowy dom. Idąc przez las słyszałem tylko swoje kroki. Po chwili jednak poczułem dziwny chłód. Rozejrzałem się nerwowo. Nikogo jednak nie zobaczyłem. Ruszyłem dalej. Czułem czyjąś obecność. Byłem niespokojny. Nagle potknąłem się i wywróciłem w stertę liści. Wytrzepałem się z nich. Usłyszałem ciche warczenie. Zaniepokojony natychmiast wstałem na cztery łapy.
- C-czy ktoś tu jest?- spytałem łamiącym się głosem. Jednak nic mi nie odpowiedziało. Już chciałem ruszyć biegiem przed siebie, ale przeszkodziła mi brązowa wilczyca. Rzuciła się na mnie. Wylądowałem na plecach. Syknąłem lekko z bólu.
- Kim jesteś!?- powiedziała stanowczo wadera. Czułem płynący z niej chłód. Przeszły mnie ciarki.
- Ja. Jestem. No. Ten.
- Mów!- warknęła.
- Jestem Kyohi- odparłem cicho. Wadera prychnęła i zeszła ze mnie. Wstałem z powrotem na cztery łapy.
- Te tereny należą do watahy Srebrnego Chabra. Jesteś tu intruzem.- odparła chłodni wadera. Przełknąłem głośno ślinę.
- Ja. Ja chciałbym dołączyć.- wydusiłem z siebie.
- Jestem Aisu i jestem tu strażniczką.
- Miło mi cię poznać Aisu. Mogłabyś zaprowadź mnie do alfy?- spytałem. Wadera skinęła głową i ruszyła w nieznanym mi kierunku. Ruszyłem za nią.
< Aisu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz