sobota, 13 października 2018

Od Aisu - "Przeszłość, która boli", cz. 2

- Aisu! Skup się. Musisz się skupić, jeśli chcesz wykonać to prawidłowo!- krzyczał basior. Poraz kolejny mała Wadera poniosła porażkę. 
- T-tato. Ja już nie dam rady.- wyjąkała Aisu.
- Bzdura! Jeśli się poddasz, nigdy nie będziesz silną! Musisz pocierpieć, byś stała się lepsza.- wilczyca westchnęła ciężko i bezsilnie upadła na ziemię. Przez trening jej ciało odmawiało posłuszeństwa. 
- Nie dam rady.- powiedziała Aisu ze łzami w oczach. Nie chciała zawieść ojca, ale nie była w stanie stan o własnych siłach. 
- Beto!- krzyknęła Merida.- Już dość.- dodała stanowczo.
- Jeśli teraz się podda...
- Wtedy odzyskać siły, a jeśli zamęczysz ją na śmierć? Zastanów się nad swoim zachowaniem. To jeszcze szczeniak. 
- Mam dość. Idę się przejść.- basior prychnął i odwrócił się, po czym odszedł od swojej partnerki i córki. 
- Choć kochanie. Mama ci pomoże.- samica wzięła swoją pociechę w pyszczek i zaniosła do jaskini. Położyła brązową waderę obok jej braci. Basiory gryzły się nawzajem. Aisu jednak nie miała na to ochoty. W jej głowie dalej tkwił obraz złego na nią ojca. W głębi zastanawiała się, dlaczego nie może być bardzo silną i szybką waderą. Merida położyła się i wpatrywała w swoje szczeniaki. Gdy zobaczyła, że jej córka czymś się przejmuje, polizała ja po główce. 
- Co się stało Aisu?
- Dlaczego tata był zły?- spytała niepewnie wadera. Matka zdziwiona pytaniem córki zamyśliła się.
-Wiesz kochanie. Tata chce, byś była silna, ale nie rozumie, że jesteś jeszcze mała.
- To nieprawda! Jestem już duża.- zaprzeczyła oburzona wilczyca. Merida zaśmiała się lekko. 
- Masz rację, ale te treningi nie są dobre dla ciebie.
- Co powinnam zrobić by tatuś byk zadowolony?
- Możesz nazbierać dla niego pięknych kwiatów.
- Dziękuję mamo?- odparła radośnie Aisu i wtuliła się w rodzicielkę. Merida uśmiechnęła się i zaczęła myć swoją córkę. Po kąpieli Aisu wyszła z jaskini, szukając jakiś bardzo pięknych kwiatów. Po dość długim czasie natknęłam się na niewielką polanę, na której rosło wiele pięknych kwiatów. Szczególną uwagę małej wadery przykuły czerwone maki. Podbiegła do nich i urwała parę. Z szerokim uśmiechem pobiegła do centrum watahy. Wychodząc zza krzaków, natychmiast wypuściła kwiatki z pyszczka. Do jej zielonych oczu naleciały łzy. Na jej twarz wkradł się smutek i niedowierzanie, które po chwili zastąpił gniew. Zobaczyła, że jakaś wadera kręci się obok jej ojca. Może byłoby to normalne, gdyby nie znaki, jakie mu posyłała. Beto, spoglądał na nią obojętnie. Tylko to cieszyło Aisu, że jej ojciec pamiętał o swojej rodzinie. Mała wadera ponownie wzięła w pyszczek maki i podeszła do swojego ojca. Nieznana jej wadera posłała jej groźne spojrzenie. Aisu zignorowała to i z uśmiechem położyła kwiatki przed basiorem.
- To dla ciebie tatusiu.
- Z jakiej to okazji?- spytał zaskoczony Beto.
- Chciałabym cię przeprosić za mój trening.- powiedziała niepewnie Aisu i spuściła swoją głowę na dół. Basior westchnął i podszedł do córki. Położył łapę na jej grzbiecie i jednym ruchem przybliżył Aisu do siebie. Wilczyca wtuliła się w ojca, a ten uśmiechnął się niewidocznie. Wadera, która wcześniej miała za cel Beto, odchrząknęła dosyć głośno. Basior odwrócił się w jej stronę.
- Aisu to jest Rose. Nowa wadera w naszej watasze. 
- Witaj Aisu.- różowa wadera uśmiechnęła się sztucznie. Aisu wyczuła to i postanowiła, że zabierze ojca do jaskini. Jak to najlepiej zrobić? Wspaniałą grą aktorską. Aisu podeszła do wadery. „Niechcący” potknęła się i upadła. Beto, natychmiast podbiegł do niej. Aisu zapiszczała z „bólu”. 
- Aisu? Co się stało?- spytał zatroskany Beto. 
- Chyba zraniłam się w łapkę.- powiedziała Aisu łkając. Beto, wziął swoją córkę w pysk i ruszył w stronę jaskini. Aisu uśmiechnęła się pod noskiem, widząc zdenerwowaną Rose.

   C. D. N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz