- Więc? - Jenny spojrzała na mnie z ukosa. Ja natomiast, chrząknąłem i wyprostowałem się próbując znaleźć jak najlepsze wyjście z sytuacji.
- Dob... rze... - powiedziałem łamiącym się głosem.
- To chodźmy - powiedziała szybko wadera i uśmiechnęła się szeroko.
~~ Pół godziny później ~~
Przechodziliśmy obok jednej z ciemnych, nie zamieszkanych przez nikogo jaskiń. Jenny spojrzała w głąb jaskini i powiedziała niby to do siebie, z figlarnym uśmieszkiem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz