- Czy pytasz mnie o dołączenie do watahy? - wadera zapytała tym razem spokojniej, wbijając we mnie wzrok.
- Tak - westchnąłem, przymknąłem oczy i czekałem na wyrok. Jakby nie postawić sytuacji: Jenny miała prawo być zdenerwowana.
Wadera chwilę się zastanowiła, westchnęła, machnęła łapą i spuściła wzrok. Nastała chwila ciszy.
- Dobrze... - znów westchnęła - mogę wstąpić do twej watahy.
- Naprawdę? - wręcz krzyknąłem i podniosłem głowę do góry - wybornie... naprawdę dobrze że dołączysz - uśmiechnąłem się.
Wadera bynajmniej nie wyglądała na zadowoloną. Znacząco podniosła brwi i chrząknęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz