Pierwszym, co ukazało się moim oczom, było speszenie i wyraźne zażenowanie pewnego, sporych rozmiarów, niebieskiego ptaka. Drugą rzeczą, którą dostrzegłam, były piękne, ciemnoniebieskie oczy Beryla; Poddałam się temu widoku.
- Ja... Chyba... - Zaczął jąkać się ptak, wyraźnie starając się nie stracić reszty godności - Chyba... Już powinienem iść...
Jego głos wyrwał mnie z otumanienia. Najwyraźniej mnie nie zauważył.
- Co tu robicie? - Zapytał Beryl. Później w jego oczach pojawiło się zrozumienie, dlaczego nasze (moje i ptaka) twarze wyrażają zdumienie - Ach tak!... Przepraszam bardzo, przecież wy się jeszcze nie znacie!
Beryl zbliżył się do nas i powiedział:
- Katiu, to jest Mundus, mój druh i przyjaciel - Mundus ukłonił się sztywno - Kochany, oto panienka Katia, moja bliska przyjaciółka... - W oczach Beryla pojawiła się czułość.
- Miło mi poznać Panienkę.
- Wzajemnie - Opowiedziałam.
- A więc, Mundi... Co tutaj robisz?
- Ja... Już muszę lecieć... - I, zanim Beryl zdołał go powstrzymać, odleciał.
- To było zaskakujące... Czy ty widziałaś co on tu robił?
- Nie... Dopiero co tu przyszłam.
<Berylu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz