niedziela, 30 czerwca 2019

Od Zawilca CD Etain

Etain. Powinienem jakoś jej pomóc. Powinienem. Teraz strażnik kopnął ją, co biorąc pod uwagę wszystkie jej rany wyglądało wyjątkowo boleśnie. A ja? Co robiłem? Stałem jak słup w tym samym miejscu, tyłem przyklejony do drzewa, trzęsąc się jak średniej jakości galareta. Fakt, mój kark nadal krwawił, ale nie była to rana na tyle duża, by chociaż utrudnić mi znacząco poruszanie się i atak.
- ...Zaczniesz w końcu gadać? Zaczniesz? - zawołał jeden z wilków zaraz po tym, jak jego noga trafiła w wyczerpaną waderę. Z kolejnymi słowami zwrócił się do mnie - a może ty? - nie czekając jednak na odpowiedź, skoczył ku mnie i wyszczerzył kły, na co struchlałem, w pierwszej chwili zupełnie nieprzygotowany na następny atak. Nim jego szczęka doleciała do celu i zaczęła szarpać mnie za dosyć luźną skórę na szyi, do akcji włączyli się również jego koledzy. Usatysfakcjonowany biegiem wydarzeń Grek obserwował całą scenę z boku, rozsiadłszy się wygodnie pod jakimś krzewem, beztrosko machając w powietrzu jedną stopą i nadal trzymając łapę z ostrym kamieniem pod gardłem Mundusa.
Zająłem się walką. Tym razem nie zamierzałem się poddać. Zrobię to dla nas wszystkich, wygram z całą zgrają tych patałachów. Zacząłem nawet warczeć, po chwili orientując się jednak, że połączenie tej czynności z praniem wrogów było zbyt męczące dla mojego pyska. Co mnie powstrzymuje? Że niby jestem od nich w jakikolwiek sposób słabszy? Jestem silny! Dobrze zbudowany... mój ojciec niejedną walkę wygrał. Tak przynajmniej podejrzewałem. Wilk jako stworzenie stadne raczej przed wszystkimi walkami w życiu nie ucieknie. Kiedyś jakiś konflikt przerodzi się w bójkę, czy to alfa, czy omega, czy strażnik, czy łowca, czy medyk.
Tymczasem, kiedy jeden z nich dopadł mojego grzbietu i wbił kły gdzieś w okolicy nerek, nerwowymi kłapnięciami próbując przenosić się wyżej, dwa inne już dobierały się do mojego nieszczęsnego karku. Początkowo powstrzymywałem je jeszcze i trzymałem na odległość, strasząc zębami, ale nie na długo to starczyło. Było ich chyba trzech, czwarty skakał dookoła i wyglądał, jakby pilnował, aby walka nie przeniosła się w inne miejsce.
Nabrałem wielkiej ochoty, na poddanie się. Naprawdę. Chociaż nie byłoby to oczywiście coś wyjątkowo przyjemnego, wizja zaprzestania bycia szarpanym wydawała się nader kusząca. Tym bardziej, że nogi pode mną uginały się już, a ja sam dawno przestałem działać ofensywnie, skupiając się teraz już tylko na nieudolnej obronie.
W pewnej chwili coś z boku podskoczyło z krzykiem przerażenia. Basiory zamarły w bezruchu.
- A ten czego znowu? - jęknął strażnik, który wcześniej biegał w kółko. Oczy wszystkich zwróciły się na Greka, leżącego teraz na pysku z dziwnie wykręconą nad grzbietem łapą, w której nadal ściskał ostry kamień, z którego kapała rdzawa posoka. Znałem tę krew, nie należała do wilka. Nad nim, chwiejąc się lekko stał Mundurek, wciskając coś w sierść wilka, tuż za jego uchem. Przyjrzałem się lepiej, dostrzegając w jego szponach niepozorną, kościaną rękojeść. Ptak schylił się lekko, słabym głosem mówiąc do basiora zalegającego w piasku.
- Czujesz swój puls? Ja czuję. Mam go pod ostrzem. Powiedz swoim, żeby poczekali na ciebie w jaskini.
- Co? Mam pozwolić się zabić? - warknął basior - chłopcy, wiecie co rob...
Nagle zaskomlał, a zza jego ucha popłynęła cienka stróżka czerwonego płynu, dosyć szybko tworząc pod jego pyskiem brudną kałużę.
- Przestań natychmiast! Czekaj!
- Powiedz im.
- Wynosić się stąd... do środka! Zaraz do was dołączę.
- Pani i pan chcą odejść.
- A niech idą! Po co mamy trzymać ich u siebie...
- Daj mi to - Mundus szybkim ruchem wyrwał ostry kamień spomiędzy palców wilka i odrzucił gdzieś w bok - Tętnica szyjna. Masz jakieś piętnaście minut na dotarcie do medyka, zanim zaczniesz tracić przytomność. Postaraj się dobrze je wykorzystać - to mówiąc podniósł się pozwalając Grekowi podnieść się i podszedł do nas, wycierając krew z noża, który zostawił obok leżącej na ziemi Etain.
- To chyba... - położyłem uszy po sobie, jeszcze raz zerkając w stronę jaskini by sprawdzić, czy strażnicy nie wybiegną z niej ponownie - możemy iść?

< Etain? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz